Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trefl Sopot nadal zwycięża

Redakcja
Trefl Sopot po dramatycznej końcówce pokonał drużynę AZS Koszalin 68:65 i zanotował szóste zwycięstwo z rzędu. Prawdziwa walka na parkiecie rozpoczęła się dopiero w ostatniej kwarcie.

Na początku pierwszej kwarty, żadna z drużyn nie potrafiła zdominować boiska. Po czterech minutach gry na tablicy widniał wynik 5:5. Dopiero na sześć minut przed końcem kwarty sopocianie przebudzili się i do niezłej obrony dorzucili też skuteczność w ataku.

Zbilansowana gra

Świetną kwartę zagrał Stefański. Najpierw wymusił na Reese'ie przekroczenie linii końcowej boiska, po czym indywidualną akcją zdobył dwa punkty. Zaraz potem dał się sfaulować przez Diduszkę, ale niestety nie trafił obu rzutów wolnych. Jego postawa sprawiła, że gospodarze stopniowo zaczęli odskakiwać od koszalinian.

Punktował Kinnard zza linii 6.25, Kitzinger spod kosza. Goście próbowali odpowiedzieć rzutem Ticy za 3, ale częściej ich ataki były przerywane, przez świetnie grającą obronę. Szczególnie brylowali w niej Hawkins i Kuzminskas. Na dwie minuty przed końcem na parkiet wszedł Kadziulis. Jak się później okazało, była to świetna zmiana.

Zaraz po wejściu Litwin oddał celny rzut z pół dystansu, a chwilę później bezbłędnie wykonał dwa rzuty wolne po faulu Reese'a. Punkty po zbiórce Kinnarda w obronie zdobył jeszcze Kitzinger i tylko dzięki świetnej akcji Swansona w ostatnich sekundach kwarty goście przegrywali 13:18.

W drugiej kwarcie, obraz gry znacząco się nie zmienił. Nadal pewnie prowadzili sopocianie, raz po raz skutecznie atakując kosz gości. Najpierw przez długi okres gry, żadna z drużyn nie potrafiła znaleźć sposoby na pokonanie obrony gości. W końcu zza linii 6,25 celnie rzucił Malesa i można było pomyśleć, że chłopak wreszcie się przełamał. Niestety, były to jego jedyne punkty w meczu.

Przyspieszenie

Zaraz po tym rzucie gra wyraźnie przyspieszyła. Reese odpowiedział rzutem spod kosza, jednak zaraz potem skutecznie swoją indywidualną akcję wykończył Kuzminskas. Walka punkt za punkt trwała do szóstej minuty kwarty w tym momencie na tablicy widniał wynik 30:24. Spod kosza trafił center AZS-u Vladimir Tica, jednak zaraz potem punkty zdobył świetnie grający Stefański. Zaraz potem za 3 trafia Hawkins.

Swoje punkty dorzuca też Kitzinger. Goście zdołali odpowiedzieć rzutem Reese'a spod kosza i jednym trafionym wolnym Swansona. Pod koniec, kroki popełnił jeszcze Wiśniewski, piłkę przejął Kadziulis i w swoim stylu spokojnie rozegrał trafiając trzy sekundy przed końcem na 39:29. Tak też skończyła się pierwsza połowa.

Drugą połowę otworzył Kitzinger trafiając z półdystansu. Chwile później piłka znów zawędrowała do gospodarzy, Kitzinger to wykorzystał i równo z syreną kończącą akcję dołożył następne dwa punkty. Przy okazji podczas akcji był faulowany i mógł wykonać dodatkowy rzut. Niestety przestrzelił. Goście nie mogąc przebić się przez świetnie działającą sopocką obronę starali się odpowiadać rzutami zza linii 6,25. Jednak nieskutecznie.

Niewymuszone błędy

Do tego wielokrotnie koszalinianie popełniali głupie błędy i kroki. Na sześć i pół minuty do końca kwarty sopocianie prowadzili już 43:29. W tym czasie goście ani razu nie rzucili celnie do kosza przeciwnika. Zanim goście zdobyli swoje pierwsze punkty do kosza trafił jeszcze Kuzminskas i wreszcie Dante trafia z półdystansu. Zaraz potem Surmacz faulował Stefanskiego. Był to piąte drużynowe przewinienie AZS-u w tej kwarcie.

Polak pewnie trafił oba rzuty wolne. Znów dla Koszalina punktuje Dante, jednak jego dobra postawa nie przekładała się na kolegów. Zaraz potem piłkę pod koszem otrzymał Kuzminskas. Jednak nie starał się przepchnąć przez zastawiających go obrońców gości, lecz podał właściwie nie patrząc do niepilnowanego Stefańskiego, który bez problemów umieścił piłkę w koszu. Świetną kwartę rozgrywali Kuzminskas i Kadziulis w przeciwieństwie do Malesy, który często gubił piłkę i słabo krył przeciwników.

Na minutę przed końcem najpierw nie trafił za 3, a zaraz potem faulował przy takim samym rzucie Balcerzaka, który miał dzięki temu trzy rzuty wolne. Zaraz potem został zmieniony przez Kinnarda. Na 15 sekund przed końcem, z półdystansu trafił Kitzinger. Polak nie spoczął jednak na laurach, sprytnie zastawił przeciwnika i wymusił aut. Szybko podał do niepilnowanego Hawkinsa, a ten na dużym spokoju wszedł pomiędzy dwóch obrońców i zakończył trzecią kwartę wynikiem 57:40.

Czas na horror

Nikt nie spodziewał się, że prawie dwudziestopunktowe prowadzenie zostanie tak szybko roztrwonione. Czwartą kwartę znów skutecznie rozpoczął Kitzinger trafiają najpierw dwa wolne, a później zza linii 6,25. Jednak zaraz po tym rzucie długo punktowali tylko goście. Trzy trójki gości, do tego wiele punktów z wolnych i spod kosza spowodowało, że przewaga stopniała na trzy minuty przed końcem meczu do trzech punktów, a wynik brzmiał 62:59. Jakby tego było mało Kadziulis złapał piąty faul i musiał opuścić boisko. W tym momencie trener Muiznieks musiał wziąć czas.

Niestety na niewiele się to zdało. Gospodarze nieudanie rozegrali własną akcję, zaraz potem Reese został faulowany i skutecznie wykonał oba rzuty wolne. Trefl miał już tylko punkt przewagi, a inicjatywa była po stronie gości. Jednak Trefl nie pozwolił przegrać swojego pierwszego meczu w Sopocie. Główna w tym zasługa Kinnarda, który w niezwykle ważnym momencie trafił zza linii 6,25. W odpowiedzi Reese również próbował rzucić za 3, na szczęście nie trafił.

Niestety na dwie minuty przed końcem Kitzinger nieudanie rozpoczął akcję. Piłkę wyłuskał Reese i faulem musiał ratować drużynę Kinnard. Okazało się, że zrobił to w niesportowy sposób i koszalinianie znaleźli się w bardzo dobrej sytuacji. Nie dość, że mieli dwa rzuty wolne, to jeszcze mogli wrzucać piłkę z boku boiska . Amerykański gracz AZS-u pewnie wykonał oba rzuty wolne. Zaraz potem Kuebler dostał piłkę i próbował rzutu z półdystansu. Nie trafił, a skuteczną zbiórką popisał się Stefański. Została minuta do końca a gospodarze prowadzili tylko 65:63.

Trefl spokojnie rozgrywał akcję wiedząc, że każda zyskana sekunda przybliża ich do zwycięstwa. Piłkę holował Kitzinger w końcu podał na skrzydło do Kuzminskasa, nie trafia, lecz piłkę zbiera Kinnard i jest faulowany. Trafia jeden, a w odpowiedzi spod kosza po podaniu Dantego za 2 rzuca Diduszko. Na trzy sekundy przed końcem meczu znów faulowany zostaje Kinnard. Amerykanin trafia oba rzuty wolne, dając sopocianom trzy punkty przewagi. Goście próbowali jeszcze wyrównać, lecz rzut Reese'a z połowy boiska nie znalazł drogi do sopockiego kosza i ostatecznie sopocianie pokonali gości z Koszalina 68:65.

Ocena Przemka Wrzoska:

Plusy:

  • Świetna obrona i bardzo dobre zgranie w trzech pierwszych kwartach.
  • Postawa Stefańskiego i Kinnarda. Ten pierwszy jest na ewidentnej fali wznoszącej, ten drugi uratował sopocianom zwycięstwo.
  • Chłodna głowa i opanowanie w ostatnich 2 minutach meczu. Trefl pokazał po raz kolejny, że potrafi wygrywać nerwowe końcówki. Oczywiście wszyscy chcieliby, żeby sopocianie wygrywali dużą ilością punktów, lecz takie mecze mogą zaprocentować w fazie play-off.
Minusy:
  • Czwarta kwarta w której było widać tylko niezdecydowanie i rozprężenie.
  • Kolejny raz niesamowicie krótka ławka. Trener Muiznieks zagrał tylko 7 graczami i nie dziwi, że większość była pod koniec już zmęczona.
  • Postawa Malesy.
Trefl Sopot – AZS Koszalin 68:65 (18:13 , 21:16, 18:11, 11:25)

Trefl: Kitzinger 18, Kuzminskas 15, Stefański 10, Kinnard 9, Hawkins 5 - Kadziulis 8, Malesa 3.
AZS: Reese 23, Tica 13, Diduszko 4, Kuebler 4, Milicić 2 - Swanson 12, Balcerzak 4, Surmacz 3, Wiśniewski 0.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto