Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Gdańsku jak w Barcelonie? Ludzie wyszli na ulice [wideo]

Maciej Czarniak
Maciej Czarniak
W niedzielę, 28 sierpnia, przez centrum Gdańska przeszedł ...
W niedzielę, 28 sierpnia, przez centrum Gdańska przeszedł ... Maciej Czarniak
- Komu tysiąc złotych? Nie jestem Adamowicz, pieniądze rozdaję - to tylko jeden z okrzyków towarzyszących marszowi.

Demonstranci na marsz przygotowali nawet specjalne banknoty o wartości -1000 złotych. W ten sposób symbolicznie spłacali dług jaki ma miasto. A raczej jego część, bo w przeliczeniu na jednego mieszkańca, na koniec 2010 roku dług Gdańska wynosił ponad 2000 złotych.

- Dziś przez Gdańsk przemaszerowało około 500 osób niezadowolonych z polityki mieszkaniowej Gdańska. Chodzi o rabunkowe podwyżki czynszów, które wchodzą w życie od 1 września - tak Łukasz Muziol z Grupy Inicjatywnej  "Nic O Nas Bez Nas" wyjaśnia powód zorganizowania marszu.

- Pod domem prezydenta Adamowicza otwarcie powiedzieliśmy, że nie zaznają spokoju politycy prowadzący tak antyspołeczną politykę. Będziemy ich nękać, dlatego że nie reprezentują mieszkańców tylko swoje interesy - dodaje.

"No vas a tener una casa en la puta vida"

Tak protestujący krzyczeli pod domem prezydenta Gdańska. Zresztą, identycznie jak dziesiątki tysięcy ludzi w ostatnim czasie w centrum Barcelony i Madrytu. Hasło "Nie będziesz mieć mieszkania w tym zasranym życiu" było nawiązaniem do okrzyków jakie wznosili młodzi Hiszpanie sprzeciwiając się polityce hiszpańskiego rządu.

- Natomiast na Węgrzech prawicowy rząd Viktora Orbana buduje małe domki jednorodzinne dla osób które mogą mieć problem z opłacaniem rat za kredyt wzięty we frankach. Tam rząd chce uniknąć bezdomności - przekonywał o słuszności walki z władzami miasta Grzegorz Ilnicki z Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej.

- Dziś w Gdańsku prezydent Lisicki pokazując standardy socjalne i cywilizacyjne buduje getto kontenerowe dla ludzi, którzy są biedni i karze ich za to, że są biedni.

Wbrew dość powszechnemu przekonaniu w marszu nie uczestniczą tylko ludzie młodzi. Zdecydowanie więcej niż połowę uczestników stanowią ludzie w wieku naszych rodziców i dziadków, co do których ciężko przypuszczać, że wżyciu jedynie obijali się. Wystarczy kilka minut wśród protestujących, żeby przekonać się, że równie dużo do powiedzenia przeciwko władzom miasta co organizatorzy marszu mają właśnie ci najstarsi uczestnicy.

- Za nasze pieniądze budują sobie stadiony? O proszę, niech se lepiej taki kapelusz na głowę założy - wykrzykuje wzburzony uczestnik marszu pokazując przyniesioną ze sobą pokrywkę od garnka.

- Mam 73 lata i dostaje miesięcznie 800 złotych. Całe życie pracowałam, a teraz po opłatach ledwo na lekarstwa mnie stać. A takich jak ja są setki - żali się z kolei pani Janina mieszkająca na Dolnym Mieście.

Internauci mają ich głównie za "lewusów"

- Do roboty darmozjady. Na krzywy ryj się chce żyć? Wstydu trzeba nie mieć aby uczestniczyć w takich demonstracjach, ale wy nie wiecie co to wstyd - pisze na naszej stronie F/X.

- Za czynsze nie płacą, w nosie mają obowiązek obywatelski, ale pluć w twarz prezydentowi i radnym potrafią... Dramat! Marsz pustych garnków? Nierzadko piją alkohol zalewając się dzień w dzień, a potem w garnku pusto. Jakby poszli do roboty jak praworządni mieszkańcy Grodu nad Motławą to w niedzielę by odpoczywali, a nie darli "japy" i nosili transparenty z bzdurnymi hasłami. Niektórzy nie dorośli - pomimo wieku - do demokracji - pisze z kolei na naszym Facebooku Rafał.

Opinie internautów na temat protestujących są podzielone, choć przeważają te negatywne podobne do powyższych. Demonstrantom najczęściej zarzuca się lenistwo, pijaństwo czy właśnie chęć życia na koszt innych i brak zapału do pracy.

- Krytykujący nas ludzie zarzucają nam brak chęci do pracy. To jakiś żart! Każdy z nas z pocałowaniem przyjąłby pracę choćby za tysiąc złotych. Tylko, że tej pracy nie ma. Zobaczcie sami w internecie co ludzie piszą o szukaniu pracy bo to wszystko prawda - mówi z kolei Patryk, który jak twierdzi ma skończone studia, ale od roku oferuje mu się tylko umowy zlecenia płatne na godziny. - Pracuje po te 8 złotych za godzinę, bo żyć muszę. Ale strach zachorować, bo nawet na pójście do lekarza człowieka nie stać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto