MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Stocznia Gdynia. Stoczniowe dylematy

Artur Kiełbasiński
Rozmowa z Jerzym Lewandowskim, prezesem Grupy Stocznia Gdynia, nowowybranym przewodniczącym Forum Okrętowego. - Czy na koncie stoczni są wszystkie zaliczki na budowane statki? - Tak, wszyscy armatorzy regulują ...

Rozmowa z Jerzym Lewandowskim, prezesem Grupy Stocznia Gdynia, nowowybranym przewodniczącym Forum Okrętowego.

- Czy na koncie stoczni są wszystkie zaliczki na budowane statki?
- Tak, wszyscy armatorzy regulują swoje zobowiązania.

- Terminowo?
- Czasami zdarza się tak, że środki wpływają do nas później niż byśmy oczekiwali. Często się dzieje tak, że bank uruchamia później finansowanie dla armatora. Czasami procedura wystawiania gwarancji przez Korporację Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych się przedłuża, trwa wymiana korespondencji. Często są więc kilkudniowe opóźnienia. Wszystko co się działo ostatnio w stoczni można w ten sposób, racjonalnie wytłumaczyć.
Trzeba pamiętać, że czynnością uruchamiającą zaliczki są zdarzenia technologiczne. Pierwsza zaliczka na zakup blach ma miejsce po uruchomieniu finansowania, następna po położeniu stępki, po wodowaniu...

- Ale opóźnienie takiej wpłaty ma swoje konsekwencje dla stoczni, wstrzymuje się prace, a stal drożeje niemal z dnia na dzień. Armator naprawi szkody wynikłe z opóźnienia?
- Jeżeli opóźnienie jest istotne to oczywiście powoduje to zahamowania w procesie budowy statków, choćby dlatego, że stocznia nie ma środków, aby płacić poddostawcom. Ale podkreślam, że obecnie armatorzy unikają celowych opóźnień. To przedłuża proces budowy statku. Dla nas groźniejszym zjawiskiem jest opóźnianie finansowania wynikające z oczekiwania na gwarancje Skarbu Państwa, na podpisanie umowy kredytowej. gdy te sprawy są dograne, problemów z zaliczkami z reguły nie ma.


- Ale opóźnienia z ostatnich dni budzą zrozumiałe emocje. Stoczniowcy pytają wprost - czy dostaniemy wypłaty na czas? W grudniu to pytanie jest szczególnie ważne.

- Absolutnie nie było takich sytuacji, żebyśmy opóźniali wypłatę z powodu opóźnienia zaliczek od armatora. Ostatnio zbiegły się w czasie terminy płatności czterech zaliczek od jednego armatora. Mimo pewnego opóźnienia nie ma zagrożenia dla wypłat pracowników.

- Nie mniejsze emocje budzi inna sprawa. Rami Ungar, izraelski armator, chce zostać współwłaścicielem stoczni zamieniając kupione od Kredyt Banku wierzytelności na akcje. To zdrowy układ? Wiele osób ma poważne wątpliwości.
- Moim zdaniem jest to zdrowe wyrachowanie biznesowe armatora. Wie, że zamieniając długi na akcje pomoże stoczni. A ma zakontraktowane u nas 15 statków. Upadła stocznia tego mu nie zbuduje.

- Ale to takie przelewanie z próżnego w próżne. Pieniędzy w stoczni nie przybędzie.
- Ale ważne są inne czynniki. Na skutek zamiany długu na akcje zmieni się bilans - w sposób bardzo korzystny dla stoczni. Zmniejszą się długi, wzrosną kapitały. Po drugie liczę, że postępowanie Ungara da przykład innym podmiotom, także innym armatorom, że warto zaangażować się w sprawy stoczni.

- Ale ja widzę inny scenariusz. Jeden armator jest współwłaścicielem stoczni i użyje wszelkich wpływów, aby np. harmonogram prac był korzystny dla niego, kosztem pozostałych.
- To jest niemożliwe. Kluczowe w harmonogramie budowy jest uzyskanie finansowania. Jeśli armator ma finansowanie, to nie dopuści, aby został pominięty. Ma ku temu możliwości, są odpowiednie zapisy umowne.

- Ale armator-współwłaściciel zawsze jest w innej sytuacji niż reszta.
- Usłyszałem z ust pana Ungara deklarację, że on chce być pasywnym akcjonariuszem. Jest wręcz gotowy scedować prawo wykonywania prawa z akcji na podmiot wskazany przez Skarb Państwa. Nie sądzę, więc, aby zagrożenia o których pan mówi były realne.

- Skoro tak, to po co mu akcje stoczni?
- Widocznie policzył, że opłaca mu się zapłacić tą cenę za poprawienie sytuacji stoczni. Przypominam - na rynkach żeglugowych panuje hossa, można dobrze zarobić na stawkach frachtowych. Armatorowi - żadnemu - nie zależy na pogarszaniu sytuacji stoczni, która mu buduje statki.

- Nadal uważam, że armator-współwłaściciel jest w lepszej sytuacji.
- Ale inni armatorzy też mogą stać się akcjonariuszami stoczni. Inwestorów witamy z otwartymi ramionami. Byle by się znaleźli, bo z przegłosowanej na początku roku emisji akcji wartości do 300 mln zł, do tej pory znalazł się chętny tylko do akcji za ok. 80 mln zł.

- Przejdźmy do bieżącej sytuacji stoczni. Ceny stali dramatycznie rosną, spada cena dolara. Jak to się odbija na sytuacji stoczni.
- To są ogromne problemy. Wzrost cen stali przekłada się na wzrost wielu części statku. Po początkowym zaskoczeniu, udało nam się wypracować procedurę postępowania. Wbudowujemy w kontrakty tzw. klauzule indeksacyjne - jeżeli rosną ceny stali, rośnie wartość kontraktu. I to idzie nam dobrze. Armatorzy rozumieją tą sytuację.

- I tak godzą się na zmianę warunków?
- Inaczej wygląda sprawa z kontraktami dotyczącymi przyszłych budów, a trochę inaczej w tych przypadkach, gdy budowa statków opóźnia się z powodu załamania produkcji w 2002 r. To wina stoczni, że nie zbudowano planowanych na tamten okres statków, a nie armatorów. Te statki powinny być zbudowane przed okresem wzrostu cen stali. I te negocjacje są dużo trudniejsze. W innych przypadkach jest łatwiej. Co więcej - ten mechanizm dowodzi dobrej współpracy z armatorami. Ostatnio otrzymaliśmy zapytanie od jednej z największych japońskich stoczni, jak my ustalamy te klauzule indeksacyjne. Bo tamtejsi armatorzy nie chcą się na to zgodzić.

- A sprawa słabego dolara?
- Tu nie pomogą żadne negocjacje. Armatorzy twierdzą - i trudno im się dziwić - że to nasza wewnętrzna sprawa. Ten kurs psuje wszystkie nasze prognozy. Plan restrukturyzacji stoczni tworzyliśmy przy poziomie 3,8 zł za dolara i wydawało się, że to niski kurs. A teraz mamy 3,1 zł za dolara. Na każdym dolarze tracimy 70 groszy. Wynagrodzenia płacimy w złotych, za silniki w złotych. To jest ogromny problem. Środowisko stoczniowe postulowało wprowadzenie subwencji do budowy statków, po to aby zamortyzować straty wynikające z kursu złotego. Wypracowaliśmy projekt zmian w ustawie. Otrzymałem informacje, że ten plan będzie realizowany - rząd go zaakceptował. Powinno to być uchwalone jeszcze w tym roku przez Sejm. To nam pomoże, ale nie zniweluje wszystkich skutków zmian kursowych.

- A nie można kontraktować umów w Euro? Są takie próby.
- Próbujemy to robić, ale rynek okrętowy tradycyjnie rozlicza się w dolarach. Armatorzy nie chcą tego zmieniać. Do tej pory przy kontraktach na trzy statki zapisaliśmy, że część kontraktu jest w Euro - ale to mniej więcej 20 proc. wartości tych statków.
- Dziękuję za rozmowę.

Walne w stoczni

Na 20 grudnia zaplanowano walne zgromadzenie akcjonariuszy stoczni. W programie znalazła się uchwała w sprawie podniesienia kapitału stoczni. Do tej pory nie objęto akcji wartości blisko 220 mln zł. W trakcie tegorocznej emisji akcje objął tylko Skarb Państwa. WZA planuje też przegłosowanie uchwały o możliwości zamiany wierzytelności wobec stoczni na obligacje z okresem wykupu 2-6 lat. Pomoże to stoczni na sprawniejszą spłatę należności wobec swoich wierzycieli. Kolejny punkt obrad to uzupełnienie składu rady nadzorczej. Ma do niej wejść nowy przedstawiciel PZU, a także dwie osoby reprezentujące Agencję Rozwoju Przemysłu/Skarb Państwa - w miejsce osób delegowanych przez Kredyt Bank. KB sprzedał posiadane akcje stoczni ARP.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

26-letni Ukrainiec próbował nakłonić Polaka do szpiegowania

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto