Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Taneczna minuta prawdy - czyli casting w Gdańsku

Magda Popek
Michał Pawłowski przyjechał na casting aż ze Szczecina. Choć do matury pozostały mu tylko trzy miesiące, myśli tylko o tańcu
Michał Pawłowski przyjechał na casting aż ze Szczecina. Choć do matury pozostały mu tylko trzy miesiące, myśli tylko o tańcu
Ponad tysiąc osób walczyło w Gdańsku o bilet wstępu do finału popularnego tanecznego show "You can dance - Po prostu tańcz!". Na casting, który odbył się w ubiegły czwartek, tłumy zbierały się już od godz. 8 rano.

Ponad tysiąc osób walczyło w Gdańsku o bilet wstępu do finału popularnego tanecznego show "You can dance - Po prostu tańcz!". Na casting, który odbył się w ubiegły czwartek, tłumy zbierały się już od godz. 8 rano. Ci, którym udało się przejść przez precasting i dotrzeć przed oblicze ostatecznych jurorów, czyli Agustina Egurroli, Weroniki Pazury i Michała Piróga, w hali gdańskiej AWFiS spędzili nawet kilkanaście godzin. O fenomenie telewizyjnego tanecznego show pisze Magda Popek

Nieoficjalnie wiemy, że nie wszyscy czekali do nocy bezsensownie. Ktoś z nich dostał bilet do Buenos Aires, gdzie odbędzie się kolejny etap eliminacji, jednak organizatorzy nie ujawniają, ani kim są szczęśliwcy, ani nawet ilu ich jest. Do sukcesów nie mogli się też przyznać ci, którym się poszczęściło. Podpisali bowiem umowy zobowiązujące ich do zachowania tajemnicy.
Wiadomo na pewno, że do stolicy Argentyny nie pojedzie Krystian Balcerzak. Nie dlatego, że tańczył słabo. Wprost przeciwnie, był znakomity. Nie dostał się do kolejnego etapu, bo ma dopiero 9 lat, a regulamin wyraźnie mówi o tym, że na casting mogły się zgłaszać tylko osoby w wieku 16-30 lat. Charyzmatyczny dziewięciolatek i jego trenerka przekonali jednak organizatorów, by pozwolono mu wziąć udział w samym castingu i pokazać swoje umiejętności tanecznym guru.
- Nie było łatwo się tu dostać, ale przekonaliśmy organizatorów, że nie chcę lecieć do Argentyny, tylko wystąpić w castingu. Zatańczyłem przed nimi, a oni dali mi numerek i pozwolili iść na casting - opowiada przejęty młodzieniec. - Bardzo bym chciał, żeby ten program trwał jeszcze siedem lat, wtedy będę miał 16 i będę mógł spróbować.
Dla Krystiana sam udział w eliminacjach był szczytem marzeń. Razem z trenerką na ten występ przyjechał specjalnie z Koszalina.
- To dla mnie coś wspaniałego. Trenuję taniec już cztery lata w szkole Top Toys i wiem, że to właśnie chcę robić. Najlepiej czuję się w hip-hopie, new stylu i breakdancie.
Krystian stał się prawdziwą castingową maskotką. Starsi koledzy "po fachu", którzy tłumnie czekali razem z nim na swoją minutę prawdy, cały czas prosili chłopca, by dla nich tańczył.
- Jest świetny - komentowali. Podziwiali rozmaite figury i kroki, których nikt spoza "branży" nie umiałby nawet nazwać.
Jeśli chodzi o popularność, to tego dnia zaledwie trzy osoby skupiały na sobie więcej uwagi niż dziewięciolatek. Piotr Gałczyk "GaUa", Natalia Madejczyk "Ruda" i Maciej Florek "Gleba" - finaliści pierwszej edycji "You can dance", przyjechali na casting, by wspierać uczestników eliminacji, odpowiadać na ich pytania i zagrzewać do boju. Najbardziej oblegany był zwycięzca pierwszej serii Maciek Florek. Wiele osób pojawiło się na castingu tylko po to, by się z nim spotkać. Od świtu Gleba rozdawał autografy, pozował do zdjęć i odpowiadał na setki pytań. - Strasznie się cieszę, że tu jestem - mówił. - Wczoraj mieliśmy do nocy pokaz w Warszawie, potem droga tutaj, więc prawie nie spałem, ale gdy zobaczyłem, jak wiele osób przyszło na casting, od razu odzyskałem siły - mówił ze śmiechem Gleba. - Wszyscy super nas tu przyjmują. Świetni ludzie. Mam nadzieję, że chociaż kilkorgu z nich uda się podbić jury. Większość z nich jest świetnie przygotowana. Przychodzą do mnie z pytaniami, ale tak naprawdę nie muszę wiele tłumaczyć, wiedzą, o co tu chodzi i każdy ma swój pomysł, jak zwrócić na siebie uwagę. Ja tak naprawdę mogę im mówić tylko to, co nam mówiono podczas etapu w Paryżu. Wśród was jest zwycięzca tego programu, może to kolega, który stoi obok, albo partnerka, z którą właśnie tańczysz. W tej chwili każdy z was ma szansę i tylko od was zależy, jak ją wykorzystacie, co pokażecie nam, jak zdobędziecie serca widzów. Mówię im to samo, żeby dali z siebie wszystko i pokazali, na co ich stać. Nie ma innego sposobu, by dostać się do tego programu.
A o tym, że warto, Maciek wie najlepiej. Choć od jego zwycięstwa nie minęły jeszcze dwa miesiące, on już widzi, jak wiele drzwi stanęło przed nim otworem.
- W tej chwili skupiam się na Broadwayu [wyjazd do stolicy musicali był nagrodą w programie - dop. red.]. Czekają na mnie ciężkie treningi, nowe projekty, wspaniałe teatry. Mnóstwo wrażeń. Chcę wycisnąć z tego stypendium tak dużo, jak to tylko możliwe, by móc wykorzystać zdobyte doświadczenie, tworząc coś fajnego w Polsce. Jedynym słabym punktem tego wyjazdu jest to, że święta spędzę poza krajem. Ale jeśli tylko moja Magda będzie mogła do mnie dojechać, to już wszystko się ułoży - śmieje się Maciek.

I choć do wyjazdu na Broadway zostało mu już tylko kilka dni, to w głowie ma już pomysły na to, co zrobi po powrocie. Choć urodził się we Wrocławiu, to od lat mieszka i pracuje w Trójmieście i nie chce tego zmieniać. - Marzę, żeby otworzyć tu teatr. Fajne miejsce, gdzie będzie scena, niezależne pomieszczenia na różnego rodzaju wystawy i zaplecze, w którym będą się odbywały warsztaty dla tych, którzy będą chcieli uczyć się tańca, aktorstwa... Mam nadzieję, że uda mi się zrobić to w Gdańsku. Strasznie mi smutno, że u nas nie ma takiego myślenia, jak się promować i rozwijać. Codziennie dostaję najrozmaitsze propozycje od prywatnych firm, które mają mnóstwo pomysłów na to, jak mnie sprzedać. A urzędnicy jakoś nie, chociaż ja cały czas mówię, że chciałbym być wykorzystany do promocji naszego regionu i każdego rodzaju sztuki. Ale wracając do teatru, tak naprawdę potrzebuję tylko budynku. Jest wielu świetnych ludzi, którzy chętnie wejdą w taki projekt, ja mam w tej dziedzinie duże doświadczenie, więc jeśli znajdzie się miejsce, reszta nie będzie problemem.
Swoją energią, entuzjazmem i optymizmem Florek zarażał wszystkich. Choć niektórzy w trakcie wielogodzinnych oczekiwań nie starali się wcale doładować baterii, wprost przeciwnie - wyciszyć. W wielkiej sali, w której kandydaci czekali na swoje występy, w każdym kącie działo się coś innego. Jedni trenowali kroki, inni się rozciągali, jeszcze inni poprawiali makijaż i robili fryzury. Ale byli i tacy, którzy po pozytywnym przejściu precastingu, godziny, które dzieliły ich od spotkania z sędziami, spędzili regenerując siły i śpiąc na podłodze, wciśnięci w stosy kurtek i plecaków.
Michał Pawłowski też mógłby to zrobić. Po rannym występie dostał bransoletkę uprawniającą go do spotkania z sędziami, wydającymi ostateczny wyrok i wiedział, że czeka go kilka, a może i kilkanaście godzin przerwy. Mógł się położyć, tym bardziej że prawie całą noc spędził w samochodzie. Podobnie jak wielu innych, przyjechał do Gdańska z daleka.
- Przyjechałem ze Szczecina, specjalnie na casting. Kiedy zaczęła się pierwsza edycja, plułem sobie w brodę, że nie spróbowałem, ale jak zawsze latem pracowałem na budowie w Irlandii i zwyczajnie to przegapiłem. Tym razem postanowiłem nie przespać swojej szansy - śmieje się Michał. I faktycznie tego nie zrobił. Jego występ podobał się nie tylko sędziom, ale i kolegom. Po pokazie dał nawet swój pierwszy autograf.
- Jezu, co za emocje. To jest wspaniałe - mówił chłopak. - Zacząłem tańczyć jako sześciolatek, ale miałem poważną kontuzję i przez ponad rok prawie nie tańczyłem.
Michał Pawłowski to energetyczny wulkan. Ma 19 lat, z tyłu głowy wygolone uśmiechnięte kółeczko i choć za trzy miesiące czeka go matura, on myśli tylko o tańcu.
- Chodzę do bardzo dobrego liceum i nieźle sobie radzę, więc myślę, że zdam bez problemu. Tak naprawdę już powinienem być po maturze, ale kiedy miałem cztery lata, razem z rodziną wyjechaliśmy na Ukrainę, bo mój tata miał tam pracę. Wróciliśmy trzy lata temu, z czego bardzo się cieszę, chociaż przez te przenosiny straciłem rok nauki.
Michał zaczynał swoją przygodę z tańcem właśnie na Ukrainie.
- Od 6 do 14 roku życia trenowałem taniec towarzyski. Potem była ta kontuzja i wypadłem z tańca. Kiedy już stanąłem na nogi, zapisałem się do studia, w którym uczono nas wszystkich stylów tańca. Ja do tego dołożyłem jeszcze treningi jujitsu, bo dla mnie ta sztuka walki wspaniale się z tańcem uzupełnia, a przy okazji udało mi się dwa razy zostać mistrzem Ukrainy w tej dyscyplinie - opowiada ze śmiechem chłopak.
Czy widzowie będą mieli szansę poznać tego sympatycznego, skromnego i tryskającego energią chłopaka? On już to wie. My dowiemy się dopiero na początku marca, kiedy program pojawi się w ramówce TVN.
Za półtora miesiąca dowiemy się zresztą nie tylko tego, czy Michał przeszedł przez główny casting. Zobaczymy też, czy jurorzy dadzą drugą szansę Patrykowi Gackiemu, który załapał się na wyjazd do Paryża, ale tam odpadł jako jeden z pierwszych. Nikt nie zarzucał mu braku talentu, Patryk po prostu nie chciał uczyć się tańczyć jazzu, twierdząc, że ten taniec jest niemęski. Czyżby zmienił zdanie? Organizatorzy castingu wśród uczestników rozpoznali nie tylko Patryka. - Mnóstwo osób było na castingach w Bytomiu i Krakowie, które odbyły się kilka dni temu, a niektórych pamiętam jeszcze z pierwszej edycji - mówiła jedna z organizatorek. - Na liście jest też prawdziwa weteranka "You can dance". To jej piąty casting. Była na dwóch do pierwszej serii, a do drugiej nie opuściła żadnego. Jeśli dziś jej się nie uda, to jestem pewna, że przyjedzie też na ostatnie eliminacje do Warszawy.
Osiemnastoletnia blondynka faktycznie próbowała już pięć razy, czy się jej udało - nie wiemy. Ale ona sama mówi, że wierzy, że jurorzy kiedyś ją docenią i dadzą jej szansę. Nie ona jedna zresztą. Z taką samą wiarą przyszło tu tysiąc innych osób. Tysiąc w Gdańsku, bo w całej Polsce, na pięciu castingach w czterech miastach, pojawiło się ich około 8 tysięcy.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto