Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trefl Sopot pokonał Stal Stalową Wolę

Redakcja
Po 4 meczach w których Trefl zmierzył się z wielką czwórką poprzedniego sezonu, przyszedł czas na walkę z drużynami, w których sopocki team jest faworytem . Żółto - czarni nie poddali się presji i gładko pokonali Stal Stalową Wolę 81:57.

Zgodnie z przewidywaniami wielu ekspertów już od pierwszej kwarty Trefl bardzo mocno zaatakował. Widać było dużą różnice umiejętności. Stal często gubiła piłę, lub po prostu nie mogła przebić się przez bardzo dobrą obronę sopocian. Co ważne, Kinnard zagrał swój najlepszy mecz w barwach żółto-czarnych.

To głównie dzięki niemu po 7 minutach było już 17:6. Dwie ,,trójki”, przejęcie (3 w całym meczu), sporo zbiórek, ale głównie jego niesamowite ustawianie się w ataku i drybling, po którym przeciwnik nie wiedział co się dzieje. Nie dziwi więc fakt, że Lawrence został nominowany do nagrody zawodnika tygodnia.

Ozdoba meczu

Gdy Stefański zanotował dwa punkty pod rząd, a wynik brzmiał już 21:6 trener Pamuła bierze wreszcie czas. Na parkiecie pojawia się Miszczuk i jest to ewidentnie dobre posunięcie trenera Stali. Mierzący 212 cm center, bardzo dobrze absorbuje Kuzminskasa. Zresztą należy nadmienić, że aż miło było przez cały mecz patrzeć na indywidualne pojedynki tych dwóch graczy. Była to ewidentnie ozdoba całego meczu.

Przerwa na żądanie, wyraźnie posłużyła Stali. Gościom udaje się odrobić trochę strat. Głównie dzięki świetnemu Miszczukowi i szalejącemu na rozegrani Loydowi. Także wejście niedoświadczonego Jakuba Kietlińsiego, dla którego był to debiut w barwach Trefla sprawiła, że obrona drużyny nie dawała sobie już tak dobrze rady jak na początku kwarty. Ostatecznie gospodarze wygrywają pierwszą część meczu 23:13.

Duża przewaga nad przeciwnikiem wyraźnie uśpiła sopocian. W drugiej kwarcie sopocianie spokojnie dali sobie wrzucać kolejne punkty. W drugiej minucie było 29:16, by zaledwie po czterech minutach wynik brzmiał 29:25. Znów pierwsze skrzypce w Stali grał Miszczuk i Loyd. Faule na tym pierwszym i wejścia pod kosz oraz asysty tego drugiego, oraz obrona całej drużyny to główne przyczyny tak słabej postawy Trefla na początku tej kwarty. Na szczęście, tylko na tyle było stać gości. Sygnał do ataku dał niezawodny Kitzinger. Który najpierw wykorzystał dwa rzuty wolne, a następnie sprytnie dał się sfaulować przy wyprowadzaniu piłki przez Partykę. Szybkie rozegranie i Iwo znów notuje dwa punkty.

Niezawodny Kuzminskas

Zaraz potem Kuzminskas, popisał się świetnym przechwytem piłki w obronie i efektownie załadował ją do kosza. Dzięki tym ważnym punktom Trefl znów wyszedł na bezpieczne prowadzenie 35:25. To była wyraźnie kwarta Kitzingera i Kuzminskasa. Obaj dołożyli jeszcze po dwa punkty. Goście odpowiedzieli tylko trzema punktami Malczyka z wolnych i na półtorej minuty przed końcem pierwszej połowy wynik brzmiał 39:28. Mimo starań ze strony obu drużyn do przerwy wynik już się nie zmienił.

Ta kwarta pokazała jak chimeryczną drużyną potrafi być Trefl. Łatwo stracone punkty, by po chwili w niesamowity sposób zdobyć ich 6 pod rząd. Cieszy fakt, że gracze potrafili wyjść z impasu i należy wierzyć, że z meczu na mecz takich momentów będzie coraz mniej.

W szatni gospodarze usłyszeli chyba sporo cierpkich słów od trenera Muiznieksa bo zagrali swoją najlepszą kwartę w meczu. 23 zdobyte punkty przy pięciu przeciwnika to mówi samo za siebie. Znów bardzo dobrze zagrał Kinnard. To jest niesamowite jak ten młody gracz ma ułożoną rękę. 86 % skuteczność w rzutach za 2 i 100% w rzutach za 3. Dosłownie wszystko mu wychodziło. Z drugiej strony, tak mała ilość straconych punktów to główna zasługa Kuzminskasa, który raz po raz wymuszał kroki na Miszczuku. Trzeba też przyznać, że coraz lepiej z resztą drużyny rozumie się Hawkins. Pięć asyst i świetna gra na rozegraniu. Mało strat i coraz lepsze czytanie gry.

Pełna kontrola

Początek kwarty to dominacja wyjściowej piątki. Raz po raz ataki Kuzminskasa, Kinnarda i Kitzingera, wspomagane, przez Stefana. Na 3 minuty 30 sekund przed końcem było już 56:33. Trener Muiznieks, zmienił zmęczonego Kuzminskasa i wprowadził Ratajczaka. Co ciekawe młody center wyraźnie gra coraz lepiej i jest coraz ciekawszą alternatywą dla Litwina. Dzięwięć punktów i wysoka 80% skuteczność w rzutach za dwa. Jeden blok i dwie zbiórki to bardzo dobry wynik jak na dziesięć minut spędzone na parkiecie.

Przez następne trzy minuty Trefl wbrew pozorom nie oddał inicjatywy. Ratajczak nie gorzej od Kuzminskasa poradził sobie z Miszczukiem. Świetnie kontrolował grę Kitzinger. Jego podanie do Ratajczaka i wsad tego drugiego to jedna z najładniejszych akcji całego meczu. Na 20 sekund przed końcem śliczną asystą przez całe boisko popisuje się Hawkins, a Stefański ustala wynik trzeciej kwarty na 62:33.

W czwartej kwarcie sopocianie spokojnie kontrolowali grę. Trener Muiznieks dał szansę młodym graczom na pokazanie się przed własną publicznością. Załucki, Kietliński, Ratajczak, Wilkusz. Wszyscy chociaż na chwilę pokazali się na parkiecie.

Podziękowania dla publiczności

Już na początku Stal wykorzystała przewagę wzrostu, którą dały im wejścia młodych graczy Trefla. Punkty Wołoszyna, który trafił z półdystansu nad Kubą Załuckim, oraz Klimy po ślicznej akcji w której z niesamowitej pozycji trafił do kosza tylko potwierdzają moje słowa. Jednak Trefl też potrafił się odgryźć. Świetnie młodymi graczami dyrygował Stefański. Niestety największym mankamentem sopockiej drużyny, było słabe krycie Loyda przez Kietlińskiego.

Mimo dużej szybkości młodego zawodnika, brakowało mu wyraźnie zdecydowania i to głównie dzięki podaniom, oraz wejściom pod kosz Amerykanina na 5 minut przed końcem było już 68:45. W tym momencie trener Muiznieks musiał zareagować. Czas dla Trefla i wprowadzenie Iwa to najlepsze co można było zrobić. Zaraz po przerwie Loyd stara się poddenerwować rywali trafiając za trzy, jednak Hawkins odpowiedział również rzutem zza linii 6,25 nie pozwalając za bardzo zbliżyć się gościom.

Świetnie w drużynie gości pokazał się Klima, który trafił dwa kosze pod rząd (w całym meczu oddał cztery rzuty i wszystkie trafił). Kitzinger postanowił nie być dłużny i rzucił za trzy dzieki czemu na trzy minuty do końca było 74:52. Na ostatnie minuty na parkiet wrócił Stefański i Kinnard. Zaraz po tym Hawkins pięknie żegna się z publicznością. Udaje mu się trafić do kosza mimo faulu Loyda. Zostaje odgwizdana akcja 2+1. Amerykanin spokojnie wykorzystuje rzut wolny i zaraz potem zostaje zmieniony przez Załuckiego.

Sopocianie wyraźnie chcieli podziękować w końcówce spotkania swoim kibicom. Niesieni przez fantastyczny doping, mimo sporego prowadzenia nie odpuścili rywalowi. Najpierw Kuzminskas pięknie przechwycił piłkę w obronie (2 raz w meczu) i zdobył łatwe 2 punkty, a zaraz potem Miszczuk faulował w ataku Stefańskiego, a po wyprowadzeniu akcji popularny Stefan znowu był faulowany, tym razem przez Wołoszyna. Gracz Trefla wykorzystał tylko jeden rzut i na 2 minuty przed końcem wynik brzmiał 80:53. Przed końcowym gwizdkiem za 2 trafiają jeszcze Klima i Wołoszyn, na co Trefl odpowiedział tylko trafieniem Ratajczaka z rzutu Wolnego i mecz skończył się wynikiem 81:57.

Na pewno nie był to tak łatwy mecz mimo, że może się wydawać to po wyniku. Właściwie tylko trzecia kwarta, to spora dominacja Trefla. W drużynie gości świetny mecz zagrał Miszczuk, który momentami potrafił wyłączyć z gry Kuzminskasa. Także na pochwały zasługuje Loyd. Był wyraźnie lepszy od Hawkinsa 16 pkt, pięć asyst to bardzo dobry wynik jak na rozgrywającego. Jednak należy się cieszyć z tak okazałego zwycięstwa. Tym bardziej, że jak pokazuje przykład meczu Trefl-Turów, z drużynami teoretycznie słabszymi też można przegrać.

Ocena Przemka Wrzoska:

Na plus:

Ogrywanie młodych zawodników. Takie mecze na pewno dają sporo doświadczenia. Sezon jest długi, a zawodnicy z ławki muszą łapać minuty.
Wymienność liderów. Tym razem to nie Kitzinger błyszczał. Jego zadania przejął świetnie Kinnard. Kuzminskas jak zwykle zagrał na swoim poziomie. Wyraźnie poprawił swoją grę Stefański.

To budujące, że Trefl potrafi zaskoczyć przeciwnika czymś nowym. Trener Muiznieks. Brał czas kiedy musiał. Reagował na to co się dzieje na boisku. Widać coraz lepsze zgranie zespołu. Akcje nie są przypadkowe, a gra jest ułożona i przemyślana. Gra Ratajczaka. Młody gracz coraz lepiej radzi sobie z rolą pierwszego rezerwowego.

Na minus:
Widoczne pustki na trybunach mimo, dobrej, gry i wysokiej pozycji Trefla w tabeli. Możliwe, że był to wynik niekorzystnego terminu, oraz słabego przeciwnika, ale wolne miejsca było widać. Gra Kowalczuka i Malesy. Dostają sporo minut, ale ich nie wykorzystują.

Przestoje w grze w których tracimy głupie punkty, a sami nie mamy pomysłu na sforsowanie obrony przeciwnika.
Trefl Sopot  Stal Stalowa Wola 81:57 (23: 13, 16:15, 23:5, 19:24)

Trefl Sopot: Kinnard 18, Kuzminskas 16, Stefański 14, Hawkins 12, Kitzinger 9, Ratajczak 9, Malesa 3, Kadziulis 0, Kowalczuk 0, Makander 0

Stal Stalowa Wola: Loyd 16, Miszczuk 13, Klima 9, Wołoszyn 5, Gabiński 4, Kasiulevicius 3, Jarecki 2 , Partyka 4, Malczyk 1, Andrzejewski 0, Godbold 0, Mielczarek 0
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto