Podróż tramwajem wodnym ze wszystkimi atrakcjami - widokiem, bujaniem fal i bryzą reklamowana jest niemal na każdym kroku jako trójmiejska atrakcja i alternatywny sposób transportu na Półwysep Helski. Nie jest jednak tajemnicą, że tramwaje wodne rentowne nie są. Z ich dofinansowania wycofali się samorządowcy z Helu co oznacza, że tramwajem wodnym z Gdyni tam nie popłyniemy.
- Idea połączeń tramwajem wodnym wymaga udziału samorządów objętych tym projektem, a Hel się z tego wycofał z braku funduszy - mówi Marcin Gromadzki, rzecznik prasowy Zarządu Komunikacji Miejskiej w Gdyni, operatora tramwajów wodnych na tym połączeniu. - Spodziewamy się, że linia na trasie Gdynia-Jastarnia będzie chętnie wybierana przez pasażerów.
Podobne decyzje zapadły już w ubiegłym sezonie. Wtedy to jednak zorganizowano - chcąc utrzymać atrakcyjne połączenie - transport autobusami specjalnie podstawianymi w godzinach zawinięcia katamaranów, które zabierały pasażerów z Juraty i wiozły na Hel. To również okazało się zbyt mało opłacalne, ponieważ z tego połączenia również zrezygnowano. Przejazd w jedną stronę kosztował 5 złotych.
Czytaj także: Tramwaj wodny. Popłyniemy z Gdańska i Sopotu na Hel, później z Gdyni do Jastarni
Pierwszy tramwaj wodny wypłynie z gdyńskiego nabrzeża o godz. 9. Podróż ma trwać godzinę i kwadrans. Ceny biletów w porównaniu do tych ubiegłorocznych się nie zmienią, ponieważ z finansowania rejsów nie wycofali się samorządowcy Gdyni i Jastarni. Pasażerowie zapłacą za bilet normalny 14 złotych, natomiast za bilet ulgowy - 7 zł. Tramwaje będą kursować do września.
Dokładny rozkład rejsów znajduje się na stronie internetowej przewoźnika zkmgdynia.pl
Z Gdańska i Sopotu na Hel
W odwiedziny do podopiecznych helskiego fokarium czy by zwiedzić baterię Schleswig-Holstein można popłynąć bezpośrednio z Trójmiasta. Z Gdańska i Sopotu katamarany kursują codziennie już od tygodnia.
Mocno tę wycieczkę odczują jednak portfele pasażerów. Samorządowcy Gdańska i Sopotu wycofali się z dofinansowania połączeń co oznacza, że te realizowane są zupełnie komercyjnie. Operatorem przedsięwzięcia jest spółka Żegluga Gdańska. Normalny bilet w jedną stronę kosztuje więc teraz 30 zł, ulgowy 18 zł, a przewóz roweru to dodatkowy koszt w wysokości 5 zł. Prezes spółki już na początku roku mówił, że to próg opłacalności, a żeby spółka osiągnęła zysk bilety powinny kosztować 45 zł. Do takiej sytuacji, jak deklarował, doprowadzić jednak nie chce.
Decyzja władz Gdańska i Sopotu o ostatecznym wycofaniu się ze współfinansowania tego turystycznego projektu zapadła jesienią ubiegłego roku. - Skoro helscy samorządowcy, którzy z projektu czerpali największe zyski, nie chcą na niego dalej łożyć, nie ma o czym dyskutować. Nie jestem dobrym wujkiem, który za pieniądze Gdańska będzie wywoził z naszego miasta turystów, aby mogli zostawiać pieniądze w lokalach na półwyspie. Nie jesteśmy tym zainteresowani. Byłoby to działanie na szkodę Gdańska - tłumaczył wtedy na łamach "Dziennika Bałtyckiego"wiceprezydent Maciej Lisicki.
Warto wspomnieć też, że rejsy Żeglugi Gdańskiej w tym roku rozpoczęły się w kwietniu, ale organizowane były tylko w weekendy. W pierwszy tegoroczny rejs wybrało się... 14 osób. Ten sezon może więc zaważyć o przyszłości projektu.- Jak poniesiemy fiasko finansowe będziemy zmuszeni się wycofać i zaprzestać rejsów w przyszłym roku - mówił prezes Jerzy Latała.
Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?