Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Trójmieście coraz mniej chętnych do pracy na morzu. Marynarz? To się nie opłaca

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Do niedawna byli finansową elitą. Za pensje, płacone w dolarach, budowali rezydencje i kupowali drogie samochody. Ale eldorado dla marynarzy już się skończyło.

Systematyczny wzrost pensji w kraju, połączony z lecącym na łeb, na szyję kursem dolara spowodował, że coraz trudniej jest w Trójmieście znaleźć kandydatów do pracy na morzu. Marynarz, według średnich stawek ITF (Międzynarodowej Organizacji Pracowników Transportu), zarabia przeciętnie 1,5 tys. dolarów (3,6 tys. zł). A to w obliczu ciężkiej pracy i rozłąki z rodziną żadne kokosy.

Sytuacja powoduje więc, że pływanie opłaca się głównie oficerom, których zarobki przekraczają nawet 3 tys. dolarów. Szeregowy marynarz o takiej pensji może tylko pomarzyć. Co jeszcze kilka lat temu było nie do pomyślenia, stało się więc faktem. To już nie marynarze szukają firm, które zechciałyby spojrzeć łaskawym okiem na ich referencje, ale to agencje pośredniczące w zatrudnieniu ludzi morza wykupują ogłoszenia i szukają rąk do pracy. Jedna z nich reklamowała się ostatnio nawet na autobusach gdyńskiej komunikacji miejskiej.

- Cóż, nie jest lekko - przyznaje Jakub Butrym z trójmiejskiej agencji, zajmującej się crewingiem, czyli poszukiwaniem kandydatów do pracy na morzu. Kurs dolara sięgający poziomu 2,4 za złotówkę daje nam się mocno we znaki. Większość armatorów tradycyjnie płaci w tej walucie, a Polakom to się nie uśmiecha. Chcą zarabiać w euro (3,6 za 1 zł), lub pływać na brytyjskich promach, będąc miesiąc w morzu, a miesiąc na lądzie i mieć stały kontrakt w funtach (4,9 za 1 zł), płacony obojętnie, czy jest się na statku, czy nie. Ale takich ofert u nas nie ma. Kto chce mieć podobną pracę, musi zainwestować w szkolenia i szukać pracy na własną rękę.

Przedstawiciele agencji nieoficjalnie mówią, że zdarza się, iż kandydaci na marynarzy znajdowani są obecnie niemal z "łapanki".

- Wystarczy mieć książeczkę żeglarską i podstawowe kursy bezpieczeństwa. Nie trzeba nawet biegle mówić po angielsku - twierdzi pracownik agencji crewingowej.

Jednocześnie polscy marynarze coraz rzadziej dają się wykorzystywać armatorom, bo w obliczu regresu na rynku usług marynarskich nie zależy im tak bardzo na utrzymaniu pracy.

- Niemal co miesiąc mam do czynienia z przypadkami, gdy jakiś armator próbuje oszukać marynarza, nie wypłacając mu np. całości pensji - mówi Andrzej Kościk, inspektor ITF z Gdyni. - Ale zorientowałem się już, że sytuacje takie coraz rzadziej dotyczą Polaków. Nasi rodacy generalnie nie palą się teraz do pływania jako marynarze. Powoli upodabniamy się do takich krajów jak Niemcy, czy Holandia. Kapitanowie tej narodowości, i owszem, na statku zdarza się nawet często, ale marynarz? To rzadkość. Podejrzewam, że niedługo i Polaków zastąpią Ukraińcy oraz inni, z krajów, gdzie poziom życia jest niższy od Polski.

Andrzeja Kościka ta sytuacja wcale nie dziwi.

- Gdy ktoś ma w ciężkich warunkach pływać przez pół roku, a dostaje za to niewiele ponad 3 tys. zł, dwa razy się zastanowi - mówi Kościk. - Tym bardziej, że potem odpoczywając z rodziną, pieniędzy nie zarabia, tylko wydaje, a to mu jeszcze zaniża miesięczną średnią. A dobry marynarz umie przeważnie malować, majsterkować, czy dokonać drobnych napraw. To kwalifikacje poszukiwane obecnie na lądzie w Polsce za dobre pieniądze. Za granicą, szczególnie w Anglii, pracownik fizyczny zarobić zaś może jeszcze więcej.

Mariusz Hebel z Gdyni, obecnie na emeryturze, przez kilkanaście lat pływał na statkach Polskich Linii Oceanicznych, potem u zagranicznych armatorów. Czasy przed 1989 rokiem wspomina z rozrzewnieniem.

- Kiedyś marynarz to był gość - mówi. - Koledzy z tego, co zarobili na morzu, budowali sobie rezydencje w ekskluzywnym "zegarkowie", nad rzeką Kaczą w Orłowie. Teraz te domy warte są i po 3,5 mln zł. Marynarz przed 20, 30 laty zarabiał krocie, a zawsze jeszcze mógł coś przywieźć do Polski i korzystnie sprzedać. A teraz? Pensja cienka. Szkoda gadać.


3,6 tys. zł – tyle zarabia średnio marynarz, którego pensja płacona jest w dolarach amerykańskich.
7,2 tys. zł – nawet tyle można dostać miesięcznie, jeśli kontrakt podpisany został w funtach.
40 tys. – tylu Polaków marynarzy pływa na całym świecie. Większość pochodzi z Trójmiasta i Szczecina.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto