Ponad 700 tys. zł strat przyniosła w zeszłym roku ustecka Aukcja Rybna. To i tak dobrze, bo w 2004 r. zadłużenie wyniosło prawie dwa miliony złotych.
Przedstawiciele Pomorskiego Urzędu Marszałkowskiego, który jest większościowym udziałowcem spółki, zapowiadają, że skontrolują aukcję, bo nie można do niej ciągle dokładać. W 2005 roku Urząd Marszałkowski wspomógł aukcję kwotą ponad miliona złotych.
Dokładnie rok po pierwszym spotkaniu w Ustce ponownie zebrały się dwie komisje Pomorskiego Urzędu Marszałkowskiego (Komisja Rolnictwa, Gospodarki Żywnościowej i Rozwoju Obszarów Wiejskich i Komisja Strategii Rozwoju i Polityki Przestrzennej). Radni chcieli sprawdzić, jak przez ten rok działała ich spółka. Na posiedzenie zaproszono również przedstawicieli rybaków i przetwórców ryb. Jedni działalność aukcji krytykowali, inni chwalili, ale wszyscy zgodnie potwierdzili, że w firmie potrzebne są zmiany.
- Dla nas najważniejsze jest to, że otrzymujemy dobrą cenę za ryby - twierdzi Kazimierz Wojnicz, prezes Krajowej Izby producentów Ryb, której członkowie oddają złowione ryby na ustecką aukcję. - Aukcja jest rybakom potrzebna. Widać to chociażby po liczbie naszych członków. Startowaliśmy w grupie 20 armatorów, a teraz jest nas ponad 40.
Wojnicz wskazał jednak, że spółka wymaga zmian. Brakuje urządzeń do produkcji lodu, nie ma odpowiednich skrzyń na ryby, a sama hala aukcyjna jest za duża i w większości niewykorzystana.
Niestety, entuzjazmu Wojnicza nie podzielają przetwórcy ryb.
- Ceny, jakie wygenerowała aukcja, są za wysokie. Bardziej opłaca się sprowadzać dorsze ze Szwecji - przekonywał Jerzy Safader, prezes Polskiego Stowarzyszenia Przetwórców Ryb. - Nawet z transportem płacę mniej za kilogram niż na aukcji. Poza tym nie zgadzam się, aby z pieniędzy podatników ciągle dofinansowywać nierentowną firmę.
Safaderowi wtórował Kazimierz Dzudziweicz z firmy Espersen, która zajmuje się skupem dorszy.
- Codziennie potrzebuję około 100 ton dorszy. Jednak nigdy nie kupię tych ryb na aukcji. Nie kupię, bo aukcje organizowane są rano, a ja ryby skupuję od 18 do późnych godzin nocnych. A przecież gdybym miał możliwość, to brałbym wszystko, co jest na aukcji. Moim zdaniem potrzeba zmian w zarządzaniu firmą.
Prezes aukcji Maciej Jabłoński przekonywał, że aby firma zaczęła normalnie funkcjonować, potrzeba jeszcze ok. 2 lat.
- W listopadzie 2005 udało się nam sprzedać 150 ton dorszy. Tyle wystarczy miesięcznie, aby firma się utrzymała i nie przynosiła strat. Oczywiście wiele jeszcze trzeba zmienić, z czasem się to uda.
Radni nie ukrywają zadowolenia z tego, że aukcja radzi sobie coraz lepiej. Przyznają jednak, że opinie środowisk rybackich są niepokojące.
- Dlatego przeprowadzimy w spółce kontrolę i dopiero na podstawie jej wyników zadecydujemy co dalej - wyjaśnia Jacek Głowacz, członek Zarządu Województwa Pomorskiego.
Seria pożarów Premier reaguje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?