Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tak wyglądała Dolina Radości w Gdańsku Oliwie na dawnych pocztówkach. Trzecie najpiękniejsze miejsce na świecie!

Piotr Celej
Zakład kuracyjny w Krzaczastym (Leśnym) Młynie. Pocztówka z drugiego dziesięciolecia XX wieku.
Zakład kuracyjny w Krzaczastym (Leśnym) Młynie. Pocztówka z drugiego dziesięciolecia XX wieku. Wirtualne Muzeum Pomorza
Od XIX wieku oliwska Dolina Radości była miejscem wyjątkowo chętnie odwiedzanym przez gdańszczan. Odbywały się tu pikniki, koncerty, skoki narciarskie, a nawet został utworzony ogród zoologiczny!

Rozkwit turystyki leśnej w dzisiejszym rozumieniu nastąpił dopiero w XIX wieku. W epoce romantyzmu zaczęto podróżować, by podziwiać dziwy „kultury i natury”. Najszybciej bez wątpienia rozwijały się pod tym względem miejscowości górskie i nadmorskie, ale szybko też mieszkańcy miast docenili leśne uroczyska. Doceniano również piękną przyrodę nad Wisłą. Słynny podróżnik, twórca koncepcji pomnika przyrody Alexander von Humboldt miał nazwać Oliwę i leśną Dolinę Radości „trzecim najpiękniejszym miejscem na świecie”.

W Dolinie Radości w XIX wieku, popularne stały się wypady „za miasto”, pikniki, cyrki, piwne festyny, a wkrótce także i wycieczki rowerowe. Mieściły się tutaj restauracja, mini zoo, a także pensjonat dla chorych na reumatyzm. W 1932 roku powstała pierwsza w Wolnym Mieście Gdańsku skocznia narciarska. Składała się ona z drewnianej wieży oraz stoku wzgórza tworzącego bulę. Punkt konstrukcyjny określony został na 35. Metrze.

O zoo, leśniczówce i gospodzie pisał również Günter Grass w "Psich Latach": “Tulla i ja, kiedy między Bożym Narodzeniem a Nowym Rokiem nasze rodziny wybrały się na spacer do Lasu Oliwskiego, rozglądaliśmy się za Eddim Amselem, ale on bawił gdzieś indziej, nie było go w Dolinie Radości. Piliśmy tam kawę z mlekiem i jedliśmy placki ziemniaczane pod jelenimi rogami. W zwierzyńcu niewiele się działo, gdyż przy mroźnej pogodzie małpy trzymano w ciepłej piwnicy leśniczówki. Nie powinniśmy byli zabierać Harrasa. Ale mój ojciec, stolarz, powiedział: Pies musi się wybiegać. Dolina Radości była ulubionym celem wycieczek. Dojechaliśmy dwójką do przystanku Pokojowa (ul. Abrahama) i poszliśmy przez las, między czerwono oznakowanymi drzewami, aż otworzyła się przed nami dolina ukazując leśniczówkę i zwierzyniec. Mój ojciec jako stolarz nie mógł spojrzeć na dorodne drzewo, czy to buk, czy sosnę, nie szacując jego użytkowej wartości w metrach sześciennych. Dlatego moja matka, uważająca przyrodę, a więc i drzewa, przede wszystkim za ozdobę świata, była w złym humorze, który przeszedł jej dopiero przy plackach ziemniaczanych i kawie z mlekiem.”

od 7 lat
Wideo

echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto