Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Stocznie. Moc nieporozumień w kwestii redukcji?

red
Resort gospodarki do końca lutego ma przesłać Komisji Europejskiej odpowiedź w sprawie redukcji mocy produkcyjnych polskich stoczni (Gdynia, Gdańsk i Szczecin).

Resort gospodarki do końca lutego ma przesłać Komisji Europejskiej odpowiedź w sprawie redukcji mocy produkcyjnych polskich stoczni (Gdynia, Gdańsk i Szczecin). Według resortu gospodarki zasugerowała taką potrzebę unijna komisarz ds. konkurencji.

Przedstawiciele KE dementują jednak jakoby się domagali redukcji. A w całej dyskusji nie ustalono co ta redukcja w ogóle oznacza.
To nieprawda, że zażądaliśmy zredukowania produkcji o 40 proc. - powiedział Jonathan Todd, rzecznik komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes. - Jeśli stocznie zaczną specjalizować się w produkcji statków, które wszyscy będą kupować, to wcale nie trzeba będzie zredukować produkcji.
Co innego wynika z wypowiedzi ministra gospodarki Piotra Woźniaka, który we wtorek poinformował, że otrzymał list od komisarz Kroes. W liście komisarz powoływała się na przykład Niemiec, które ograniczyły moce produkcyjne o 40 proc. Polskie stocznie miałyby zrobić to samo albo będą musiały oddać środki z pomocy publicznej. Nikt jednak nie wie dokładnie ile. Poza czy niewykorzystane gwarancje, z których stocznia nie uszczknęła ani złotówki, też trzeba oddać? Gdyby tak było, to oznaczałoby upadek sektora.
- To nie wchodzi w rachubę, wszystkie trzy stocznie zostają - mówił Woźniak.
Zaznaczył, że do końca lutego wyśle komisji odpowiedź, jednak dopuszcza lekkie korekty mocy produkcyjnych.
Problem z redukcjami jest jednak znacznie poważniejszy - nikt nie określił co redukować w stosunku do czego. - Jeżeli mielibyśmy zredukować produkcję w stosunku do maksymalnych mocy produkcyjnych, gdy stocznia budowała 20 statków rocznie, to proszę bardzo - mówi Janusz Wikowski, doradca zarządu Stoczni Gdynia SA. - Ale gdybyśmy mieli zredukować produkcję w stosunku do 2006 r., gdy oddaliśmy 11 statków to zupełnie inna sprawa, to niemal śmierć stoczni. Przecież są podpisane umowy, zobowiązania. To drugie rozwiązanie jest praktycznie niemożliwe. Problem jednak w tym, że nikt nie sprecyzował o co dokładnie chodzi.
W Gdyni zwracają uwagę na jeszcze jeden aspekt sprawy - bez ograniczeń może być prowadzona produkcja specjalna, np. na potrzeby wojska. Stocznia Gdynia byłaby gotowa do takiej zmiany profilu produkcji. W Gdyni rozważają też, że gdyby zaszła taka konieczność stocznia może część mocy produkcyjnych skierować na produkcję konstrukcji stalowych. Nadrzędnym celem będzie przy tym utrzymanie zatrudnienia.
- W połowie stycznia uczestniczyłem w spotkaniu z panią komisarz Neelie Kroes. Przedstawiła one 3 elementy jakie muszą być spełnione dla uzyskania pomocy publicznej. Stocznie muszą być rentowne, przynajmniej 75 proc. majątku musi zostać sprywatyzowane i musi nastąpić redukcja mocy. Zgadzamy się z dwoma pierwszymi elementami, ale na trzeci nie możemy się w żadnym przypadku zgodzić - mówi Dariusz Adamski, szef NSZZ "Solidarność" Stoczni Gdynia.
- Stanowisko Unii jest całkowicie oderwane o rzeczywistości. Przypominam, że Stocznia Gdańska ma zero CGT (miernik produktywności stoczni stosowany przez kraje należące do OECD od 1984r.), czyli obniżenie produktywności o kilkadziesiąt procent oznaczałoby, że powinniśmy zacząć skupować statki a nie je produkować - mówi Roman Gałęzewski, przewodniczący NSZZ "Solidarność" Stoczni Gdańsk.
Gdańska stocznia nie chce ograniczenia produkcji.
- W trakcie spotkań z przedstawicielami Komisji Europejskiej wypracowane zostały dwa rozwiązania dla gdańskiej stoczni, albo trzeba będzie ograniczyć moce produkcyjne, albo zwrócić część pomocy publicznej. Po analizie sytuacji stoczni i korzyści w trakcie rozmów z potencjalnymi inwestorami doszliśmy do wniosku, że bardziej opłacalnym rozwiązaniem będzie zwrot pomocy. Maksymalnie może być to 30 mln zł - tłumaczy Andrzej Jaworski, prezes Stoczni Gdańskiej SA.
Jonathan Todd powiedział, że KE od polskiej strony oczekuje do końca lutego przedstawienia planu restrukturyzacji, który zapewni zdolność do prowadzenia działalności gospodarczej polskich stoczni w przyszłości.
Tymczasem w sierpniu ubiegłego roku resort gospodarki wysłał Komisji Europejskiej plan restrukturyzacji sektora stoczniowego. Przewiduje on m.in. prywatyzację stoczni, ich restrukturyzację zadłużenia i osiągnięcie rentowności zakładów w Gdańsku, Gdyni i Szczecinie.
- Do końca lutego komisja oczekuje ewentualnych poprawek i uaktualnienia ponieważ jak wiadomo sytuacja stoczni zmienia się na bieżąco. Obecnie jesteśmy na etapie wyboru doradcy prywatyzacyjnego. Decyzja zapadnie w ciągu tygodnia i wtedy ruszy proces wyłaniania inwestora strategicznego - mówi Jaworski.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto