Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Strażnicy miejscy po godzinach

Jakub Gilewicz
Japier...! Nie podawaj Bartkowi! K... Bartek! Nie czekasz, tylko napier...! - kolejna wiązanka wulgaryzmów wyleciała z ust strażników miejskich. To dopiero początek rozgrzewki językowej gdańskich funkcjonariuszy.

Japier...! Nie podawaj Bartkowi! K... Bartek! Nie czekasz, tylko napier...! - kolejna wiązanka wulgaryzmów wyleciała z ust strażników miejskich.
To dopiero początek rozgrzewki językowej gdańskich funkcjonariuszy.
- K...! K...! Przemek, no k... m..., taka piłka! - słychać nawet kilkanaście metrów od boiska gdańskiego MOSiR przy ul. Zielonogórskiej.
Tak było w piątek 10 czerwca, kiedy strażnicy miejscy rozgrywali kolejny mecz piłki nożnej.
Tuż obok boiska znajdują się korty tenisowe, gdzie ćwiczą dzieci. Jednakże strażnikom, którzy przychodzą na mecze w każdy wtorek i piątek, wcale to nie przeszkadza.
- No stój k...! Brawo! Dobrze! E, k... dobrze! - słychać kolejną próbkę ich możliwości.
- Myślałam, że to grają jacyś chamscy wyrostkowie. Dzisiaj dowiedziałam się, że to strażnicy miejscy. Jestem zszokowana! - wyznaje Katarzyna (nazwisko do wiadomości redakcji), która wraz z mężem i synem trenuje na pobliskich kortach. - Nie chcę mówić otwarcie. Boję się, że oni się zemszczą. Po takich mężczyznach nie można się niczego dobrego spodziewać.
Rafał Tybura, trener Prywatnej Szkoły Tenisa, kilkakrotnie próbował rozmawiać z grającymi w piłkę nożną strażnikami. Bez skutku.

- Kiedy pierwszy raz poszedłem do nich i poprosiłem o opanowanie, wyśmiali mnie - wspomina trener tenisa. - Rozumiem, że sport może wyzwalać emocje i pewne reakcje słowne, ale niech przynajmniej oszczędzą ich grającym obok dzieciom.
- Jedyne, co mogę odpowiedzieć dzieciom, to żeby nie słuchały tych wulgaryzmów i starały się na nie uodpornić. Dzięki temu nie staną się takimi dorosłymi, jak panowie obok - kontynuuje trener tenisa. - Ja nie chcę wojny z grającymi obok strażnikami, ja proszę tylko o odrobinę kultury.
Rafał Tybura przyznaje, że w zaistniałej sytuacji czuje się bezradny.
- Strażnicy, jako ci, którzy egzekwują prawo, czują się bezkarni. Nie mogę nic zrobić - mówi.
Rzecznik Straży Miejskiej w Gdańsku, Mariusz Kowalik, o sprawie dowiedział się od ,Dziennika".
- Jest to prywatny odpoczynek strażników po pracy. Nie usprawiedliwia to jednak takiego zachowania. Na pewno porozmawiamy z tymi funkcjonariuszami i wyjaśnimy sytuację - zapowiada Kowalik. - W tej chwili pragnę przeprosić w imieniu dowództwa SM Gdańsk wszystkie osoby, które poczuły się dotknięte zachowaniem strażników.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto