Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tygrys wrócił na wolność

(wrób)
Jan P. miał już do czynienia z policją ale wciąż pozostaje na wolności.
Fot. z TV T. Bołt
Jan P. miał już do czynienia z policją ale wciąż pozostaje na wolności. Fot. z TV T. Bołt
Sąd nie aresztował Jana P., podejrzanego o pobicie policjantów. Jan P., bardziej znany jako "Tygrys", nie trafił do aresztu po tym, jak w piątek w nocy pobił, groził śmiercią i znieważał policjantów w jednej z ...

Sąd nie aresztował Jana P., podejrzanego o pobicie policjantów.

Jan P., bardziej znany jako "Tygrys", nie trafił do aresztu po tym, jak w piątek w nocy pobił, groził śmiercią i znieważał policjantów w jednej z sopockich restauracji. Sąd uznał, że nie zachodzą obawy matactwa a prokuratura zabezpieczyła już wszystkie dowody. Przesłanką, aby wypuścić "Tygrysa" był też fakt, że doskonale znany trójmiejskiej policji "król Stogów" posiada stałe miejsce zamieszkania.

- Będziemy skarżyć tę decyzję - powiedział nam wczoraj Tadeusz Piaskowski, szef Prokuratury Rejonowej w Sopocie. - Uważamy bowiem, że tylko tymczasowe aresztowanie może zapewnić prawidłowy tok postępowania. Przestępstwa, których dopuścił się pan P. są poważne, a jego postawa nie daje gwarancji, że będzie on poważnie traktował wymiar sprawiedliwości odpowiadając z wolnej stopy.

Piątkowy wieczór. Karczma Polska, znany lokal na pograniczu Gdańska i Sopotu. ,Tygrys", uważany przez lata za jednego z liderów gdańskiego półświatka przestępczego, bawił się wraz z dwoma ochroniarzami i szwagrem. Pili alkohol, po pewnym czasie zaczęli zachowywać się coraz głośniej i coraz bardziej wulgarnie. W Karczmie wieczór spędzało także trzech funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego. Oni, w przeciwieństwie do towarzystwa "Tygrysa" byli w pracy, na służbie. Postanowili zwrócić uwagę hałaśliwym gościom, prosząc, aby nie przeszkadzali innym osobom bawiącym się w lokalu. Agenci CBŚ wyjęli policyjne legitymacje. To podziałało na Jana P. jak płachta na byka.

Wraz z jednym ze swoich kompanów, Krzysztofem N., rzucili się na funkcjonariuszy. Dotkliwie pobili dwóch z nich. "Tygrys" krzyczał, że pozabija policjantów, jeżeli natychmiast nie wyjdą z Karczmy. Trzeci z agentów CBŚ wyciągnął z kabury pistolet. Dopiero ten argument podziałał otrzeźwiająco na agresywnych imprezowiczów. Po kilku minutach w lokalu pojawili się także policjanci z sopockiej grupy szybkiego reagowania. "Tygrys", już skuty kajdankami, obrzucił ich gradem przekleństw i obraźliwych sformułowań.

Po przesłuchaniu świadków bijatyki Prokuratura Rejonowa w Sopocie przedstawiła Janowi P. cztery zarzuty.
- Są to: naruszenie nietykalności osobistej funkcjonariuszy policji, stosowanie wobec nich gróźb pozbawienia życia, znieważenie funkcjonariusza policji oraz utrudnianie wykonywania czynności służbowych - wymienia prokurator Tadeusz Piaskowski. - Krzysztofowi N. przedstawiliśmy jedynie pierwszy z tych zarzutów. Obu podejrzanym grozi do 3 lat więzienia.

Wczoraj o 10 rano w sopockim sądzie rozpoczęto posiedzenie, na którym miała zapaść decyzja o tymczasowym aresztowaniu ,Tygrysa" i Krzysztofa N. Chwilę potem Jan P. poinformował, że bardzo źle się czuje, zaczął się osuwać na podłogę, tracił przytomność. Wezwano karetkę, która przewiozła podejrzanego do szpitala. Kilka godzin później "Tygrys" mógł odetchnąć z ulgą. Sąd zadecydował, że nie trzeba go izolować w areszcie. Z wolnej stopy będzie odpowiadał także Krzysztof N., chyba że Sąd Okręgowy uwzględni zażalenie prokuratury i stwierdzi, iż podejrzani powinni jednak poczekać na proces w areszcie.

Znany i chorowity

"Tygrys" ma 44 lata. Od wielu wiosen jest doskonale znany trójmiejskiej policji. W nieoficjalnych rozmowach z policjantami często można usłyszeć, że jest on jedną z najważniejszych postaci pomorskiego półświatka przestępczego. Niebywałym mirem cieszy się zwłaszcza w swojej rodzinnej okolicy - wielu nazywa go "królem Stogów". Jego nazwisko pojawiało się w kontekście co najmniej kilku gangsterskich awantur, w tym także słynnej strzelaniny na Stogach w czerwcu 2000 roku. Najpoważniejszą sprawą, za którą Jan P. odpowiada przed sądem jest tzw. sprawa białostocka.
W 1996 roku "Tygrys" został zatrzymany w Gdańsku pod zarzutem kierowania grupą przestępczą, której członkowie zdaniem białostockiej prokuratury, "przerzucili" za wschodnią granicę Polski 80 luksusowych kradzionych samochodów. W akcji przeciwko Janowi P. wzięło wówczas udział 160 policjantów. Funkcjonariusze zabezpieczyli 26 samochodów, mundury policyjne, broń i niewielkie ilości narkotyków. Jan P. krótki czas spędził w areszcie. W 1998 roku odpowiadał już z wolnej stopy. Adwokaci wielokrotnie przedkładali zaświadczenia wskazujące na liczne choroby dotykające "Tygrysa". Także współoskarżeni niezbyt skwapliwie przychodzą do sądu na kolejne rozprawy. Z tego powodu przewód sądowy nie rozpoczął się do dzisiaj.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto