Czwartek był pechowym dniem dla młodego szwedzkiego żużlowca Billy'ego Forsberga. Zawodnik Lotosu tego dnia jeździł w pierwszej lidze szwedzkiej. Pierwszy swój wyścig wygrał, a w drugim - to był szósty wyścig w meczu - atakując prowadzącego Freddie'go Erikssona upadł na tor.
Sam wypadek, jak powiedział będący na meczu ojciec Forsberga, wyglądał fatalnie. Na szczęście czarny scenariusz się nie sprawdził. Forsberg trafił wprawdzie do szpitala, ale prześwietlenie nie wykazało żadnych złamań. Jeszcze w nocy po meczu lekarze w szpitalu usunęli z jego ręki kawałki gumy, które wbiły się po bezpośrednim kontakcie z tylnym kołem motocykla Erikssona.
- Billy może mówić o szczęściu w nieszczęściu - powiedział w piątek prezes Lotosu Maciej Polny. - Rozmawiałem z nim w piątek o godzinie 11. Jest poobijany i bolą go plecy. Na niedzielny mecz raczej nie przyjedzie. Sam szansę startu ocenił na 1-2 procent. Nie naciskałem, aby zmienił decyzję, bo nam zależy, aby był gotowy do jazdy za dwa tygodnie, kiedy będziemy na wyjeździe walczyć z TŻ Lublin. Ten wypadek miał miejsce w bardzo niekorzystnym dla niego czasie, bo w poniedziałek miał zadebiutować w lidze angielskiej, a wyruszyć na Wyspy miał razem z Tomkiem Chrzanowskim z gdańskiego lotniska, bo obaj mają zabukowane bilety na ten sam lot. No, ale najważniejsze jest zdrowie - zakończył prezes Polny.
Świątek w finale turnieju w Rzymie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?