Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tomasz Gałązka, kierowca Trefla Gdańsk: Michał Winiarski to fajny kolega, z którym przegadałem niejedną noc w drodze powrotnej z meczu

Rafał Rusiecki
Rafał Rusiecki
Tomasz Gałązka podróżuje z siatkarzami Trefla Gdańsk wygodnym autokarem po całej Polsce. Jego firma współpracuje z klubem PlusLigi od dwóch sezonów
Tomasz Gałązka podróżuje z siatkarzami Trefla Gdańsk wygodnym autokarem po całej Polsce. Jego firma współpracuje z klubem PlusLigi od dwóch sezonów Przemysław Świderski
Ze względu na geograficzne położenie wszystkie wyjazdy na mecze ligowych drużyn z Trójmiasta to długie wyprawy. Sportowcy spędzają w autobusach setki godzin w ciągu sezonu. Siatkarzy Trefla Gdańsk od dwóch sezonów wozi po kraju Tomasz Gałązka. To zawodowy kierowca, który szybko zaznał, co znaczy siatkarska serdeczność. I chociaż wcześniej miał małą styczność z siatkówką, tak teraz z niecierpliwością czeka na każde kolejne spotkanie w PlusLidze.

Jak długo jest pan kierowcą zawodowym?
Wprowadzenie do firmy autokarów wymogło na mnie zrobienie odpowiednich uprawnień i od ponad 10 lat jestem kierowcą zawodowym. Początkowo firma ukierunkowana była na klienta indywidualnego oraz stricte VIP-owskie zlecenia. Jednak z biegiem czasu, od kiedy zacząłem obcować z dużymi pojazdami, uznałem, że ten segment pojazdów również powinien znaleźć się w ofercie naszej firmy i tak niewinnie rozpoczęła się moja przygoda i miłość do autokarów.

A od kiedy zaczął pan wozić siatkarzy Trefla Gdańsk?
Moja historia ze sportem trwa już wiele lat. Miałem przyjemność obcować z wieloma reprezentacjami różnych dyscyplin sportowych, natomiast z siatkarzami Trefla Gdańsk jeździmy drugi sezon. Rozpoczęliśmy współpracę w 2019 roku, jeszcze w Lidze Mistrzów. Zostaliśmy wtedy partnerem Trefla Gdańsk.

Pan jest kibicem siatkówki? Czy był to zupełny przypadek?
Przyznam, że wcześniej za bardzo nie interesowałem się siatkówką. Później wytworzyły się naprawdę przyjemne relacje. Będąc praktycznie na każdym meczu sukcesywnie zacząłem się wciągać w ten rodzaj sportu. Zacząłem też wiernie kibicować. Obecnie, ze zniecierpliwieniem wyczekuję każdego meczu gdańskich "Lwów".

Jesteśmy w takim miejscu Polski, że praktycznie każdy wyjazd to wiele godzin spędzonych w samochodzie. W które rejony kraju lubi pan wyjeżdżać? A gdzie nie ma przyjemności z jazdy?
Prowadzenie autokaru sprawia mi wiele przyjemności. Z każdego wyjazdu staram się czerpać satysfakcję, niezależnie którą drogą jedziemy. Od strony logistycznej oraz czasów przejazdu najlepsze są autostrady i wszystkie punkty, do których one doprowadzają, ale to nie znaczy, że drogi lokalne sprawiają mi mniej przyjemności. Bardzo lubię malownicze polskie krajobrazy o zachodzie słońca i świetne towarzystwo podczas podróży.

Specyfiką siatkówki jest to, że większość klubów pochodzi z małych miast. Dojazd do nich też nie jest oczywisty.
Zgadza się, ale staramy się wybierać zawsze drogę najbardziej komfortową dla wszystkich. W drodze na mecz najlepsza jest w miarę szybka trasa, żeby chłopakom się nie dłużyło. Mecze są zazwyczaj wieczorami, więc powroty wypadają w nocy. W tym przypadku skupiam się na tym, aby chłopacy mieli komfort podczas spania. Pod tym kątem wybieram więc drogę powrotną.

Siatkarze to rośli mężczyźni, nierzadko mający ponad dwa metry wzrostu. Czy w związku z tym musiał pan dla nich wprowadzić jakieś udogodnienia w autobusie?
Nasze auta to pojazdy o wysokim standardzie. To wersje VIP-owskie, a one mają nieco inne rozwiązania. Zachowane są choćby większe odstępy między fotelami, a użyte do ich wykończenia materiały są wyższej jakości. Nieco inny, bardziej ergonomiczny kształt foteli ma odzwierciedlenie w komforcie podróżowania. Te wszystkie czynniki mogą mieć korzystny wpływ na samopoczucie oraz kondycję fizyczną po dalekiej podróży. Myślę więc, że dzięki temu chłopakom jest dużo wygodniej.

Siatkarskie drużyny to kilkanaście osób. To też chyba ułatwienie, bo mogą rozlokować się w autokarze?
Tak właśnie jest, zwłaszcza, że Trefl Gdańsk ma dedykowany autokar. Każdy zawodnik ma swoje miejsce i w zasadzie można powiedzieć, że pojazd którym się poruszamy to hotel na kółkach. Może nie pod kontem spania, bo każdy wie jaka jest specyfika podróżowania, ale pod względem swobody, atmosfery, przemieszczania się w nim, wyposażenia. Bardzo zależy mi, aby chłopcy czuli się jak u siebie w domu, w końcu tu spędzają bardzo dużo cennego czasu.

Jest jakaś zasada przyznawania miejsc w autokarze?
Przed każdym wyjazdem ciągniemy losy.... Żartuję (śmiech). Zawodnicy sami decydują, gdzie siadają. Każdy ma do dyspozycji rząd siedzeń.

Jak scharakteryzowałby pan siatkarzy jako podróżników?
Siatkarze to pracusie. Podziwiam ich za profesjonalizm na parkiecie, ale również poza nim. Można to również odczuć w pewnym stopniu podczas podróży. Koncentrują się na odpoczynku, czytaniu książek, słuchaniu muzyki. Każdy relaksuje się w najlepszy dla siebie sposób. Tutaj odpoczynek jest częścią pracy.

Skoro jeździ pan z drużyną od 2019 roku, to znaczy, że nie spotkał pan trenera Andrei Anastasiego?
Poznałem go w innych okolicznościach

Jeździ pan z trenerem Michałem Winiarskim. Wielogodzinne podróże to chyba okazja do wielu rozmów, nie tylko siatkarskich?
Owszem, okazji do rozmów jest wiele. Lecz tym swobodnym, niezwiązanym z siatkówką tematom dajemy się ponieść podczas nocnych podróży powrotnych. Często Michał siada koło mnie, z boku i wtedy gadamy o wielu rzeczach. Wcześniej sztab ciężko pracuje i nie ma miejsca na sprawy niezwiązane bezpośrednio z pracą.

Michała Winiarskiego znamy ze znakomitych występów w klubach i reprezentacji Polski. W Treflu daje się poznać jako dobry trener. A jaki jest jego obraz po tych nocnych rozmowach?
Prywatnie jest bardzo fajnym kolegą.

Jak w ogóle wyglądają pana relacje z siatkarzami? Zażyłe już są, czy nadal suche, zawodowe?
Nie, suche na pewno nie. Darzymy się sympatią, relacje są koleżeńskie i swobodne. Myślę, że chłopcy pozwalają mi czuć się częścią tej drużyny.

Mecze wyjazdowe też pan zawsze ogląda?
Tak, oczywiście. Jestem na każdym meczu i wiernie kibicuję. Adrenalina po meczach pozwala mi zachować bystre oko na drodze ;)

W piłce nożnej są wyraźne antagonizmy. W siatkówce nie ma takiej niechęci między kibicami. Czy w związku z tym są jakieś miejsca, w które szczególnie lubi pan jeździć?
W zasadzie z każdym miejscem, w którym byłem, są związane pozytywne emocje. To tak, jak pan wspomniał, rywalizacja jest tylko na boisku. Poza nim można mówić nawet o serdeczności. Bardzo często spotykam się z miłymi gestami ze strony organizatorów czy kibiców. Wiele razy zdarzyło się, że ktoś do mnie podchodził i po prostu rozmawialiśmy mimo, że widzieliśmy się po raz pierwszy. To bardzo miłe elementy siatkarskiej gościnności, wpisane szczęśliwie do sportowego świata.

Kibice rozpoznają pana, bo jest pan w szaliku klubowym, w dresie z emblematami? Jak to wygląda?
Bez szalika (śmiech), dresik mi wystarcza. A tak na poważnie, jestem w dresie klubowym i koszulce Trefla. Otrzymałem taki strój od klubu. To też pozwala mi poczuć się częścią drużyny.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Tomasz Gałązka, kierowca Trefla Gdańsk: Michał Winiarski to fajny kolega, z którym przegadałem niejedną noc w drodze powrotnej z meczu - Dziennik Bałtycki

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto