MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Ustka. Chorąży z CSMW oskarżony za rzucanie petardami w podopiecznych

Hubert Bierndgarski
Kamil Sawicki, który po wybuchu petardy stracił oko, spędził w szpitalu kilka miesięcy
Kamil Sawicki, który po wybuchu petardy stracił oko, spędził w szpitalu kilka miesięcy
Łukasz K., chorąży z Centrum Szkolenia Marynarki Wojennej w Ustce, który w styczniu ubiegłego roku podczas ćwiczeń rzucał w swoich wychowanków petardami, został właśnie oskarżony przez wojskowych prokuratorów o ...

Łukasz K., chorąży z Centrum Szkolenia Marynarki Wojennej w Ustce, który w styczniu ubiegłego roku podczas ćwiczeń rzucał w swoich wychowanków petardami, został właśnie oskarżony przez wojskowych prokuratorów o samowolne dysponowanie materiałami wybuchowymi i spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu jednego z żołnierzy.

23-letni Kamil Sawicki, jeden z szeregowych żołnierzy, w wyniku wybuchu stracił lewe oko. Kilku innych żołnierzy zostało lekko rannych. Oskarżonemu grozi do 10 lat pozbawienia wolności.
Do wypadku doszło w styczniu ubiegłego roku, podczas ćwiczeń z użyciem masek przeciwgazowych, które odbywały się w Centrum Szkolenia Marynarki Wojennej w Ustce. W ćwiczeniach udział brali młodzi żołnierze, którzy kilkanaście dni wcześniej zostali wcieleni do wojska.
- Dopiero co wyszedłem z komory gazowej, gdzie ćwiczyliśmy z maskami - mówił zaraz po wypadku poszkodowany Kamil Sawicki. - Rozmawiałem wraz z kolegami z grupy. W pewnym momencie się odwróciłem i usłyszałem tylko huk. Znalazłem się na ziemi, strasznie piekła mnie twarz. Po chwili podbiegł do mnie ratownik, błyskawicznie zabrano mnie do szpitala.
Sawicki zapewnia, że nie słyszał żadnego ostrzeżenia przed rzuconą petardą. Tego feralnego dnia odbywały się pierwsze z jego ćwiczeń.
- Nawet koledzy, którzy odwiedzili mnie w szpitalu, powiedzieli, że nie słyszeli z ust chorążego, który rzucał petardami, żadnego ostrzeżenia - dodaje Sawicki.
Dodaje również, że już wcześniej, podczas ćwiczeń żołnierzy bez zapowiedzi popędzano petardami. Poszkodowanego natychmiast po wypadku przewieziono do słupskiego szpitala. Prawe oko nie ucierpiało prawie wcale. Niestety, z lewym był o wiele większy problem. Mimo operacji nie udało się przywrócić wzroku.
Podejrzany chorąży prawie natychmiast został zawieszony w pełnionych obowiązkach, choć nadal pracuje w CSMW. Dopiero po roku jednak prokuratorzy wojskowi zakończyli dochodzenie. Wszystko dlatego że do przesłuchania mieli aż 115 świadków, którzy brali udział w ćwiczeniach i widzieli, jak chorąży rzuca petardami. Do części żołnierzy ciężko było dotrzeć, bo po zakończeniu szkolenia w Centrum Szkolenia Marynarki Wojennej zostali przeniesieni do innych jednostek.
- Akt oskarżenia został skierowany już do Wojskowego Sądu Garnizonowego - mówi mjr Marek Majewski z Wojskowej Prokuratury Garnizonowej w Gdyni. - Chorąży usłyszy dwa zarzuty - samowolnego zadysponowania materiałem wybuchowym i sprowadzenia zdarzenia, które zagroziło życiu i zdrowiu wielu osób oraz spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu jednego z żołnierzy, w postaci pozbawienia go wzroku.
Warto dodać, że rannemu żołnierzowi należy się odszkodowanie za poniesione straty. Nie wiadomo jednak, ile ono wyniesie, bo wojsko czeka na wyrok sądu.
Co ciekawe - nie tylko wojsko zapłaci Kamilowi Sawickiemu odszkodowanie. Poszkodowany chce złożyć do sądu prywatny pozew przeciwko chorążemu. W tym wypadku też jednak musi poczekać na zakończenie sprawy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Mateusz Morawiecki przed komisją śledczą

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto