Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Wachmistrz. Dogrywka". Najnowszy kryminał Krzysztofa Bochusa z akcją w Wolnym Mieście Gdańsku.

Ryszarda Wojciechowska
Ryszarda Wojciechowska
O walce dobra ze złem i kryminale noir rodem z Wolnego Miasta Gdańska rozmawiamy z Krzysztofem Bochusem, autorem powieści „Wachmistrz. Dogrywka”, która właśnie ukazuje się na rynku.

Poprzednia pana powieść „Wachmistrz” odniosła sukces. Nie tylko spotkała się z uznaniem czytelników, ale także jurorów konkursów literackich. Wachmistrz Kukulka musiał więc wrócić?
Cieszy mnie bestsellerowy status „Wachmistrza”. O to przecież chodzi, aby poprzez opowiadanie intrygujących historii dotrzeć do emocji i wyobraźni czytelników. Kukulka powraca w kolejnej powieści z kilku powodów. Po pierwsze bardzo domagali się tego sami czytelnicy. Mój szorstki, nieoczywisty bohater widocznie przypadł im do gustu. Poza tym właściwego dokończenia wymagała historia kryminalna opowiedziana w „Wachmistrzu”. „Dogrywka” jest oczywiście oddzielną opowieścią, opartą na innej intrydze kryminalnej. Dzieje się jednak w tym samym miejscu, w Wolnym Mieście Gdańsku w czasach wielkiego kryzysu. W tle rozgrywa się ciągle ten sam dramat, oparty zresztą na faktach historycznych. Chciałem, aby ten wątek wybrzmiał do końca i aby „Dogrywka” stanowiła rodzaj literackiej klamry spinającej całość tej kryminalnej sagi.

Śledztwo nadal prowadzą dwaj pana bohaterowie - radca Abell i wachmistrz Kukulka z gdańskiej Kripo.
Już w poprzednim tomie obaj policjanci, zamykając dochodzenie, mieli poczucie pyrrusowego zwycięstwa. Podejrzewali, że zdołali ujawnić tylko wierzchołek góry lodowej. W „Dogrywce” to podejrzenie przeradza się w pewnik… Jest jeszcze jeden ważny powód fabularny, dla którego powstała ta książka. W poprzednim tomie opisałem rodzinny dramat, jaki spotkał wachmistrza. Jego siostra została okaleczona i zgwałcona. A Kukulka nie zwykł puszczać takich rzeczy płazem. Będzie dążył do wyrównania rachunków z bezwzględnymi i wysoko postawionymi przestępcami. W „Dogrywce” dojdzie do ostatecznego starcia. Wachmistrz dokończy tę krucjatę na własnych warunkach – brutalnie, bezlitośnie i bez oglądania się na paragrafy.

Czytelnik znowu otrzymuje od pana bardzo mroczny kryminał.
To powieść gęsta, czarna, miejscami brutalna. Takie przecież były czasy, które opisuję: początek roku 1930. W Gdańsku dochodzi do fali spektakularnych włamań i kradzieży. Ich ofiarami padają zamożni gdańszczanie. Z ich domów giną antyki, obca waluta, kosztowności, dzieła sztuki i kolekcje złotych monet. Pojawia się pierwszy trup. Dochodzenie przypomina morderczy tor przeszkód. Pytań jest więcej niż odpowiedzi. Sprawcy są przebiegli i nieuchwytni. Dobrze planują każdy swój krok. Umiejętnie manipulują opinią publiczną. Stylizują się na ludowych mścicieli, pozostawiając na miejscu włamań wyrwane kartki z Biblii ze znamiennymi cytatami. Umiejętnie podsycają wrażenie, że niwelują w ten sposób społeczne nierówności. Spauperyzowany, ogarnięty biedą i bezrobociem Gdańsk zdaje się sympatyzować ze złodziejami, co jeszcze bardziej komplikuje i utrudnia śledztwo. Zagadka jest złożona i wielopiętrowa, jej rozwiązanie wymaga od Kukulki konfrontacji z własną przeszłością. Gdańsk jest w tej powieści nieprzyjazny, brudny, głodny i żarłoczny zarazem. Powieść utrzymana jest w stylu kryminału noir. I jak na tę konwencję przystało, nie brak w niej nastroju podskórnego napięcia, dwuznaczności i niepokoju. Czytelnicy odnajdą w tej powieści moje ulubione motywy: chciwość, żądzę władzy, seksu i pieniądza, zbrodnicze ideologie i wielkie namiętności…

W pana pierwszych kryminałach retro, na pierwszym planie był zawsze radca Abell. Kukulka stanowił jego cień. Ale teraz to on jest pierwszoplanowym bohaterem. Skąd ta zamiana ról?
Kukulka zasługiwał na powierzenie mu roli pierwszoplanowej. W moich wcześniejszych książkach z serii retro był kimś w rodzaju alter ego radcy Abella. Co prawda odgrywał istotną rolę w śledztwach prowadzonych przez radcę, ale zawsze pozostawał gdzieś w tle. A jednak zapadł moim czytelnikom w pamięć nie mniej niż charyzmatyczny Abell. Dlaczego tak się stało? Może dlatego, że starałem się zbudować postać wyrazistą, a przy tym wielowymiarową, wyzbytą heroizmu, bardzo ludzką. Kukulka ma twarde pięści i skłonność do szybkiego wymierzania sprawiedliwości – bez oglądania się na prawne paragrafy. Uważa, że cel uświęca środki, a na siłę należy odpowiadać siłą, bo to jedyny język, który rozumieją przestępcy. Uznaje za własną dewizę, przejętą od swego patrona, że wina wymaga kary - i z żelazną konsekwencją wciela ją w życie.
Poza tym mam wrażenie, że w wielu czytelnikach drzemie potrzeba triumfu dobra nad złem, w jej zerojedynkowej, nieskomplikowanej formie. Prawda jest bowiem taka, że dobro i rozwaga są dziś w odwrocie – i to na wielu płaszczyznach. Kukulka w jakiejś mierze uosabia to ludyczne pragnienie, aby powstrzymać zwycięski marsz zła. Może dlatego tak spodobał się czytelnikom.

Drugoplanowym bohaterem tej książki jest Wolne Miasto Gdańsk. Co w nim przyciąga takiego autora jak pan?
Moja seria retro mogła dziać się tylko w Gdańsku i na Pomorzu. Opisuję bowiem tylko miejsca, które znam i które są mi emocjonalnie bliskie. To literacki sezam, z którego mogę czerpać do woli, bez obawy, że zabraknie mi weny czy świeżych inspiracji. Literackim budulcem jest tu kosmopolityczna przeszłość tych ziem i ich bogata historia, wspaniałe zabytki i mroczne karty historii. A emblematami tego świata są krzyżackie zamki i podziemne krypty, zrujnowane stocznie, wspaniałe katedry i kaplice masonów, portowe zaułki i nabrzeża, menonickie osady i wille zamożnych patrycjuszy w sopockim „Weltbad”. To idealne podglebie dla autora kryminałów retro.
Akcja mojej pierwszej powieści, „Czarnego manuskryptu”, toczy się w przedwojennym Marienwerder (Kwidzyn) oraz Marienburgu (Malbork), w cieniu krzyżackich zamczysk. Scenerią „Martwego błękitu” są sopockie rezydencje bogatych mieszczan i żydowskich wielbicieli Kabały. A w „Szkarłatnej głębi” zapraszam czytelników w swoistą podróż w czasie, na zamieszkałą przez mennonitów Mierzeję Wiślaną. W „Mieście duchów”, powracam do Gdańska końca roku 1944, żyjącego w przeczuciu nadchodzącej Apokalipsy. Oba tomy z Kukulką w roli głównej to z kolei twarde lądowanie w czasach wielkiego kryzysu, który powalił na kolana to bogate niegdyś i aroganckie miasto.

W pana powieściach retro bohaterowie często konfrontowani są z wielką Historią i muszą nieustannie zdawać egzamin z własnego człowieczeństwa.
Jako autora powieści retro interesują mnie w sposób szczególny czasy przełomu, czyli te momenty historii, kiedy odchodzi stary ład, a nikt jeszcze nie zna kształtu nowej epoki. W takich chwilach historii bycie człowiekiem przyzwoitym staje się wyzwaniem, w ludziach uzewnętrzniają się bowiem najgorsze instynkty. Rodzi się wtedy pytanie - pójść za stadem, jak Niemcy podążyli w swojej masie za Hitlerem, czy też zachować swoją godność i niezależność? To nigdy nie jest łatwe, w żadnej epoce.
Abell i Kukulka próbują zachować własne człowieczeństwo w tym momencie historii, który temu ekstremalnie nie sprzyja. Są policjantami, ale przecież także zwykłymi śmiertelnikami. Ostatecznie przegrają z brunatnym stadem, lądując na marginesie, na pozycji outsajderów.

Dlaczego tak się dzieje?
Może dlatego, że pewne prawdy są wieczne. A historia ciągle się powtarza. Zmienia jedynie swoje kostiumy i maski, jednak sami ludzie – ze swoją mroczną naturą i słabościami – pozostają tacy sami i popełniają ciągle te same błędy. Ulegają żądzy władzy czy pieniędzy, poddają się fałszywym prorokom. O tym także są moje książki.

Fabuła pana najnowszej książki nawiązuje też do pewnych prawdziwych wydarzeń, które miały miejsce w latach 30. ubiegłego wieku w Wolnym Mieście Gdańsk.
To prawda, intryga kryminalna jest wymyślona, ale w sposób nierozerwalny wiąże się ona z prawdziwym wydarzeniem, które rzucało długi cień na tamtą epokę. Myślę tu o aferze Cwi Migdal. Grupa żydowskich stręczycieli przez całe lata 20. wysyłała do burdeli w Rio i Buenos Aires setki młodych kobiet, mamiąc je wizją ożenku z bogatymi Żydami. Ważnym punktem na mapie tego procederu był port w Gdańsku. To stąd w specjalnie przygotowanych statkach odpływały za ocean transporty z żywym towarem. Faktem historycznym przywołanym na kartach obu tomów jest też niesamowity rozkwit przemytu, prostytucji i innych form zorganizowanej przestępczości w Wolnym Mieście Gdańsku w latach wielkiego kryzysu.
Chciałbym podkreślić, że staram się możliwie wiernie odwzorować nie tylko nastroje społeczne i realia WMG, ale także topografię miasta, menu w restauracjach, a nawet detale architektoniczne. Mam nadzieję, że dzięki temu zabiegowi książki zyskują na wiarygodności, a czytelnik łatwiej i pełniej zanurzy się w tym wykreowanym świecie, do którego go zapraszam.

Mieszka pan w Warszawie, ale z Gdańskiem i Pomorzem związany jest pan literacko. Tu są też najwierniejsi czytelnicy.
Cieszy mnie, że moje erudycyjne thrillery dla bardziej wymagających czytelników znajdują tak szeroki krąg odbiorców. Zarówno ja, jak i radca Christian Abell mamy swoje hasła w Gedanopedii. Ostatnio dowiedziałem się, że w ubiegłym roku aż trzy moje książki znalazły się w pierwszej pięćdziesiątce najczęściej wypożyczanych książek w gdańskich bibliotekach publicznych. Jestem z tego bardzo dumny!
Gdańsk, to obok Warszawy, moje ukochane miasto. Spędzam w nim każdy urlop. A w przyszłym roku będę poświęcał mu jeszcze więcej czasu, bo zrealizowałem swoje marzenie i kupiłem małe mieszkanie w Oliwie. Już nie mogę się doczekać końca budowy!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: "Wachmistrz. Dogrywka". Najnowszy kryminał Krzysztofa Bochusa z akcją w Wolnym Mieście Gdańsku. - Dziennik Bałtycki

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto