W finałowej rywalizacji do 3 zwycięstw Dąbrowa Górnicza prowadzi z Sopotem 2-0. Nudne te finały, nie sądzi Pan?
- Jeszcze się przecież nie skończyły.
Na czym opiera Pan wiarę w to, że uda się odwrócić niekorzystną sytuację?
- Dlatego, że wielokrotnie w historii siatkówki dochodziło do tego, że przy stanie 0-2 w play-offach rywalizacja nie kończyła się na trzecim meczu. Ja sam miałem kiedyś podobną sytuację w Pile. Prowadziłem wówczas drużynę po Leszku Piaseckim. Graliśmy z Pałacem Bydgoszcz, który prowadził, pierwszy raz samodzielnie, Piotr Makowski (nowy selekcjoner reprezentacji Polski kobiet - przy. aut.). Bydgoszcz rozpoczęła od prowadzenia 2-0, ale w Pile odrobiliśmy te straty. Co prawda piąty mecz Pałac wygrał, ale nudno nie było.
A kiedy patrzy Pan w oczy swoim zawodniczkom, to też widzi wiarę w sukces?
- Oczywiście. Znam je. Z niektórymi dziewczynami pracowałem przez wiele sezonów w innych klubach. Tę sytuację z Piły, o której wspomniałem, pamiętają chociażby Iza Bełcik czy Anita Kwiatkowska. Nie tylko ja to więc przeżyłem. Dziewczyny wiedzą, że z tych tarapatów da się wygrzebać. Pozostałe siatkarki mają w swojej historii wiele meczów, w których role się odwracały. To nie jest tak, że jesteśmy przegrani, że można zawieszać medale. Przed meczami z Muszyną też za bardzo nikt na nas nie stawiał, a jednak daliśmy radę.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?