Prawdziwy horror rozegrał się w sobotę w Chojnicach. Dwadzieścia minut po siódmej wieczorem, pędzący ulicą Pomorską daewoo tico najpierw wymusił pierwszeństwo i z impetem uderzył w fiata 126 p. Kierowca nawet się nie zatrzymał. Po kilku sekundach jego auto najechało na przechodzącego ulicą Pomorską starszego mężczyznę pchającego wózek z dwuletnią wnuczką.
- To był taki huk, jakby się komuś dom walił - mówi czterdziestoletnia kobieta, która widziała wypadek. - Wybiegłam przed dom i zobaczyłam, co się stało. Widok był straszny...
Kierowca wcisnął gaz do dechy i uciekł dalej. Potrącony przez jego auto starszy człowiek zmarł, a dziewczynka została ranna.
Sobotni wieczór, ok. godz. 19.20. 60-letni mężczyzna wracał ze spaceru z dwuletnią wnuczką. Od domu dzieliła go zaledwie ulica. Wszedł na jezdnię. Nagle na przejście dla pieszych wjechało pędzące ulicą Pomorską zielone daewoo tico, którego kierowca wcześniej nie ustąpił pierwszeństwa fiatowi 126 p. i zderzył się z nim. Uciekające z dużą prędkością z miejsca wypadku auto potrąciło będącegc na zebrze mężczyznę. I... pojechało dalej.
60-latek z poważnymi obrażeniami głowy upadł na jezdnię. Dziecko wypadło z wózka. Było chore na padaczkę, dostało ataku.
Do płaczącej dziewczynki podbiegła kobieta, lekarka z Miastka. Była przypadkowym świadkiem zdarzenia. Udzieliła dwulatce pierwszej pomocy, zaczęła też reanimować jej dziadka.
Po kilku minutach na miejsce przyjechała karetka pogotowia i zabrała dziecko. Potem wróciła po mężczyznę. Jak zeznają świadkowie, lekarz pogotowia, który zjawił się na miejscu, biernie przyglądał się wysiłkom miasteckiej lekarki. Co jakiś czas zerkał w stronę leżącego mężczyzny. Jego zachowanie zdenerwowało zebranych ludzi. - Weź się do roboty! - krzyczała zza płotu swojego domu dwudziestokilkuletnia kobieta.
- Po co nam taki lekarz! - krzyczał zdenerwowany mężczyzna.
Tylko nadzorował
Lekarz pogotowia Janusz N. twierdzi, że bezpośrednio nie angażował się w ratowanie mężczyzny, bo kierował zespołem ratunkowym.
- Po przybyciu na miejsce wypadku stwierdziłem brak reakcji źrenic na światło - mówi lekarz. - Przez kilka minut po wypadku mężczyzna miał jeszcze wyczuwalne tętno. Jednak jego stan był krytyczny. Podczas akcji reanimacyjnej prowadziłem ogólny nadzór, wydawałem instrukcje i polecenia.
Lekarka z Miastka w tym czasie walczyła o życie poszkodowanego. Niestety, zmarł. Dziecko przebywa w chojnickim szpitalu. Jego stan lekarze określają jako stabilny.
Kilkudziesiąt minut po wypadku policjanci zatrzymali dwóch mężczyzn, którzy jechali zielonym tico. Miejsce postoju auta wskazali im świadkowie wypadku. Było zaparkowane przecznicę dalej - przed jedną z posesji na ul. Jagiellończyka.
Według naszych informacji, mieszka tam rodzina jednego z mężczyzn jadących samochodem. Obaj byli w domu, mieli ponad dwa promile alkoholu w wydychanym powietrzu.
Stamtąd zabrano ich na komendę policji w Chojnicach. Żaden z nich nie przyznaje się do prowadzenia tico.
Ustalimy sprawcę
Janusz Gierszewski, komendant Komendy Powiatowej Policji w Chojnicach
- Nie wiemy, który z dwóch zatrzymanych mężczyzn prowadził samochód. Obaj są w Policyjnej Izbie Zatrzymań. Mamy 48 godzin aby ustalić sprawcę wypadku i postawić mu zarzuty. Być może sąd przyzna nam dodatkowe 24 godziny. Czyn ten zakwalifikowany zostanie jako wypadek ze skutkiem śmiertelnym. Zgodnie z kodeksem karnym sprawcy grozi od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia. W przypadku nietrzeźwego kierowcy, który spowodował wypadek śmiertelny, sąd może zaostrzyć wyrok do 12 lat.
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?