Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Stoczniowiec Gdańsk - GKS Jastrzębie-Zdrój 4:2

Rafał Rusiecki
Byliśmy lepsi, ale w bramce Stoczniowca jest Przemek Odrobny - tak skomentował piątkowy mecz Maciej Urbanowicz, wychowanek gdańskiego klubu, który już drugi sezon z rzędu występuje w ekipie z Jastrzębia Zdroju.

Trudno się nie zgodzić z popularnym "Urbanem". Podopieczni trenera Jirziego Reznara rozpoczęli spotkanie z dużym animuszem. Już przy pierwszej nadarzającej się okazji wyszli na prowadzenie. Wykorzystali przewagę jednego zawodnika na lodowisku, a Odrobnego pokonał Adrian Labryga.
A gdańszczanie poruszali się na lodowisku, jakby jeszcze nie wiedzieli, że wyjechali, aby walczyć o ligowe punkty. Od 7 minuty grali w podwójnej przewadze, ale nie potrafili tego pokazać strzelając rywalom gola. Tym większe było zaskoczenie gdańskich kibiców, kiedy Stoczniowiec zdobył bramkę... w osłabieniu. Kapitalnie do wychodzącego na czystą pozycję Jana Stebera zagrał Aron Chmielewski. Czech nie dał się powalić atakującemu go obrońcy GKS, "położył" na lodowisku bramkarza Daniela Kachniarza i strzelił na 1:1.
Jastrzębscy hokeiści próbowali się za to zrewanżować. W 14 minucie Rafał Bernacki stał przed Odrobnym i dwukrotnie mógł go pokonać. Nikt mu nie przeszkadzał. Górą z opresji wyszedł jednak bramkarz Stoczni.
Minutę później na 2:1 podwyższyli biało-niebiescy. Steber wjechał w tercję gości, wrócił do niebieskiej linii i strzelił. Krążek trafił jednak do Marka Wróbla, a ten zagrał do Chmielewskiego. Młody napastnik Stoczniowca nie zwykł marnować takich podań i zaskoczył Kachniarza.
Pod koniec pierwszej tercji Odrobny jeszcze dwa razy wyszedł obronną ręką z opałów. Najpierw na pustą bramkę nie trafił lider gości Richard Kral, a później popularny "Wiedźmin" wygrał pojedynek sam na sam z Maciejem Urbanowiczem.
Druga część meczu to był już popis w wykonaniu podopiecznych trenera Tadeusza Obłoja. W 23 minucie wynik spotkania podwyższył Chmielewski, który sprytnie łyżwą zmienił lot krążka strzelonego przez Wróbla. Pod koniec tercji na 4:1 trafił jeszcze Petr Janecka. Czech tak zakręcił krążkiem przed bramką Kachniarza, że ten zapewne jeszcze długo potem zastanawiał się, jak wpadł on do bramki.
- Tak powinno się jeździć i strzelać bramki - komplementował podopiecznego trener Tadeusz Obłój.
- Bardzo chcieliśmy pokazać, że umiemy grać w hokeja i przeprosić tym samym kibiców za to, co pokazaliśmy w ostatnim meczu z Toruniem - mówił z kolei Aron Chmielewski. - W pucharze przegraliśmy 1:8. Trudno. W sporcie przytrafiają się takie wpadki. Myślę, że chcieliśmy zostawić więcej sił na mecz z Jastrzębiem.
W trzeciej tercji Stoczniowiec dał się zepchnąć gościom, którzy nie mieli już nic do stracenia. Odrobnego nie zdołał, co prawda, pokonać drugi raz Adrian Labryga, ale w 51 minucie uczynił to Urbanowicz.
- Co najmniej jedną bramkę, która nie została zaliczona, zdobyliśmy prawidłowo - złościł się po meczu wychowanek Stoczniowca. - Nie było jednak analizy wideo. Coś jest więc nie tak. Stocznia wygrała szczęśliwie. A Przemek? Widać, że to mocny punkt drużyny. Myślę, że przewyższa w tej chwili innych polskich bramkarzy.
Odrobny bronił jak w transie i o mało nie przypłacił tego kontuzją. Rzucał się na każdy bezpański krążek, który znalazł się przed jego bramką. Mniej szczęścia, jeśli chodzi o zdrowie, miał za to Marek Wróbel. Opuścił on lodowisko przed końcem drugiej tercji z grymasem bólu na twarzy. Istnieje podejrzenie, że odnowiła mu się kontuzja lewego kolana. Potwierdzą to badania, ale mało prawdopodobne wydaje się, że wystąpi w następnym meczu.
A kolejne spotkanie Stoczniowiec rozegra w małej hali Olivia już w niedzielę. O godz. 17 podejmie Naprzód Janów, który nieoczekiwanie w piątek odpoczywał. Stało się tak, ponieważ nie doszedł do skutku mecz w Sosnowcu z Zagłębiem. Hokeiści tego ostatniego klubu nie wyjechali na lód, ponieważ domagają się wypłaty zaległych pensji.
- Janów jest nieprzewidywalny. Tak jak my - uważa Chmielewski. - Gramy u siebie, ale nie możemy zadzierać z tego powodu nosa. Mam nadzieję, że w niedzielę dopiszemy na swoje konto kolejne trzy punkty.
Póki co biało-niebiescy odkreślają z listy zespołów te, z którymi nie potrafili wygrać. GKS Jastrzębie pokonali dopiero przy czwartej próbie.

Stoczniowiec Gdańsk - GKS Jastrzębie-Zdrój 4:2 (2:1, 2:0, 0:1)
Bramki: 0:1 - Labryga as. Lipina, Kral (3, w przewadze), 1:1 - Steber (10, w osłabieniu), 2:1 - Chmielewski as. Wróbel, Steber (15), 3:1 - Chmielewski as. Maj, Wróbel (23), 4:1 - Janecka as. Drzewiecki (38), 4:2 - Urbanowicz as. Labryga (51, w podwójnej przewadze).
Stoczniowiec: Odrobny; Kostecki - Rompkowski, Smeja - Kabat, Maj - Skrzypkowski oraz Kwieciński; Janecka - Skutchan - Drzewiecki, Marzec - Ziółkowski - Jankowski, Chmielewski - Wróbel - Steber, Błażejczyk - Pesta - Stasiewicz.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto