MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Tylko dla tych, co nie łowili. Rekompensaty dla rybaków

Hubert Bierndgarski
Fot. APR-SAS
Fot. APR-SAS
Będą rekompensaty dla rybaków za przymusowe postoje kutrów w portach w czasie zakazu połowu dorszy, który obowiązuje do końca tego roku na południowo-wschodnim Bałtyku. Niestety, nie wszyscy rybacy dostaną odszkodowania.

Będą rekompensaty dla rybaków za przymusowe postoje kutrów w portach w czasie zakazu połowu dorszy, który obowiązuje do końca tego roku na południowo-wschodnim Bałtyku. Niestety, nie wszyscy rybacy dostaną odszkodowania.

Pieniądze trafią tylko do tych, którzy nie złamali unijnego zakazu i nie łowili dorszy na chronionych obszarach. Właściciele kutrów mogą liczyć na pomoc w wysokości od 10 do 30 tys. zł. Wszystko zależy od wielkości jednostki.
O tym że rybacy dostaną pieniądze za przymusowe postoje w portach, informowaliśmy już we wrześniu tego roku. Wtedy urzędnicy z Ministerstwa Gospodarki Morskiej zapewnili nas, że do wykorzystania na ten cel jest ponad 22 mln euro i pieniądze w całości trafią do rybaków. Rekompensatami nie byli jednak zachwyceni sami rybacy.

- Nie chcemy jałmużny. Jesteśmy zdrowymi i silnymi pracownikami i możemy na siebie zarabiać. Chcemy łowić dorsze - mówił we wrześniu na spotkaniu z rybakami Jerzy Wysoczański, prezes Związku Rybaków Polskich. - Poza tym urzędnicy dokładnie pokazali, jak im zależy na wypłacaniu tych pieniędzy. Wielu armatorów, którym przyznano odszkodowania już w ubiegłym roku, do dzisiaj nie dostało pieniędzy. Jeżeli tak samo ma być z tymi odszkodowaniami, to pójdziemy z torbami.

Teraz sprawa ma wyglądać inaczej. Urzędnicy z Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, do którego po prawie roku wróciło rybołówstwo, mają już przygotowany projekt specjalnego rozporządzenia, na podstawie którego będą przyznawane odszkodowania. Jest jednak jeden warunek, który muszą spełnić rybacy ubiegający się o odszkodowania.

- Rybacy muszą udowodnić, że w czasie zakazu połowu dorszy stali w porcie - przekonuje Adam Sudek z Ministerstwa Rolnictwa. - Ci, którzy wbrew zakazowi wyszli w morze, muszą się liczyć z konsekwencjami łamania prawa i raczej nie dostaną odszkodowań.
Z danych, jakie otrzymaliśmy od okręgowych inspektorów rybołówstwa, wynika, że na nielegalnym połowie dorszy przyłapano ponad 40 jednostek. Na ich pokładach znaleziono ponad 15 ton tych ryb. Właśnie ci rybacy muszą się liczyć z tym, że nie dostaną pieniędzy. Pozostali otrzymają odszkodowania, które będą uzależnione od wielkości kutra. Właściciele jednostek do 10 metrów mogą liczyć na około 15 tys. zł. Kutry do 25 metrów - na 28 tys. zł.

Z podziałem na rybaków, którzy złamali zakaz, i tych, którzy stali w portach, nie zgadza się Grzegorz Hałubek, były wiceminister do spraw rybołówstwa za czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości.
- Rybacy, którzy złamali zakaz, nie łowili dorszy, bo chcieli dorobić, ale łowili nielegalnie te ryby, aby pokazać Unii Europejskiej skalę problemu. To był ich sposób protestu przeciwko krzywdzącej decyzji Komisji Europejskiej. Teraz są za to karani. Tak nie powinno być - dodaje Hałubek.
Warto dodać, że w najbliższych dniach Kazimierz Plocke, nowy wiceminister do spraw rolnictwa, jedzie do Brukseli negocjować przyszłoroczne limity połowowe na dorsze. Już dzisiaj wiadomo, że będą niższe o około 10 procent od tegorocznych ( w tym roku było to 13 tys. 500 ton). Decyzja o nowych limitach powinna zapaść pod koniec tego roku.

od 7 lat
Wideo

Młodzi często pracują latem. Głównie bez umowy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto