Akcjonariusze Stoczni Gdynia SA ostatecznie ucięli wczoraj pojawiające się w ostatnich tygodniach spekulacje na temat możliwej upadłości tego zakładu. Przygniatającą większością głosów Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy podjęło decyzję o dalszym istnieniu stoczni.
Akcjonariusze nie zgodzili się natomiast na odwołanie ze składu rady nadzorczej zakładu reprezentanta Ray Car Carriers, firmy izraelskiego armatora Ramiego Ungara.
Niedługo po zakończeniu NWZA w gdyńskim przedsiębiorstwie odbyło się też spotkanie reprezentacji pomorskich parlamentarzystów PiS z robotnikami i Kazimierzem Smolińskim, pełniącym obowiązki prezesa stoczni. Posłowie oraz prezes potwierdzili informacje, płynące z siedziby jej głównego akcjonariusza, Ministerstwa Skarbu Państwa, iż 19 kwietnia, na kolejnym NWZA, zadłużony na ponad miliard złotych zakład ma być dokapitalizowany kwotą 300 mln złotych. Oznacza to, że stocznia będzie miała pieniądze na zawarcie układów z wierzycielami oraz na wypłaty dla pracowników. Ze względu na dotychczasowe odwlekanie podjęcia decyzji o podwyższeniu kapitału akcyjnego pogotowie strajkowe w stoczni ogłosiła już "Solidarność" oraz Wolny Związek Zawodowy Pracowników Gospodarki Morskiej. Narazie jednak strajku w zakładzie nie będzie.
- Pierwszy krok do ustabilizowania sytuacji został już zrobiony, bo podjęto decyzję o dalszym istnieniu spółki - mówi Jan Gumiński, przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Gospodarki Morskiej. - Do 19 kwietnia wstrzymujemy się więc z ogłaszaniem jakiejkolwiek akcji protestacyjnej. Będziemy uważnie się przyglądać. Liczymy na to, że zapowiedzi o podwyższeniu kapitału akcyjnego tym razem nie okażą się tylko obietnicami.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?