Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Strajk Kobiet w Gdańsku. 23.11.2020 r. Minął miesiąc od rozpoczęcia protestów. Ich uczestnicy spotkali się pod biurem posłów PiS

Ewa Andruszkiewicz
Ewa Andruszkiewicz
Strajk Kobiet w Gdańsku w poniedziałek, 23.11.2020 r.
Strajk Kobiet w Gdańsku w poniedziałek, 23.11.2020 r. Przemyslaw Swiderski
W poniedziałek, 23.11.2020 r., minął dokładnie miesiąc od rozpoczęcia protestów po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, który uznał prawo do aborcji w przypadku nieodwracalnego upośledzenia płodu za niezgodne z konstytucją. O godz. 19:00 rozpoczęła się demonstracja w Gdańsku. Jej uczestnicy spotkali się najpierw pod biurem posłów PiS na Targu Drzewnym, a następnie przemaszerowali wspólnie na Plac Solidarności.

Strajk Kobiet w Gdańsku 23.11.2020 r. Przemarsz na Plac Solidarności

Od rozpoczęcia protestów przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego w Polsce minął miesiąc. W Gdańsku w poniedziałek, 23.11.2020 r., o godz. 19:00 demonstracja rozpoczęła się przed pomorskim biurem posłów PiS na Targu Drzewnym.

– 22 października, po pierwszej wieczornej demonstracji przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego, zebrałyśmy się na wieczornej herbacie w gronie pięciu koleżanek i zastanawiałyśmy się, co możemy zrobić jako obywatelki. Nie miałyśmy żadnego zaplecza czy wsparcia medialnego. Byłyśmy tylko my i ogromne poczucie bezsilności wobec tego, co się dzieje.

– Najpierw stworzyłyśmy bardzo prowizoryczny, papierowy baner. O godz. 2:00 w nocy założyłyśmy wydarzenie na facebooku, a o godz. 7:00 rano w piątek, dokładnie miesiąc temu, zaopatrzone w termos z gorącą herbatą znalazłyśmy się pod biurem PiS-u. Nie spodziewałyśmy się wtedy, że dołączy do nas tyle wspaniałych i zaangażowanych ludzi, którzy mają motywację, by zmieniać świat wokół siebie– mówiła Aleksandra Łoboda, jedna z organizatorek protestu pod hasłem „Zajmijcie się pandemią”.

– W ciągu tego miesiąca bardzo wiele rzeczy się wydarzyło. Ostatnio protestujący w Warszawie zostali potraktowani gazem za pokojowe protestowanie. Nasz rząd zmniejszył o prawie połowę liczbę wykonywanych testów na koronawirusa, zawetował też budżet unijny, pozbawiając nas 750 mld euro na walkę z pandemią. Do Sejmu wpłynął projekt ustawy „Stop LGBT”, a minister Czarnek zapowiedział represje wobec popierających protesty nauczycieli i wykładowców.

– Wierzę jednak, że, równolegle do tych wydarzeń, zawiązała się w Polsce wspólnota. Wspólnota osób gotowych bronić swoich wartości. Po 31 dniach protestu, 387 godzinach spędzonych tu, pod biurem posłów PiS, stoimy dziś wszyscy razem, ramię w ramię, gotowi protestować dalej. To pokazuje, że zmiana, o którą walczymy, jest coraz bardziej realna, razem damy radę.

Głos podczas poniedziałkowego protestu zabrał też mec. Marek Kanawka z Gdańska.

– Od prawie pięciu lat walczymy z nieprawidłowościami, które ten rząd wprowadza, niszcząc wymiar sprawiedliwości. Teraz, w trakcie walki z pandemią, wydawane są przepisy prawne w formie rozporządzeń Rady Ministrów, które są przepisami nielegalnymi. Takim nielegalnym przepisem jest również paragraf 38 rozporządzenia Rady Ministrów, dotyczący obostrzeń w sprawach zgromadzeń i spotykania się ludzi – mówił mec. Marek Kanawka.

– Rząd cały czas mówi, że przestrzega konstytucji, a pierwsze złamanie konstytucji odbyło się w 2015 roku, kiedy prezydent, żeby móc zaprzysiąc Mariusza Kamińskiego na ministra spraw wewnętrznych, ułaskawił go w trakcie procesu. To jest rzeczywiście hańba.

– Jak to jest, że wicepremierem rządu ds. bezpieczeństwa jest człowiek, który obraża praktycznie każdego dnia, kiedy tylko uda mu się bez żadnego trybu wejść na mównicę. I mówi wówczas, że jesteśmy obywatelami gorszego sortu, że jesteśmy chamską hołotą i że mamy krew na rękach. Nie, panie Kaczyński, to nie my, a Wy, cały rząd ma krew na rękach. Bo zamiast walczyć z pandemią, zajmujecie się sobą.

Po przemówieniach na Targu Drzewnym, demonstranci wspólnie przemaszerowali na Plac Solidarności. Tam ustawili się w kształt błyskawicy i wykonali wspólne zdjęcie dronem.

– Od miesiąca jesteśmy prawie na każdym proteście. Nasze prawa są łamane na wielu płaszczyznach, obywatel przestał się liczyć. Wszystko zaczęło się od orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, ale po drodze doszło wiele innych postulatów. W momencie kiedy rząd podjął decyzję o przedłużeniu restrykcji dla branży gastronomicznej, szef zamknął lokal, w którym pracuję, grożą nam zwolnienia – mówił w rozmowie z nami Jacek z Gdańska, uczestnik poniedziałkowego protestu.

– Byłam prawie na każdym proteście w ciągu ostatniego miesiąca. Nie zgadzam się z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, który zresztą do tej pory nie został opublikowany.

– Nie zgadzam się z tym, żeby ktokolwiek zaglądał w nasze sumienia. Każda kobieta powinna mieć wybór. Powinna mieć wybór, czy jest w stanie urodzić chore dziecko, które po kilku godzinach po porodzie umrze – dodawała Karolina z Gdańska. – Nie zgadzam się też, żeby ministrem edukacji była osoba, która nie szanuje nikogo i niczego.

– Jestem osobą niewierzącą i jest to dla mnie krzywdzące, że jestem dyskryminowana w swoim kraju. Ani moi rodzice, ani moi dziadkowie nie mają z tym problemu, natomiast przez nasz rząd nie jestem szanowana. Wspieram też osoby LGBT. Rząd powinien szanować wszystkich, bez względu na płeć, wyznanie czy orientację seksualną.

Choć poniedziałkowy protest miał charakter pokojowy, większość jego uczestników jeszcze na Targu Drzewnym została spisana przez policję. Funkcjonariusze byli wyposażeni w kamery. Nagrywali osoby, które legitymowali.

POLECAMY NA STRONIE KOBIET:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto