Przeczytaj także: Oszustwa w byłej Stoczni Gdynia. Pracują bez umów, nie dostają pieniędzy
- Mówili, że roznoszenie świątecznych kartek to już tradycja - opowiada Julia Królikowska, która mieszka w jednym z domów przy ul. Kołobrzeskiej. - Życzyli zdrowia na święta, więc dałam im kilka złotych, tym bardziej że chcieli "co łaska". Dopiero później, gdy się naradziliśmy z sąsiadami, pomyślałam, że przecież mogli być oszustami i tylko się podszywać pod kominiarzy.
Właściciele trójmiejskich zakładów oferujących usługi kominiarskie zaprzeczają, by kiedykolwiek wysyłali swoich pracowników w "odwiedziny" do mieszkańców.
- Żaden zakład nie wysyła pracowników, by sprzedawali kartki świąteczne czy inne gadżety. Nawet kalendarze, które stanowią kominiarską tradycję, nie są sprzedawane przez chodzących po domach pracowników, tylko rozdawane przy okazji przeprowadzania prac w grudniu i styczniu - wyjaśnia pani Danuta, pracownica Spółdzielni Pracy Usług Kominiarskich w Gdańsku Oliwie. - Dzwonią do nas szczególnie ci, którzy mieszkają w wolno stojących domach lub na wsi, i pytają, czy wysłaliśmy kogoś do ich domów. Takie osoby znają bowiem swoich kominiarzy znacznie lepiej niż mieszkańcy bloków, więc każda nowa osoba jest dla nich podejrzana.
Policja ostrzega, by się nie dać nabrać i w razie wątpliwości - nie wpuszczać "kominiarza" do domu, a także prosić o legitymację lub identyfikator.
- Najważniejsze to zachować czujność - mówi podkomisarz Magdalena Michalewska z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku. - Przebieranie się za kominiarza nie ma znamion przestępstwa, ale można mówić o wykroczeniu, za które grozi grzywna w wysokości tysiąca złotych lub nagana.
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?