MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Udany koncert Eric Burdon & the Animals

Dariusz Szreter
Charyzmatyczny Eric Burdon.	Fot. Adam Warżawa
Charyzmatyczny Eric Burdon. Fot. Adam Warżawa
Eric Burdon nie kłamał ani nie koloryzował, kiedy w piosence "Spill the Wine" opisał siebie jako tłustego włochatego, przerośniętego gnoma. Mogliśmy się o tym przekonać naocznie podczas niedzielnego koncertu ...

Eric Burdon nie kłamał ani nie koloryzował, kiedy w piosence "Spill the Wine" opisał siebie jako tłustego włochatego, przerośniętego gnoma.

Mogliśmy się o tym przekonać naocznie podczas niedzielnego koncertu reaktywowanego w tym roku zespołu the Animals, w sopockiej Operze Leśnej. Nie zmienia to faktu, że Burdon jest wielkim wokalistą. Wielkim potęgą swojego głosu i mocą scenicznej charyzmy.
Koncert rozpoczął się od toastu, jaki artysta wzniósł kieliszkiem naszego narodowego paliwa, po czym Animalsi ruszyli z jednym ze swoich największych przebojów - ,"Don't Let Me Be Misunderstood". Na program złożyły się zarówno utwory z tegorocznej płyty Burdona, jak i oryginalne kawałki z lat 60. Te ostatnie wcale nie zabrzmiały anachronicznie. Przeciwnie - "Baby Let Me Take You Home" z pierwszego singla Animalsów z 1964 r. (a nie 1962, jak mylnie zapowiedział Burdon), mogłoby z powodzeniem trafić na jakąś punkową antologię. A "We Gotta Get Out Of This Place", wściekły song o beznadziejności egzystencji w wielkim przemysłowym mieście i pragnieniu ucieczki, do tej pory ma taką moc, że może rozwalać mury. Spora w tym zasługa gitarzysty Erika McFaddena. I oczywiście głosu wokalisty, który nie stracił nic z dawnej mocy. Świetnie zaprezentowały się też rozbudowane kompozycje z późniejszego okresu twórczości Burdona - "River Deep, Mountain High" czy "Blues For Memphis Slim".
Paradoksalnie najsłabiej wypadł największy hit Animalsów - słynny ,Dom wschodzącego słońca", przez wielu krytyków uznawany, za rockowy przebój wszechczasów. Można było odnieść wrażenie, że Burdon jest nim już mocno zmęczony i odśpiewał go trochę z musu. Nie pomogło też nie najlepsze nagłośnienie.
Publiczność początkowo reagująca z pewnym dystansem, na dobre rozruszała się dopiero podczas bisów, dośpiewując refren "Sky Pilot" (wykonanie tego kawałka rozpoczęło się od upadku 65-letniego wokalisty, który potknął się o odsłuch). Chóralny śpiew widzów, nucących motyw "Ring Of Fire", pożegnał też definitywnie schodzących ze sceny muzyków.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie żyje Jan A.P. Kaczmarek. Zdobywca Oscara miał 71 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Udany koncert Eric Burdon & the Animals - Gdańsk Nasze Miasto

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto