Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Polsce odnotowano 10 637 przypadków HIV, w Pomorskiem - 853. Niebo wali się na łeb, a ty żyjesz

Irena Łaszyn
Dostajesz kopertę z wynikiem. Już wiesz, co w niej jest, a boisz się zajrzeć. Ona cię parzy. Paraliżuje. Wsiadasz do samochodu, opierasz się o kierownicę, nie możesz wykonać żadnego ruchu.

Dostajesz kopertę z wynikiem. Już wiesz, co w niej jest, a boisz się zajrzeć. Ona cię parzy. Paraliżuje. Wsiadasz do samochodu, opierasz się o kierownicę, nie możesz wykonać żadnego ruchu. Chcesz włączyć bieg, rozpędzić się, trzasnąć w coś. Chcesz to zrobić i nie możesz. Nie dlatego, że bardzo chcesz żyć. Bo nie chcesz. Po prostu: kompletnie opadasz z sił.

Adam: - Zostawiłem auto. Szedłem gdzieś. Nawet płakać nie miałem sił. Przed pekaesem zobaczyłem "narciarza", takiego narkomana, zgiętego w pół. Może on też to ma? - pomyślałem. I to byłoby sprawiedliwe. Że on, Franek, Zenek. Ale dlaczego ja? Ja nie jestem ćpunem, nie jestem gejem, nie chodzę na dziwki. Mam dobrą kobietę i dobrą pracę. Garnitur, krawat, laptop. Mieszkanie, samochód, perspektywy. I mam HIV.

To był jeden jedyny raz. Impreza integracyjna w firmie. Blondynka o miodowych oczach, długie nogi, perfumy "Prada". Alkohol, blues, luz. Poniosło. Przygodę wymazał z pamięci. Miał Ankę. Ale Anka zaszła w ciążę. Lekarka zaproponowała test na HIV. Ot, tak.

Adam: - Ona nie chciała się zbadać. Po co? - mówiła. Przecież byłem jej pierwszym. A ja zrobiłem ten test, w tajemnicy. Nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego. Impuls. I z tą kopertą, która parzy, musiałem wrócić do domu. Musiałem powiedzieć.

Ona płakała, krzyczała, waliła pięściami na oślep. A potem odeszła. Nie dlatego, że miał HIV, ale dlatego, że mógł to zrobić. Zdradzić.

Adam: - Anka jest zdrowa, dziecko też. Bóg jeden wie, jak to możliwe. Ze statystyk wynika, że raz na 200 stosunków bez zabezpieczeń może się to stać. Ance się udało. Mnie - nie. Już nie usiłuję zrozumieć - dlaczego. Dlaczego zdecydował ten jeden jedyny raz.
Odszukał tamtą kobietę. Podobno nie wiedziała. Ale teraz wie. Kiedyś minęli się w drzwiach poradni dla "plusów". Nie rozmawiali.
Anka sama wychowuje dziecko. Jego nie chce go znać.

Czy wiesz, że...
Od 1985 roku, kiedy to w Polsce wykryto pierwszy przypadek wirusa HIV, do końca stycznia br. odnotowano w kraju 10 637 zakażeń. Spośród tych osób, 1853 zachorowały na AIDS, a 838 zmarło. To są oficjalne dane, zebrane przez Państwowy Instytut Higieny. Tak naprawdę, osób zakażonych może być 2-3 razy więcej.

W Poradni Konsultacyjnej Zakażeń Retrowirusowych i Nabytych Niedoborów Immunologicznych Pomorskiego Centrum Chorób Zakaźnych w Gdańsku, w której leczą się osoby z HIV, wisi plakat. On, ona i dwoje dzieci. Pod zdjęciem - liczby, opatrzone pytaniem "Czy wiesz, że...". A więc, że na świecie co 15 sekund osoba pomiędzy 15 a 24 rokiem życia zakaża się wirusem HIV. Że w Polsce 2 osoby dziennie dowiadują się o swoim zakażeniu. Że w Polsce prawie 60 proc. osób zakażonych to osoby przed trzydziestką. Z plakatu obok uśmiecha się Kasia Cichopek, gwiazda seriali i "Tańca z gwiazdami". Na plakacie z Kasią - czerwona wstążeczka w kształcie odwróconej litery V, która oznacza, że nad pandemią HIV i AIDS jeszcze nie odniesiono zwycięstwa. Wstążeczkę wymyślili członkowie Visual AIDS, nowojorskiej organizacji charytatywnej, zrzeszającej artystów, w 1991 roku.

Zakażają się coraz młodsi. Zakażają heteroseksualni. Oni w 2006 roku stanowili w Polsce już 31 procent, tylko o 4 proc. mniej niż homoseksualiści. Dożylne przyjmowanie narkotyków przyczyniło się do 18 proc. nowych zachorowań. Już to sobie uświadamiamy: HIV nie dotyczy wyłącznie tzw. grup ryzyka. HIV to wynik ryzykownych zachowań. Aż 28 proc. polskich małżonków przyznaje się do niewierności.
W Pomorskiem od 1985 roku odnotowano 853 osoby z HIV, 58 zmarło.

Nie koniec świata
Andrzej, prezes Fundacji Pomorski Dom Nadziei, założonej w 2004 roku przez członków gdańskiego oddziału Stowarzyszenia Wolontariuszy Wobec AIDS "Bądź z Nami", pracowników Poradni Profilaktyki i Terapii Uzależnień "Monar" oraz lekarzy opiekującymi się osobami z HIV/AIDS:

- HIV to nie koniec świata. Od kiedy pojawiły się leki antyretrowirusowe, człowiek może długo żyć, pod warunkiem, że z niektórych rzeczy zrezygnuje, a na inne będzie bardzo uważać. Leki wprawdzie nie usuwają wirusa z organizmu, ale hamują jego namnażanie się. Zapobiegają dalszemu niszczeniu układu immunologicznego, pozwalają na jego odtworzenie. Ważne więc, by szybko rozpocząć leczenie. Regularnie łykać tabletki. Znam osoby, które żyją z wirusem 16-18 lat.

Wojtek był narkomanem. Zaczął ćpać w latach siedemdziesiątych, ledwie chłopcy z politechniki wymyślili "kompot". Te pierwsze strzały były przyjemne, potem życie stało się udręką, bolały paznokcie i czubki włosów.

- Trafiłem na detoks - opowiada. - Na odchodne usłyszałem: Zrobiliśmy panu test na HIV. Kilkanaście lat temu nikt człowieka nie pytał, czy chce taki test mieć. Pewnie bym zresztą nie chciał, bo ja myślałem, że HIV jest gdzieś w Ameryce, a nie obok mnie. I nagle zrozumiałem, że to nie jest amerykański problem, ten problem zrobił się mój. Czekanie na wynik. Przez kilka tygodni żyłem w odrętwieniu. A potem niebo spadło mi na łeb, choć byłem przygotowany. Jechałem tramwajem, podłoga wirowała. Jak ja to powiem żonie? - myślałem. Ona nie była "skaleczona", ona mnie kochała. Ale w domu nic nie musiałem mówić: Miałem to wypisane na czole.

Potem nastał straszny czas. O nim Wojtek nie chce opowiadać.
- Najpierw jechałem po bandzie, żeby się zaćpać na śmierć - mówi krótko. - Aż zmądrzałem i zacząłem się leczyć. Żona wciąż przy mnie jest. To mnie uratowało.

Kurde Mol
Tabletki trzeba brać do końca życia. Ten, kto przestaje brać albo w ogóle się nie leczy, może sobie wyhodować wirusa-mutanta. Tak jak Simon Mol, uchodźca z Kamerunu - artysta i poeta - o którym rozpisuje się dziś cała Polska. Jego wirus mnożył się tak szybko, że zakażał już po trzech randkach. Mol o HIV partnerek nie informował, a one, przez delikatność, nie pytały o prezerwatywę. Czy poetę, walczącego o prawa człowieka, można prosić o takie rzeczy? To byłoby, ich zdaniem, rasistowskie. "W żałobnych sukniach ślę ci pocałunek, bo mój pocałunek jest jak żądło śmierci" - deklamował Mol. A teraz siedzi w areszcie i czeka na rozprawę. Za świadome zakażenie innych osób wirusem grozi do trzech lat więzienia, za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - nawet dziesięć.

To każdego może spotkać, nie ma reguły. Alicji przekazał wirusa mąż, gdy wrócił z zagranicznego kontraktu. Tomkowi - żona. Nie, nie zdradziła go. Ona mu wniosła wirusa w posagu. Taka tam wakacyjna znajomość, bez widoków na przyszłość. Z konsekwencjami, które naznaczają na całe życie.

Do Andrzeja dzwoni dziewczyna, 23 lata: - Poznałam chłopaka, zakaziłam się. Co mnie czeka? Już ani męża nie będę mieć, ani dzieci. Czy warto kończyć zaczęte studia?
Dzwoni facet, seropozytywny: - Siedzę w dyskotece, chcę wyrwać dziewczynę. Ale jak jej powiem, to ona ucieknie. Co robić, jak okiełznać hormony?
- Tylko prezerwatywa - poucza Andrzej. - Lateks wirusa nie przepuszcza. A powiedzieć i tak musisz.
Przypadek Mola sprawił, że ludzie zaczęli robić rachunki sumienia i na potęgę się badać. Nie tylko w Warszawie. Ale to właśnie na Mazowszu odkryto w styczniu 26 kolejnych zakażeń. W Pomorskiem - 7.

On, ona, ono
Monika: Młoda, śliczna, energiczna. Zdiagnozowane AIDS.
- Zaczynałam od polskiej heroiny, w wieku 17 lat - opowiada. - Dbałam o higienę, używałam własnego sprzętu. Ale nie uchroniłam się. Gdy usłyszałam, że jestem pozytywna, miałam 22 lata. Nie chciałam się leczyć, chciałam grzać. Aż do bólu, do zatracenia. W ciągu dziesięciu dni miałam sześć zapaści. Trafiłam na detoks. Przetrzeźwiałam. Pojechałam do ośrodka. Tam poznałam faceta. Zakochałam się. Zaszłam w ciążę. Ja plus, on plus, a dziecko urodziło się zdrowe, bo zostałam poddana terapii antyretrowirusowej.

Rodziła w powiatowym szpitalu. Pierwszy taki przypadek w jego historii. Panika. Osobna sala, cud, że jedzenia nie podają na kiju. Jedna z lekarek aplikuje leki, które mają opóźnić poród. Byle nie na jej dyżurze.

Cesarskie cięcie, wszystko OK. Ale maleństwo musi kąpać mąż, pielęgniarki się boją. W końcu któraś przychodzi, w stroju galaktycznym. Przyłbica z pleksi, okulary, czapka, zielony fartuch, gumowe buty, rękawice po łokcie.

- Ja się śmieję, ona przeprasza - wspomina Monika. - A potem wszyscy się oswoili. Dyrektor szpitala przyszedł do mnie z kwiatami.

Inne miasteczko, tam próbują poukładać sobie życie. Ona wraca na studia, Karol pracuje, dziecko odprowadzają do żłobka. Ale lekarz, któremu mówi o HIV, jest mężem dyrektorki żłobka. I dyrektorka każe dziecko zabrać.

- Wszczęłam raban - nie ukrywa Monika. - Zwróciłam się do Fundacji "Mały Książę", skupiającej dzieci i rodziców z HIV. I następnego dnia do dyrektorki zatelefonowali: Krajowy Konsultant ds. Pediatrii, ktoś z Krajowego Biura ds. AIDS i jakiś adwokat. Już mogłam synka przyprowadzić.

Potem przyjechali do Trójmiasta. Urządzili się. Mieszkanie, samochód, dobra praca. Przyjaciele, którzy nie biorą. Sport, imprezy, spacery, zwyczajne życie. Tyle, że gdy syn zachorował, w szpitalu dali mu izolatkę.

- Nie musicie się nas bać - przekonuje Monika. - To wy, kichając na nas w tramwaju, stanowicie dla nas większe zagrożenie niż my dla was. Wasza infekcja szybko minie, nasza nie.
Karol jest przypadkiem "non progress", żyje z wirusem od 17 lat, żadnych objawów. Ale Monice zdrowie się posypało: dwa zapalenia płuc w ciągu pół roku, liczba limfocytów CD4 poniżej 200. Pełnoobjawowe AIDS. Pewnie dlatego, że kiedyś przerwała terapię, wirus uodpornił się. Istny cud, że z tego wyszła. Teraz bardzo uważa, jeszcze długo musi żyć. Synek jest mały, chodzi do przedszkola.

Pomorski Dom Nadziei
To fundacja zajmująca się problematyką HIV/AIDS i wspierająca osoby wychodzące z uzależnień (www.domnadziei.org.pl). Prowadzi bezpłatny punkt anonimowego testowania (Gdańsk, ul. Długa) oraz programy profilaktyczne dla młodzieży, pedagogów, psychologów i służb mundurowych. Organizuje turnusy terapeutyczno-rehabilitacyjne. Chce stworzyć pod Malborkiem Dom Pracy Twórczej. Taki hostel, w którym osoby po terapii lub żyjące w trzeźwości minimum 6 miesięcy będą mogły mieszkać i tworzyć, a przede wszystkim - próbować od nowa poukładać sobie życie. Każdy, kto chciałby tę placówkę wesprzeć (np. poprzez przekazanie 1 proc. podatku), może wpłacić pieniądze na konto: Fundacja Pomorski Dom Nadziei Nordea Bank Polska III o/Gdańsk nr 97 1440 1345 0000 0000 0332 6648 z dopiskiem Dom Pracy Twórczej.

Ryzykowne zachowania:
- Kontakt analny
- Kontakt oralny z wytryskiem do ust partnera
- Kontakt seksualny z osobą, która nie jest stałym partnerem
- Korzystanie z usług agencji towarzyskiej
- Przygodny stosunek seksualny bez użycia prezerwatywy.

Nie potwierdza się natomiast, by do zakażeń dochodziło przez pocałunki (nawet te "głębokie"). Teoretycznie jest to jednak możliwe, gdy HIV obecny zarówno we krwi, jak i ślinie - w przypadku skaleczenia wewnątrz ust lub na wargach - dotrze do krwiobiegu innej osoby. Nawet małe ranki mogą być drogą przeniknięcia wirusa.

Plus z plusem
Lekarze przekonują, że nawet między "plusami" niedopuszczalny jest seks bez zabezpieczeń. Prezerwatywa jest konieczna, bo każdy choruje na swój własny sposób. Może więc dojść do superinfekcji, czyli nadkażenia, co oznacza, że przebieg choroby z łagodnego zmienia się nagle na szybki i postępujący. Zwłaszcza w sytuacjach, gdy jedna z osób jest leczona.

Leczenie bez odwrotu

Rozmowa dr Małgorzatą Lemańską z Poradni Konsultacyjnej Zakażeń Retrowirusowych i Nabytych Niedoborów Immunologicznych Pomorskiego Centrum Chorób Zakaźnych i Gruźlicy w Gdańsku.

- Czy można żyć z wirusem HIV kilkanaście lat i o tym nie wiedzieć?

- Oczywiście. Zakażenie HIV jest chorobą przewlekłą, a objawy zauważalne dla chorego i lekarza, występują przeciętnie po 8-10 latach. Zdarzają się również przypadki - i takie mamy w naszej przychodni - że po 16 latach od zakażenia nie ma żadnych objawów choroby.

- A gdy już objawy się pojawiają?

- Jeżeli pojawiają się objawy choroby, to najczęściej mamy już do czynienia z rozpoznaniem późnym, postawionym w okresie pełnoobjawowego AIDS. Takie późne rozpoznania dominują zwłaszcza wśród osób zakażonych drogą kontaktów heteroseksualnych. One po prostu takiej możliwości zakażenia HIV nie biorą pod uwagę, nie odnoszą jej do siebie.

- I w tzw. międzyczasie zakażają kolejnych partnerów

- A zakażone kobiety, nieświadome zagrożenia i nie objęte jakąkolwiek profilaktyką, mogą rodzić zakażone dzieci. Bo jeżeli kobieta o zakażeniu wie i podda się odpowiedniej kuracji, ma 98-procentową szansę urodzenia zdrowego dziecka. Jeżeli nie wie, nie jest objęta leczeniem, a dodatkowo karmi dziecko piersią, to ryzyko zakażenia z niecałych 2 proc. wzrasta do 30.

- Dwadzieścia lat temu byliśmy przekonani, że HIV to wyrok.

- Od tego czasu nastąpiła prawdziwa rewolucja. Dysponujemy bardzo skutecznym leczeniem, które, jeżeli wdrożone zostanie w odpowiednim momencie, chroni pacjenta przed szeregiem chorób typowych dla AIDS. Terapia jest jednak uciążliwa, bo wielolekowa i obciążona objawami ubocznymi, a pacjent musi mieć świadomość, że to leczenie do końca życia.

- Co się stanie, gdy któregoś dnia pacjent jednej tabletki nie weźmie?

- Nieprawidłowe przyjmowanie leków, wypadanie pojedynczych dawek, kontynuowanie terapii jednym lekiem, bo drugiego np. zabrakło, skutkuje tzw. terapią suboptymalną. Pojawiają się mutacje, powodujące, że zastowane w pierwszym rzucie leki przestają działać. Powrót do poprzedniego schematu terapeutycznego jest niemożliwy, a każdy kolejny jest już bardziej skomplikowany.

- Kiedyś mówiliśmy o grupach ryzyka, o narkomanach i homoseksualistach. Teraz mówimy o ryzykownych zachowaniach.

- Dotyczą głównie zachowań seksualnych. Związane są ze swobodą seksualną, częstą zmianą partnerów i kontaktami seksualnymi bez użycia prezerwatywy. Wśród narkomanów liczba zakażonych HIV spada. Oni po prostu po dożylne narkotyki sięgają coraz rzadziej. No i jest teraz lepszy dostęp do strzykawek i igieł jednorazowego użytku.

- Kim są więc pacjenci, którzy trafiają do przychodni?

- Reprezentują różne środowiska i zawody, różny poziom edukacji i zamożności. Są więc osoby na kierowniczych stanowiskach i gospodynie domowe, artyści i bezrobotni, studenci i uczniowie. Coraz częściej pojawiają się osoby, które w poszukiwaniu pracy wyjechały za granicę i tam uległy zakażeniu.

- Wciąż się ich boimy?

- Poziom lęku jest już mniejszy niż kiedyś. Może dlatego, że pojawiły się inne groźne choroby, np. SARS, gdzie do zakażenia dochodzi w najprostszy sposób, drogą kropelkową. Obserwujemy też coś, co można by określić jako oswojenie się z problemem. Niektórzy pacjenci mówią wprost, iż wiedzieli o możliwości zakażenia HIV, ale "są przecież leki".

- Nie ma, jak to bywało na początku: to twoja łyżka, to mój widelec?

- Jedyna sytuacja niebezpieczna dla osób, które nie są partnerami seksualnymi naszych pacjentów, to bezpośredni kontakt z krwią osoby zakażonej HIV. Nie używamy więc np. wspólnych maszynek do golenia, a rany opatrujemy w jednorazowych rękawiczkach.

- A co z partnerami seksualnymi?

- Pewna doza lęku zawsze będzie. Nigdy nie wiemy, czy prezerwatywa nie zawiedzie. Nie każdy związek po stwierdzeniu zakażenia u partnera jest w stanie przetrwać. Niektóre pary plus-minus rozstają się. Ale zdarzają się też związki osób ujemnych z pozytywnymi, formalizowane przy pełnej świadomości tego, co je czeka.

- Wystarczy jeden przypadkowy kontakt, bez prezerwatywy, by ulec zakażeniu?

- Teoretycznie taki jednorazowy kontakt seksualny, bez zabezpieczenia, obdarzony jest bardzo małym ryzykiem zakażenia, wynosi ono przeciętnie 0,3 proc. Ale czasami feralny okazuje się ten jeden jedyny raz. Bywają też sytuacje, wcale nie tak rzadkie, że - mimo regularnych i wieloletnich kontaktów seksualnych z osobą seropozytywną - partner nie uległ zakażeniu.

- Z czego to wynika? To, że jednym się udaje, a innym nie?

- Na odporność wobec zakażenia wirusem HIV składa się wiele czynników. Gdybyśmy wiedzieli, z czego to wynika, mielibyśmy klucz do odkrycia szczepionki przeciw HIV.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Co to jest zapalenie gardła i migdałków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto