Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Święta bez świętości

Jarosław Zalesiński
Boże Narodzenie nie powinno być państwowym świętem – zaproponował niedawno felietonista watykańskiego dziennika "L`Osservatore Romano". Mówi to wiele o rosnących kłopotach, jakie mają z Bożym Narodzeniem ...

Boże Narodzenie nie powinno być państwowym świętem – zaproponował niedawno felietonista watykańskiego dziennika "L`Osservatore Romano". Mówi to wiele o rosnących kłopotach, jakie mają z Bożym Narodzeniem społeczeństwa Zachodu.

To nie leżący w żłóbku Jezus jest w centrum przeżywania Świąt, tylko wyłożone na sklepowych półkach towary. W Wielkiej Brytanii trzy czwarte firm nie zgadza się na bożonarodzeniowe dekoracje w miejscu pracy, z obawy przed procesami o brak tolerancji i szacunku dla innych wyznań. Doszło do tego, że przeciwko laicyzacji świąt Bożego Narodzenia wypowiedzieli się… brytyjscy muzułmanie.
W Polsce nikt nie obawia się wystawienia bożonarodzeniowego drzewka, w szkołach dzieci budują szopki i wystawiają jasełka. Ale religijne symbole stopniowo znikają ze świątecznych kartek. – Religijność Polaków się zmienia – mówi socjolog Maciej Dębski. – Takie zmiany są jednak powolne, rozgrywać się będą w granicach kilkudziesięciu lat.
Na razie 99 proc. badanych Pomorzan dzieli się w Święta opłatkiem. Dla 90 proc. Jezus pozostaje Synem Bożym, narodzonym w Betlejem.

Radni miasta Birmingham usiłowali narzucić mieszkańcom świętowanie nie Bożego Narodzenia, tylko Wintervalu (od Winter zima i val festiwal), okres religijnych celebracji, obejmujący także Ramadan czy żydowską Chanukę.
Czy kiedyś Święta Bożego Narodzenia zostaną zakazane?
Wesołego zimowego samopoczucia!
Na kartce napis IDĄ ŚWIĘTA. Wokół kłębią się Mikołaje. Z długimi, zawiniętymi jak czułki czapkami wyglądają jak stado czerwonawych karaluchów.
Na innych kartkach rewia choinek, bombek, paczek z prezentami, reniferów i Mikołajów. Są też disneyowskie kaczory, o, nawet Prosiaczek, Kubuś i Tygrysek siedzą razem przed doniczką, w której na czubku przekrzywionej gałęzi dynda żółta gwiazda. Ale to? A, to przecież Królik Bugs. W czerwonej czapie, rozanielony, obcałowuje jakąś króliczycę.
Wesołych świąt!
Dzieciątko w żłobie, wśród blisko setki kartek, jest tylko na dwóch. Płótno obsypane brokacikiem, taki sam brokacik na skrzydełkach aniołków. A tu Trzej Królowie, Maryja i Józef, jak wycięci z ilustrowanych wydań Biblii dla najmłodszych. Na sam koniec znalazłem, czego szukałem: jakiś anonimowy artysta nie wstydził się wymalować na bożonarodzeniowej kartce własnego religijnego obrazka. Wielkooka Maryja, przypomina mi trochę ilustracje z książek Korczaka, czytanych przeze mnie w dzieciństwie.
Nie jest zatem tak źle. Na Wielkanoc kartek z nowoczesnym designem ze Zmartwychwstałym już nie uświadczysz. Wyginęły w ciągu ostatnich kilku lat jak dinozaury. Jest tylko wielkanocny zwierzyniec: kicają zające, podskakują kurczaki, pylą gałązki bazi i pysznią się pisanki.
Świąteczne kartki pokazują, jak zmienia się nasze przeżywanie Świąt. Przeżywanie religijne staje się anachroniczne, jak pocztówki z Trzema Królami. Dla nowego sposobu przeżywania wystarczają choinki i Mikołaje.
– Święta bardziej kojarzą nam się z Mikołajem i prezentami, niż z przeżywaniem tajemnicy – potwierdza Maciej Dębski, socjolog Uniwersytetu Gdańskiego, badający religijność Pomorzan. – Symbole religijne stopniowo są wypierane. Ale to powolny proces. Na głębokie zmiany potrzeba będzie kilkudziesięciu lat.
Zachód miał na to więcej czasu, a od co najmniej dwóch dekad zakręciła nim jak na karuzeli polityczna poprawność. W skądinąd religijnej Ameryce – co to za kabaret był czasami. Dzieciom w jakiejś szkole można było jeszcze zorganizować w publicznej szkole zabawę, ale żeby któreś przyszło w czerwono–zielono–białym stroju (w Ameryce barwy Bożego Narodzenia) – Boże broń. Przepraszam – mowy nie ma. Sprzeciw wobec bożonarodzeniowych dekoracji, szopek, jasełek, choinek. Jeśli na komunalnym skwerze czy placu udało się postawić choinkę, laicyzatorzy nie zgadzali się, by nazywać ją Christmas Tree (Christmas to połaczenie dwóch słow Christ i mass, czyli Chrystus i msza), tylko jakoś inaczej. Wymyślano cuda wianki, np. Giving Tree (jak to przełożyć? Drzewko Dawania? Drzewko Prezentowe?) Jak się w jakiejś instytucji, sklepie, banku, restauracji, w tym radosnym świątecznym okresie nieopatrznie rzuciło na odchodnym pracownikowi "Merry Christmas", ten tylko czerwieniał, gryzł się w język i odbąkiwał "Happy Holiday". Słowa Christmas w grzecznościowych pozdrowieniach zabraniały zarządy wielu sieci i korporacji. Nawet prezydent Bush, nie chcą narażać się strażnikom politycznej poprawności, świąteczne życzenia rozesłał z napisem „Szczęśliwego sezonu wakacyjnego”.
Europa w tym zapale nie jest gorsza. Bodaj rok temu media donosiły o racjonalizatorskim pomyśle jednej z włoskich szkół, w której tradycyjne jasełka wymieniono na przedstawienie o Czerwonym Kapturku. W tym samym katolickim kraju pewna nauczycielka z tekstów kolęd, śpiewanych przez dzieci, wykreśliła słowo Jezus i wstawiła słowo cnota. Jak to więc szło? Lulajże cnotuniu? Hm. W tym roku agencje doniosły o pewnej szkole w Saragossie, gdzie dzieciaki ani nie mogły obchodzić świąt, ani śpiewać kolęd, ani – to już zgroza – liczyć na prezenty. Za dziećmi musiał się aż ująć socjalistyczny premier Zapatero. A w Wielkiej Brytanii – także tegoroczne doniesienia – trzy czwarte pracodawców zakazało umieszczania w swoich sklepach i biurach bożonarodzeniowych dekoracji.
O co chodzi w tym obłędzie? Usuwanie słowa Chrismas i chrześcijańskich symboli z miejsc publicznych chcą wymusić stojące na straży laickości państwa liczne organizacje. Straszą one procesami sądowymi wszystkich, którzy by takie symbole religijne w miejscach publicznych umieszczali (no, nie wszystkie: w tych samych szkołach, w których zabraniano ustawiania szopek, na czas muzułmańskiego Ramadanu, hinduskiego święta Diwali czy nawet afrykańskiego święta Kwanzaa odpowiednie symbole mogły się jednak pojawić). Że to nie żarty, przekonała się dyrektorka jednej ze szkół w Australii, której procesem zagrozili rodzice, za to tylko, że w rozsyłanych szkolnych newsletterach użyła kilka razy słowa Chrismas. Za dyrektorką ujęli się duchowni i politycy, ale na wszelki wypadek pani dyrektor przeprosiła.
Drugi argument jest równie ważki: chodzi o nieobrażanie ludzi innych wyznań. To z taką szlachetną motywacją radni miasta Birmingham usiłowali narzucić mieszkańcom świętowanie nie Bożego Narodzenia, tylko Wintervalu (od Winter zima i val festiwal), okres religijnych celebracji, obejmujący poza Bożym Narodzeniem także Ramadan czy żydowską Chanukę.
Szyki zwolennikom wypierania chrześcijańskiej symboliki zaczęli jednak ostatnio psuć szyki sami muzułmanie. Okazało się, że – poza oczywiście najbardziej brodatymi radykałami – Boże Narodzenie wcale im nie przeszkadza. Taki na przykład przewodniczący szkockiego oddziału Stowarzyszenia Muzułmanów w Wielkiej Brytanii przesłał chrześcijanom życzenia Wesołych Świąt, nic sobie nie robiąc z obowiązkowego unikania słowa „święta” w przesyłanych w tym czasie oficjalnych życzeniach. Bywa nawet gorzej: to muzułmanie obrażają się o usuwanie symboli i treści, związanych z narodzinami Bożego Syna. „Chęć laicyzacji świąt religijnych jest obraźliwa dla obu naszych wspólnot” – napisało w swoim oświadczeniu brytyjskie Forum Chrześcijan i Muzułmanów, organizacji, która powstała po zamachu w londyńskim metrze w 2005 roku. Także w Ameryce za Busha juniora zwolennicy politycznej poprawności jakoś przycichli. Już rok temu bożonarodzeniowe drzewko przed Kapitolem w Waszyngtonie zaczęło być znowu oficjalnie nazywane Chrismas Tree. Kilka lat temu nie do pomyślenia.
Zaczął się też liczyć najważniejszy argument: pieniądze. Wielkie sieci policzyły, że na Świętach bez Świętości trudniej zarabiać. Już nawet wielki Wal–Mart, sieć gigant, zgodziła się na przywrócenie Mikołajów w sklepach, a jego rzeczniczka przyznała, że przepędzenie ich było nieopłacalne.
Próbuję sobie wyobrazić nalot zawiedzionych strażników politycznej poprawności na Polskę, ale jakoś mi to nie wychodzi. W kraju, w którym 90 procent ludzi dzieli się opłatkiem i tyle samo uznaje, że Jezus był Synem Bożym, ci nowocześni terroryści wiele by nie wskórali.
Ale strzeżonego Pan Bóg strzeże. To znaczy – lepiej na zimne dmuchać. Sam sięgam po argument pieniądza. Królik Bugs w czerwonej czapie, obcałowujący króliczycę, nie ma u mnie szans. Kupiłem staroświeckie kartki z wklejonym opłatkiem i złotym napisem
Wesołych Świąt Bożego Narodzenia!

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto