Sądzony za zabójstwo Pawła Adamowicza Stefan W. milczy, ale wysyła do sądu pisma
Sędzia Aleksandra Kaczmarek poinformowała przed rozpoczęciem przesłuchiwania świadków, że oskarżony skierował do sądu dwa pisma. Jednym z nich był wniosek Stefana W. o zawieszenie procesu ze względu na jego stan zdrowia. Oskarżony uzasadniał, że 16 roku życia leczy się na trzustkę i dwunastnicę. Sąd, podczaspiątej rozprawy procesu, 16 maja odrzucił ten wniosek. Sędzia zaznaczyła, że od poprzedniej rozprawy, na wniosek składu orzekającego, Stefan W. jest badany przez lekarzy, by stwierdzić, czy może brać udział w kolejnym posiedzeniu. Sąd nie sprecyzował, czego dotyczy drugi dokument i poinformował, że odpowie oskarżonemu pisemnie. Stefan W. miał się podpisać pod korespondencją do sądu jako „honorowy obywatel RP”.
- Ja nie będę tego komentować. Oskarżony może robić to, co uważa za stosowne: pisać do sądu, wypowiadać się lub się nie wypowiadać – mówiła po rozprawie prok. Agnieszka Nickel-Rogowska oskarżająca Stefana W. Podobnie wypowiadała się strona obrony. - Nie mam wpływu na postępowanie oskarżonego. Aktualnie toczy się postępowanie przed sądem. Niecelowe jest udzielanie w tym momencie jakichkolwiek komentarzy dotyczących tych wniosków – stwierdził Damian Witt, aplikant adwokacki z kancelarii Marcina Kminkowskiego, obrońcy, którego zastępował.
- Myślę, że Stefan W. czuje się bardzo dobrze, a o jego dobrej kondycji intelektualnej świadczy to, że koresponduje z sądem, jak chce i umie – skomentował zmianę w postępowaniu oskarżonego Piotr Adamowicz, brat zamordowanego prezydenta Gdańska, oskarżyciel posiłkowy w tej sprawie. - Poza którą przyjął tutaj, to jest jego linia obrony. Moim zdaniem udaje, że jest nieobecny, nie wie, o co chodzi i gdzie się znajduje – ocenił.
W zgodnej ocenie stron zeznania świadków nie wniosły nowych faktów do sprawy. Zeznawali dwaj pracownicy agencji ochrony „Tajfun”, która zabezpieczała gdański finał WOŚP w 2019 roku, podczas którego doszło do tragedii, jeden z kierowników ochrony i jego towarzysz patrolu. Obaj mężczyźni nie przechodzili żadnych specjalistycznych szkoleń, nie mieli uprawnień zawodowych do pracy w ochronie, nawet kierownik mający pod sobą 20 osób. Ten pracował w agencji 3 lata, ale nie otrzymywał kopii podpisywanych z nim umów zleceń. Jak mówił, do pracy w firmie wystarczyło ukończone 16 lat, zgoda rodziców (sam zaczynał tam pracę w tym wieku) i bycie w miarę wysportowanym. Drugi mężczyzna mówił, że na feralny wieczór zawarta z nim została umowa ustna, „do ręki” dostał 300 zł. Zeznający również w poniedziałek wolontariusz z tragicznego wieczoru powiedział, że w drodze na scenę widział niezabezpieczoną i niepilnowaną przez nikogo bramkę wejściową.
Proces dotyczący nieprawidłowości przy organizacji finału WOŚP ruszył w lutym 2021 roku. Oskarżonych jest 7 osób: 2 zarządzające agencją ochrony, 2 z Regionalnego Centrum Wolontariatu organizującego finał WOŚP, urzędnik Zarządu Dróg i Zieleni w Gdańsku, który wydał decyzję zezwalającą na organizację imprezy mimo uchybień we wniosku i 2 policjantów, którzy go opiniowali.
W treści zeznań świadków pojawiały się też echa kwestii pobicia oskarżonego podczas zatrzymania. Postępowanie w tej sprawie zostało umorzone, niedawno jednak doszło do jego wznowienia. Wracała też kwestia posiadania zez Stefana W. identyfikatora dla mediów. Dariusz S., dyrektor agencji ochrony „Tajfun” został w 2020 roku skazany za namawianie pracowników do fałszywych zeznań w tej sprawie na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu.
Podczas wczorajszej rozprawy sąd poinformował, że na wniosek biegłych mających zbadać zdolność Stefana W. do brania udziału w procesie, przedłuża termin na przygotowanie przez nich ekspertyzy do 31 maja. Kolejna rozprawa w czwartek 19 maja.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?