Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Super "Lewy"! Polska coraz bliżej mundialu w Rosji [ZDJĘCIA]

Hubert Zdankiewicz
- Wygrywając wkroczymy na autostradę do awansu - zapowiadał przed meczem Robert Lewandowski i nie były to słowa rzucone na wiatr, bo po trzech bramkach napastnika Bayernu Monachium Polska pokonała w Warszawie 3:1 Rumunię. Dzięki temu wciąż jest liderem grupy E. A Lewandowski zrównał się z Cristiano Ronaldo w klasyfikacji najlepszych strzelców eliminacji do mistrzostw świata w 2018 roku. Obaj mają na koncie po 11 trafień.

Po pierwszej połowie jedyne, do czego można byłoby się przyczepić w grze biało-czerwonych to skuteczność. Na przerwę schodziliśmy co prawda prowadząc 1:0 po bezbłędnie wykonanym przez Lewandowskiego rzucie karnym, ale bramek mogło i powinno paść więcej. W 36. minucie kapitalną prostopadłą piłkę do Kamila Grosickiego posłał Krzysztof Mączyński, ale skrzydłowy Hull City będąc sam na sam z bramkarzem strzelił wprost w niego. Dwie minuty później kolejne znakomite podanie za plecy rumuńskich obrońców przejął Lewandowski. Napastnik Bayernu Monachium zawahał się jednak na ułamek sekundy, jakby nie był pewien, czy nie jest na spalonym. Gdy się zorientował, że nie był próbował minąć bramkarza, ale Ciprian Tatarusanu zdołał mu przeszkodzić.

Pomijając zmarnowane okazje naprawdę można było być jednak zadowolonym z gry zespołu Adama Nawałki, który postawił w sobotę w środku pola na parę Mączyński, Karol Linetty i biegającym przed nimi Piotrem Zielińskim. Cała trójka spisywała się znakomicie i można tylko żałować, że nie dane jej było dokończyć spotkanie. Pod koniec pierwszej połowy oberwał jednak w twarz od rywala i mimo interwencji lekarzy nie był w stanie kontynuować gry (jak poinformowali komentatorzy Polsatu Sport, trafił do szpitala z podejrzeniem wstrząśnienia mózgu) . Zastąpił go Grzegorz Krychowiak.

Nie tylko ta trójka zasłużyła na pochwały, bo na lewym skrzydle szalał Grosicki, wspomagany przez Artura Jędrzejczyka. Na prawym świetnie spisywali się Łukasz Piszczek i Jakub Błaszczykowski. Nie zawodziła awaryjnie zestawiona (nadmiar kartek wykluczył z sobotniego spotkania Kamila Glika) para stoperów, choć po jednym z ostrych wejść Michała Pazdana sędzia mógł się zastanowić, czy nie podyktować rzutu karnego. Podyktował jednak tylko jeden - dla Polski.

Po przerwie obraz gry się nie zmienił. Rumuni próbowali atakować, ale nie zdołali poważniej zagrozić stojącemu w polskiej bramce Wojciechowi Szczęsnemu. Po niespełna godzinie po piłkę do siatki musiał za to sięgnąć po raz drugi Tatarusanu. Zieliński dośrodkował z rzutu rożnego, a w polu karnym najwyżej skoczył Lewandowski.

Dosłownie pięć minut później kapitan naszej reprzezentacji skompletował hat-tricka. Znów po rzucie karnym, tym razem podyktowanym za faul na Zielińskim. Miny rumuńskich piłakrzy wydawały się sugerować, że nic złego już nas w tym meczu nie spotka...

W 77. minucie z dystansu strzelił jednak Bogdan Stancu, piłka odbiła się od pleców Pazdana i przelobowała Szczęsnego. A goście zwietrzyli swoją szansę i zaczęli śmielej atakować. W efekcie zrobiło się trochę nerwowo, wszyscy przecież pamiętali, że zespół Adama Nawałki tylko zremisował (prowadził 2:0) w tych eliminacjach mecz z Kazachstanem, a z Danią z pewnego 3:0 skończyło się na 3:2.

Tym razem na szczęście wynik nie uległ już zmianie, ale Polska nie powiększyła swojej przewagi, bo swoje mecze wygrały również goniące ją Czarnogóra i Dania. Kolejne mecze jesienią.

TRZY WRZUTY. Arka zadowolona, Lechia z poczuciem zmarnowanej szansy

dziennikbaltycki.pl

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto