Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Strajk kobiet. Aleksandra Dulkiewicz: Do płonącego domu został wrzucony granat

Rafał Mrowicki
Rafał Mrowicki
- Uważam, że kompromis aborcyjny, który obowiązywał w Polsce przez 27 lat, nie był - jak żaden kompromis - rozwiązaniem idealnym, ale nie rozpalał większych namiętności społecznych. Inną kwestią jest jego realizowanie w praktyce. Uważałam, że na te czasy to rozwiązanie było najlepsze. Dzisiaj trzeba sobie jasno powiedzieć, że nie będzie powrotu do tego rozwiązania - mówi w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz.

Jak czuje się pani podczas kwarantanny?
Jestem zdrowa. Mam negatywny wynik testu na koronawirusa, ale z powodu zachorowań w mojej rodzinie jestem na kwarantannie. Nie dolega mi nic, poza tęsknotą za normalnymi relacjami z ludźmi.

Mieszka pani w centrum miasta, niedaleko biura PiS, przed którym codziennie są protesty.
Czuję wielką empatię z tymi, którzy protestują. Z drugiej strony czuję gniew na to, co dzieje się w naszej ojczyźnie. W Polsce nie jest dobrze z powodu epidemii, niepewności jutra oraz kryzysu będącego udziałem pojedynczych ludzi, rodzin, firm, ale i samorządów. Do tego płonącego domu został wrzucony granat. Dotknięto wrażliwych spraw każdego człowieka. Nie tylko kobiet, ale również mężczyzn, rodzin. Czuję gniew na rządzących, połączony z empatią dla kobiet, kobiecych środowisk czy rodzin. Ale mam też przed oczyma moją nastoletnią córkę i niezgodę na to, by dorastała i żyła w takiej Polsce.

Czy po zakończeniu kwarantanny planuje pani dołączyć do protestujących?
Nikt z nas nie wie, ile te protesty potrwają. Udostępniłam w mediach społecznościowych wpis prof. Jerzego Duszyńskiego, prezesa PAN, który apelował o przestrzeganie zaleceń, noszenia maseczki i utrzymywania dystansu. Czuję, że oskarżenie o roznoszenie wirusa może być argumentem wykorzystywanym przeciwko protestującym. Jeżeli protesty będą trwać nadal, to wezmę w nich udział, choć przyznam uczciwie, że nie zgadzam się z częścią wznoszonych haseł.

Protesty w sprawie zaostrzenia prawa aborcyjnego 27.10.2020 ...

Z czym się pani nie zgadza?
Najogólniej rzecz ujmując: nie lubię agresji. Bardzo często mówię o tym w przypadku różnych rozwiązań siłowych, które dotykają miasto Gdańsk, jak np. sprawa przejęcia Westerplatte. Jako rozwiązanie siłowe można odebrać też wyrok Trybunału Konstytucyjnego, tzw. Trybunału Konstytucyjnego, bo są wątpliwości odnośnie sędziów dublerów i prezes Julii Przyłębskiej. Takie siłowe rozwiązania są stosowane w państwie chyba głównie po to, by nas podzielić. Najbardziej denerwuje mnie to, że wyciągane są tematy, które jako społeczeństwo mają nas podzielić jeszcze bardziej.

W samych protestach co się pani nie podoba?
Jestem przeciwniczką agresji w życiu publicznym. Słychać różne, również trudne dla mnie do zaakceptowania, hasła. Kamienice, gdzie mieszczą się biura poselskie i zabytkowe mury świątyń pokrywane są wulgaryzmami. Wyznaję zasadę, żeby szukać tego, co nas łączy. Blisko mi do tego, co mówi siostra Małgorzata Chmielewska ze wspólnoty Chleb Życia, apelująca, aby szukać takich środków wyrazu, które nie rodzą agresji, bo nienawiść rodzi nienawiść.

Jakie jest pani stanowisko w sprawie aborcji? Czy jest pani zwolenniczką dotychczasowego kompromisu czy pani zdaniem to prawo należałoby zaostrzyć lub zliberalizować?
Wielokrotnie się na ten temat wypowiadałam. To moje zdanie jako matki i obywatelki. Uważam, że kompromis aborcyjny, który obowiązywał w Polsce przez 27 lat nie był - jak żaden kompromis - rozwiązaniem idealnym, ale nie rozpalał większych namiętności społecznych. Inną kwestią jest jego realizowanie w praktyce. Uważałam, że na te czasy to rozwiązanie było najlepsze. Dzisiaj trzeba sobie jasno powiedzieć, że nie będzie powrotu do tego rozwiązania. Z jednej strony rzucani jesteśmy w kierunku ekstremistycznych rozwiązań, które Jarosław Kaczyński zapowiedział ustami Kai Godek, czyli w stronę całkowitego zakazu aborcji. Choć wiadomo, że 98 proc. zabiegów terminacji ciąży miało związek z przesłanką uciętą w czwartek przez TK. Z drugiej strony będziemy konfrontowani z całkowitym dopuszczeniem aborcji, do któregoś tygodnia życia. To wywoła kolejną wojnę ideologiczną, której nie potrzebujemy. Odpowiedzialność za to spoczywa wyłącznie na Jarosławie Kaczyńskim. Potrzebne nam są rozmowa i edukacja.

Nie widzi pani możliwości na powrót do kompromisu aborcyjnego?
Użyłam porównania do granatu wrzuconego do już płonącego domu. Myślę, że było to działanie zaplanowane świadomie przez Jarosława Kaczyńskiego i jego drużynę. Myślę, że nie będzie już ani woli politycznej, ani możliwości zebrania większości wokół takiego rozwiązania. Nie ma woli i partnerskiego traktowania po stronie, która ma władzę. Nie ma woli tych, którzy mają wszystkie narzędzia do decydowania. Nie ma woli, by szukać rozwiązań, które mogą zyskać szeroką akceptację w społeczeństwie.

Nie wierzy pani, że Jarosławowi Gowinowi i jego ludziom uda się coś zdziałać?
Po owocach ich poznacie. Bardzo bym oczekiwała skierowania dyskusji na temat opieki nad osobami z niepełnosprawnościami i wsparcia ich opiekunów, na temat zapewnienia im w Polsce w XXI wieku godnego życia i włączania do życia społecznego. W Gdańsku mamy bardzo wiele różnych programów, ale one powstały dzięki determinacji organizacji pozarządowych i wsparciu samorządów. Dzisiaj tej dyskusji w Polsce nie mamy. Dwa lata temu w Sejmie protestowali rodzice osób niepełnosprawnych. Ich zasiłki zostały nieco podwyższone, ale systemowego wsparcia takich osób nie ma albo jest dalece niewystarczające. Gdyby nie organizacje pozarządowe, samorządy oraz zdeterminowani rodzice, głównie matki, to osoby z niepełnosprawnościami nie miałyby szans na godne życie.

Strajk kobiet w Trójmieście na transparentach. Tak protesują mieszkańcy Gdańska, Gdyni i Sopotu wobec wprowadzonego zakazu aborcji!

Oryginalne hasła i slogany z protestów w ramach Strajku Kobi...

Parę dni temu opublikowała pani na Twitterze zrobione z okna zdjęcie protestów. Radna PiS Joanna Cabaj zarzuciła pani, że popieranie protestów wyklucza się ze wspieraniem osób z zespołem Downa. Powiązała to też z programem in vitro oraz z edukacją seksualną.
Niektórym się wszystko ze wszystkim kojarzy. Nie widziałam tego komentarza. Myślę, że nasze czyny świadczą o tym, w co wierzymy. To Urząd Miejski w Gdańsku jest jedną z pierwszych instytucji publicznych, która zatrudnia osobę z zespołem Downa. Bardzo mocno kładę nacisk na mówienie o godności osoby ludzkiej, to nie jest tylko puste hasło, ale staramy się je w naszej polityce społecznej realizować. W ubiegłym roku na wniosek stowarzyszenia na rzecz osób z niepełnosprawnością intelektualną nadano szkole przy ulicy Jagiellońskiej imię Pawła Adamowicza. Mącenie w wodzie i wrzucanie do jednego worka rodziców, którzy długo oczekują na potomstwo, rzeczowej edukacji seksualnej i sprawy aborcji, to coś czego nie mogę pojąć. Dziwię się, że robi to radna miasta Gdańska.

Czego oczekuje pani od przedstawicieli Kościoła?
Po biskupie Jędraszewskim wiele się nie spodziewałam. Nie zdziwiło mnie jego podziękowanie w dniu ogłoszenia wyroku. Nie ukrywam, że jestem – może nie do końca wierną – członkinią Kościoła rzymskokatolickiego. Bardzo zasmuciło mnie oświadczenie przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski abp. Stanisława Gądeckiego. Oczekiwałabym od mojego Kościoła, że będzie stawał po stronie słabszych i nie będzie ewangelizował siłą policji, prokuratury i wyrokami sądów. Co do aktów wandalizmu, to każda agresja rodzi agresję. Apeluję, by te protesty były pokojowe. Cel jest ważniejszy niż takie widzialne znaki, które potem mogą być wykorzystywane przez ludzi umiarkowanych.

Mówiła pani o stanowisku samorządowców. Własny apel wystosował też prezydent Gdyni Wojciech Szczurek.
Apel przygotowany spontanicznie przez nasze stowarzyszenie Samorządy dla Polski jest otwarty. Lista osób, które się pod nim podpisały nie jest zamknięta. W tym oświadczeniu jasno wyraziliśmy, co czujemy. W epistolografii, którą kierujemy do rządzących, ten rok doczekał się wielu listów. Na wiele z nich nigdy nie otrzymaliśmy odpowiedzi. To stanowisko podjęliśmy również po to, by członkowie naszych lokalnych społeczności, wiedzieli, co czują ich włodarze. A my stoimy po stronie kobiet, tak jest zapisane w tym apelu. Koniec i kropka.

Na Pomorzu nie protestują tylko duże miasta jak Gdańsk i Gdynia, ale również Nowy Dwór Gdański czy Kartuzy.
Widać, że rządzący i Jarosław Kaczyński uderzyli w nutę, która poruszyła bardzo wiele osób.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto