Nikt nie wie, ile mieszkań i budynków stawianych w Trójmieście na przełomie lat 60. i 70. jest trujących dla lokatorów.
Teraz ekipy remontowe próbują demontować to, co trzydzieści lat temu uznawane było za zdrowe, a przynajmniej zgodne z normami.
Prace związane z wymianą posadzek są czasochłonne. Lokatorzy muszą wyprowadzić się z domu nawet na pół roku.
- Ludzie nie chcą na tak długo się przenosić - mówi Ryszard Orzeł, zastępca dyrektora Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej Gdańsk- Nowy Port. - Do tej pory na czas remontu zapewnialiśmy lokatorom pokoje w hotelowcu przy ul. Chodkiewicza 11. Od przyszłego roku będzie z tym problem, ponieważ hotelowiec będzie remontowany, a miasto nie ma innych lokali zastępczych.
- Tak naprawdę większość budynków stawianych w czasach PRL nadaje się do rozbiórki - stwierdza Wiesław Kurnatowski, kierownik działu technicznego Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej Gdańsk-Wrzeszcz. - W ubiegłym roku wymieniliśmy tylko kilka parkietów klejonych toksycznym lepikiem. Jesteśmy w trakcie wymiany dachu pokrytego płytami azbestowo-cementowymi.
Podobne remonty są niezbędne niemal w każdym osiedlu.
Spośród trzech administracji sopockich tylko w jednej z nich stwierdzono ,toksyczne mieszkanie". Lokal ten, po orzeczeniu technicznym, wkrótce będzie remontowany.
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?