Podróżnicy w ciągu siedmiu dni, przy silnym wietrze i temperaturze -30 stopni Celsjusza, pokonali ponad 150 km. Wędrowali przez norweski płaskowyż z poziomu morza na wysokość 1300 m.
- Na wyprawę mieliśmy plan minimum i maksimum - zdradza Rafał Król z Gdyni. - Plan maksymalny zakładał wspinaczkę na wzniesienie Harteigen, które wygląda jak melonik pozostawiony przez kosmitów. Jednak natrafiliśmy na bardzo ciężkie warunki. Ciągle padał śnieg, w którym zapadały się sanki i narty. Próba wspinaczki groziła lawiną, dlatego nie chcieliśmy ryzykować życia - dodaje.
Kliknij w główne zdjęcie, żeby rozpocząć przeglądanie fotogalerii:
Podróżnicy przyznają, że największym wyzwaniem były duże wahania temperatury od -10 do -30 stopni.
- Takich warunków atmosferycznych nie wytrzymuje sprzęt. Buty Damiana Laskowskiego tak się skurczyły, że odpadła od nich podeszwa. Maszynka do gotowania zaczęła przeciekać i spowodowała pożar - wylicza Rafał Król.
W trakcie podróży mieszkańcy Trójmiasta spali wyłącznie w swoich namiotach, nie korzystali ze schronów turystycznych. Cały swój ekwipunek ciągnęli ze sobą na saniach, w których mieli jedzenie, głównie: bakalie, czekoladę i kabanosy.
Ich wyprawa stanowiła upamiętnienie himalaisty Jakuba Bujaka, który w 1932 roku jako pierwszy Polak przemierzył Hardangerviddę.
Rafał Król to znany gdyński podróżnik. Na swoim koncie ma już przejście Grenlandii, zimowe wyprawy na Islandii i Kamczatce. W trakcie wyprawy na Hardangerviddę towarzyszył mu Damian Laskowski, absolwent Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?