Tunel na Wzgórzu św. Maksymiliana już doczekal się absurdu

, choć pochłonęła aż 63 miliony złotych, nie ustrzegła się jak widać absurdalnych wpadek.

- Z rozmów z planistami wiem, że najlepsze na ścieżki są właśnie te trasy wydeptane przez mieszkańców - mówi Joanna Grajter, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Gdyni.

Rzeczywiście w wielu państwach Europy najpierw sieje się trawę, a potem stawia chodniki tam, gdzie mieszkańcy wydeptali ścieżki. Ale w tym przypadku nie o to chodzi.

Schody prowadzące od tunelu na poziom ulicy zostały zaprojektowane w taki sposób, że już jeden dzień po otwarciu wylotu tunelu z łatwością można zaobserwować, iż ktoś zawalił sprawę na etapie planowania. Wystarczy bowiem postać kilkadziesiąt sekund w okolicy windy żeby zauważyć, że piesi wybrali sobie zupełnie inną trasę na dostanie się na poziom ulicy i zamiast ze schodów chętnie korzystają z trasy widocznej na zdjęciu.

O ile teraz nie ma jeszcze za dużego problemu, bo takich osób jest nadal stosunkowo mało, to szybko wejdzie im to w nawyk i z każdym dniem takich ludzi będzie coraz więcej. Teraz posadzona tam zieleń jeszcze za bardzo nie ucierpi, ale kto wie co będzie za kilka tygodni. A wystarczyło by tylko postawić o dwa metry dłuższy płotek i prawdopodobnie większość osób wybrałoby jednak schody.

- Teren został wykończony w ten sposób, bo ma to związek z zaplanowaną budową nowego budynku Urzędu Miasta. Zamiast tego spadu będzie tam chodnik, który dochodzić będzie do poziomu ulicy - tłumaczy Joanna Grajter. - Ale przekażę kolegom informację o tym skrócie i może da się coś z tym zrobić.

Czy uda się przedłużyć barierkę i wyeliminować ten skrót zobaczymy za jakiś czas. Do tego czasu pozostaje mieć nadzieję, że młodzież nie zdarzy całkowicie zadeptać rosnącej na zboczu zieleni miejskiej.

Kliknij w zdjęcie, żeby zobaczyć fotogalerię:
Ostatki taneczne...	Cztery pory roku...	Cheerleaderki...