Trójmiasto. Premiery kinowe 4 stycznia

Bejbi blues Natalia, niedojrzała 17-latka zostaje matką Antosia. Jego ojciec to nastoletni Kuba. Natalia nie ma pewności, czy Kubę kocha. Kuba zaś nie wie, czy kocha Natalię. Ona Antosia urodziła nie dlatego, że to była "wpadka", tylko dlatego, bo sobie ciążę zaplanowała, bo dziecko mieć chciała. Przecież fajnie jest mieć dziecko. Wszystkie młode gwiazdy, takie jak Britney Spears czy Nicole Richie mają dzieci. Trudniej powiedzieć, dlaczego tak naprawdę Natalia, dziewczyna w tak młodym wieku zdecydowała się na macierzyństwo. Może odpowiedź kryje się w tym co pisują nastolatki na internetowych forach? Chcą mieć dziecko, żeby w końcu ktoś je naprawdę kochał i żeby same miały kogoś do kochania... Razem z Kubą próbują teraz podołać obowiązkom rodziców, mimo że sami jeszcze na dobre nie dorośli i nie są w stanie stworzyć bliskiej relacji z inną osobą. Nawet siedząc obok siebie, są zbyt zajęci stukaniem w ekrany swoich telefonów. Okłamują samych siebie, budując coraz bardziej powierzchowne relacje, których jedynym celem jest poszerzenie grona znajomych na Facebooku. Posiadanie dziecka wydaje się najprostszym sposobem na wypełnienie owej pustki. I tak Antoś staje się metaforą wszystkiego, czego współczesnemu światu brakuje - żywym dowodem na to, jak łatwo młodzi ludzie zaspokajają swoje potrzeby. Oprócz tych motywów "Bejbi blues" dotyka jeszcze jednej dojmującej kwestii. Czy bowiem ktokolwiek może być bardziej samotny niż ktoś, kto próbuje ową samotność wypełnić dzieckiem? I czy może być coś bardziej egoistycznego niż posiadanie dziecka jedynie po to, by wypełnić tę wewnętrzną pustkę w życiu?