Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Unia chce zamknąć mały dok w Stoczni Gdynia

Artur Kiełbasiński
Wyłączenie w Stoczni Gdyna na 10 lat małego doku, czyli jednego z miejsc gdzie budowane są statki, to propozycja Komisji Europejskiej w ramach ograniczania mocy produkcyjnych.

Wyłączenie w Stoczni Gdyna na 10 lat małego doku, czyli jednego z miejsc gdzie budowane są statki, to propozycja Komisji Europejskiej w ramach ograniczania mocy produkcyjnych. Zarząd Stoczni prawdopodobnie przyjmie tą ofertę.

- Od początku liczyliśmy się z tym, że trzeba będzie ograniczyć zdolności produkcyjne - mówi Kazimierz Smoliński, prezes Stoczni Gdynia. - Z najnowszych informacji wynika, że w naszym przypadku byłoby to najprawdopodobniej ograniczenie polegające na wyłączeniu tzw. małego doku na 10 lat, w okresie 2010-2020.
Takie rozwiązanie pozwoli stoczni na utrzymanie produkcji na planowanym poziomie - średnio 12 statków rocznie, który jest zapisany w nowym programie restrukturyzacyjnym.
Decyzja Komisji Europejskiej w sprawie ostatecznego kształtu ograniczeń produkcji zapadną w ciągu najbliższego pół roku.
- Od początku liczyliśmy się z tym, że trzeba będzie ograniczyć zdolności produkcyjne, w zamian z pomoc publiczną, takie są po prostu reguły gry - mówi Kazimierz Smoliński, prezes Stoczni Gdynia. - Z najnowszych informacji wynika, że w naszym przypadku byłoby to najprawdopodobniej ograniczenie polegające na wyłączeniu tzw. małego doku na 10 lat, w okresie 2010-2020. I prawdę powiedziawszy jest to dla nas rozwiązanie do przyjęcia. Jesteśmy w stanie tak zorganizować produkcję, aby za kilka lat wyłączenie małego doku nie było dla nas zbyt dużym ciężarem.
Ograniczenie mocy w polskich stoczniach jest warunkiem stawianym przez Unię w zamian za uznanie legalności pomocy publicznej dla sektora okrętowego. Problem polega na wycenie tej wartości. Część stoczni np.: w Gdańsku nie zgadza się na jakiekolwiek ograniczenia. Jest gotowa zwrócić pomoc. Gdynia - akceptuje unijne reguły. Ograniczenie zdolności produkcyjnych w Gdyni ma polegać na tym, że w małym doku nie będzie możliwe wodowanie statków, a zapewne także prowadzenie tam remontów statków. Nie jest jest to jednak do końca precyzyjnie określone i będzie jeszcze przedmiotem negocjacji. Praktycznie bez przeszkód i jakichkolwiek ograniczeń będzie tam mogła być prowadzona produkcja nie związana z budową statków np. tworzenie konstrukcji stalowych dla celów budownictwa. Wszystko wskazuje natomiast na to, że dopuszczone będzie nawet składanie tam np. sekcji okrętowych, które montowane będą już w dużym doku.
- Takie rozwiązanie pozwoli nam na utrzymanie produkcji na planowanym poziomie - średnio 12 statków rocznie, który jest zapisany w nowym programie restrukturyzacyjnym - mówi prezes Smoliński. - Już taki poziom produkcji, przy jej odpowiedniej rentowności pozwoli stoczni na stałą działalność, a docelowo także rozwój. A przy odpowiedniej organizacji pracy - będzie można budować jeszcze więcej statków.
Decyzja Komisji Europejskiej w sprawie ostatecznego kształtu ograniczeń produkcji zapadną w ciągu najbliższego pół roku. Najprawdopodobniej każda polska stocznia otrzyma decyzję w swojej sprawie. Każda z tych decyzji będzie mogła być zaskarżona zarówno przez Polskę, jak też każde z państw - członków Unii Europejskiej. Podobne ograniczenia produkcji spotkały przemysł stoczniowy w dawnej NRD, gdzie w latach 1995-2005 część mocy produkcyjnych nie mogła być wykorzystywana. Z drugiej strony wiadomo, że ograniczenia dla polskich stoczni mogą być krótsze lub mieć inny charakter.
- W Unii zaczyna się dyskusja dotycząca przyszłości sektora okrętowego - mówi Smoliński. - Europa nie chce pozostać w tyle za krajami dalekiego wschodu. A tam jak wiadomo bezpośrednie dopłaty do produkcji sięgają 30-40 proc. wartości statku. W tej sytuacji w Europie musimy zastanowić się nad zasadami działania przemysłu okrętowego oraz nad strategią jego wspierania. A to może oznaczać zmiany np. w stosunku do ograniczeń proponowanych Stoczni Gdynia.
Wyłączenie małego doku nie będzie miało żadnego wpływu na poziom zatrudnienia w gdyńskiej stoczni - pozostanie on na niezmiennym poziomie.
Natomiast w ciągu najbliższych dni rozstrzygnie się sprawa ewentualnych inwestycji w Gdyni ukraińskiej grupy przemysłowej Donbas. Dotychczasowe rozmowy nie przyniosły pełnego porozumienia.
- Jeszcze trwają rozmowy, a można wyobrazić sobie sytuację, że nawet ostatniego dnia osiągnięte zostanie porozumienie w sprawie inwestycji - mówi prezes Smoliński. - Jesteśmy jednak gotowi także na inne scenariusze.
Inne scenariusze, to możliwość prowadzenia negocjacji z innymi potencjalnymi inwestorami już po zakończeniu okresu, w którym Donbas ma wyłączność na rozmowy w sprawie stoczni. A "okres ochronny" dla Donbasu kończy się w ostatnich dniach lutego. Po tej dacie możliwe będą negocjacje także z innymi potencjalnymi inwestorami.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto