Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wakacje? Dziękuję, popracuję. Jerzy Limon wymyślił sobie teatr elżbietański w Gdańsku

Grażyna Antoniewicz, Gabriela Pewińska
Jerzy Limon dokonał czynu szaleńczego - wymyślił sobie teatr elżbietański w Gdańsku i właśnie zrobił kolejny krok w kierunku realizacji tego zamierzenia Jerzy Limon: - Julia, moja córka.

Jerzy Limon dokonał czynu szaleńczego - wymyślił sobie teatr elżbietański w Gdańsku i właśnie zrobił kolejny krok w kierunku realizacji tego zamierzenia

Jerzy Limon: - Julia, moja córka. Gdybym chciał jej dać szekspirowskie imię, wybrałbym bardziej szczęśliwe.

***

Czy profesor ma w domu czaszkę? Ów najsłynniejszy Szekspirowski rekwizyt? Oczywiście, że ma. Ale na obrazie. Namalował go Kiejstut Bereźnicki. Na innym obrazie tegoż malarza, wiszącym tuż przy drzwiach domu Justyny i Jerzego Limonów jest... limonka, stare księgi i list do profesora ze słowami, które trudno rozczytać. Państwo Limonowie dostali ten obraz niejako na pocieszenie, bo, gdy podczas przeprowadzki zostawili otwarte okno, złodziej wyniósł właściwie wszystko co mieli. Na przykład wiekową maszynę do pisania. Ten obraz jest zatem niczym ich pierwszy mebel.

***

- Ależ ja wcale nie jestem otulony Szekspirem! Ani opętany - zapewnia profesor popijając kawę, od parzenia której jest specjalistą. W przeciwieństwie do swojej pięknej żony, która w domu jest mistrzem domowych prac budowlanych. - Owszem, mam w domu kilka szekspirowskich drobiazgów, choćby osiemnasto- i dziewiętnastowieczne ryciny ze scenami ze sztuk Williama, wiszą nad schodami. Mam też trochę książek o Szekspirze, ileś wydań jego dramatów. Nic poza tym. Miałem jeszcze gwóźdź z epoki Szekspira, ale mi się zapodział. To był prawdziwy elżbietański gwóźdź, sporych rozmiarów, taki do zbijania belek... Gdzieś leży, tylko nie mogę go znaleźć, bo w opinii żony bałaganiarz ze mnie. Jest więc naturalną koleją rzeczy, że przedmioty w moim otoczeniu giną. A gwóźdź to był prezent. Dostałem go w Anglii. Pochodził z jakiegoś szesnastowiecznego domu.

***

Justyna Limon: - Oczywiście, że jest bałaganiarzem. Wystarczy zobaczyć jego gabinet. Gubi coś i mnie oskarża: Justynko, znowu schowałaś! Na stołach piętrzą się stosy rachunków, papierów i książek. Ale wystarczy, że zrobimy porządek, od razu coś mu ginie!

***

- Panie założyły sobie, że ja jestem jakiś nieobliczalny w moim zainteresowaniu Szekspirem - mówi profesor głaszcząc kota, który rezyduje w tym domu. - To nie jest założenie do końca prawdziwe. Co prawda studiując na uniwersytecie w Poznaniu miałem profesora, nazywał się Henryk Zbierski, który całe życie poświęcił badaniom dzieł Szekspira. Ale jego opętanie nie było na tyle zaraźliwe... Oczywiście, że nie znam na pamięć monologu "Być albo nie być"! Ani żadnego szekspirowskiego sonetu! Przyznaję natomiast, że znam fragmenty szekspirowskich dzieł, rozpoznaję cytaty. W języku polskim funkcjonuje szereg zwrotów z Szekspira, choćby "wiele hałasu o nic". Gdyby Mistrz ze Stratfordu żył w naszych czasach nie wychodziłby z sądu! Czekałyby go tam liczne procesy o plagiat, bo był z niego plagiator wszech czasów! Ale że wtedy nie znano tego pojęcia pojęcia, więc on fabuły pisane prozą przeobrażał sobie w wiersz. Często był to bardzo piękny wiersz...
***
Janusz Limon: - Za młodu mój brat, wędrował po Polsce z zespołem bigbitowym, był w nim specjalistą od mikrofonów i nagłośnienia. Był z niego buntownik, zmieniał często szkoły, nie cierpiał szkolnego rygoru i chodził na wagary. Dziś Jerzy to mistrz od przygotowywania tradycyjnych obiadów rodzinnych. Jestem, jak wszyscy, fanem jego kuchni. Tradycją w naszej rodzinie jest, że w drugi dzień świąt jedziemy do niego na indyka w sosie pomarańczowym. Ale w jego życiu Szekspir na pewno dominuje nad kuchnią.
***
- Szekspir trzeźwi umysły - powiedział Jerzy Limon w którymś z wywiadów. - Przedstawiał w swoich tragediach - jak byśmy dziś powiedzieli – polityków i biznesmenów. Ostrzegał, że zachłyśnięcie się władzą miesza ludziom w głowach, że „głupota jak Słońce krąży wokół Ziemi”...
Ludzie mówią różne głupstwa o Szekspirze. Ja pewnie też nie raz mówiłem o Szekspirze głupstwa.

***

- Szekspir dostarcza znakomitych fabuł, wybornych postaci, jest tam sporo mądrości i wielki zmysł artystyczny - duma profesor rozsiadając na stylowej kanapie. - To był wielki poeta. Znał teatr od podszewki i pisał dla teatru, nie są to teksty do czytania. Aktorzy znajdują w nim mistrza nie tylko języka, również sceny, w przeciwieństwie do wielu dramatów pisanych dziś przez najmłodsze pokolenie, które są bełkotem bez najmniejszego sensu - to żałosne wypociny niesłusznie nazywane dramatami.

***

Andrzej Żurowski - teatrolog: - Ten siwy pan, to mój młodszy kolega. Wprawdzie o siwych panach może niezręcznie jest mówić, że są młodszymi kolegami, ale ja nie jestem zbyt kobiecy, więc mogę sobie na to pozwolić. Podkreśliłem srebro włosów Jurka dlatego że znamy się od niepamiętnych czasów, kiedy nam się nie śniło o takich kolorach. Jurek wtedy chyba kończył, a może był tuż po doktoracie i pracował nad swoim największym odkryciem - teatrem elżbietańskim w Gdańsku. To jego niezwykła zasługa, rzecz jedyna w swoim rodzaju, coś, co Limonowi będą gdańszczanie pamiętać co najmniej do siódmego pokolenia. Dzięki Jurka pasji, ten teatr znowu powstaje. Jerzy Limon jest, bez dwóch zdań, światowej klasy specjalistą od angielskiego teatru. Trochę się obracam w tym środowisku, i jeśli pada jego nazwisko, to wszyscy wiedzą o kim mowa. To nazwisko z wysokiej półki. Ów uczony ma jeszcze jeden talent - jest zachwycającym żebrakiem. Gdyby nie on, cała piękna idea rekonstrukcji teatru elżbietańskiego w Gdańsku nie zostałaby zrealizowana. Jerzy w sposób znakomity potrafił skupić wokół tej idei wielu ludzi, nie mówię o takich jak ja, szekspiromaniakach, ale biznesmenach, politykach, ludziach z pieniędzmi i wpływami.

***

Janusz Limon: - Jeśli mam wygłosić gdzieś jakieś przemówienie, wykład, dzwonię do brata i pytam: A co na ten temat powiedział Szekspir? Bo Jurek ma w domu wielką księgę, w której drobnym drukiem zapisane są cytaty i myśli Szekspira. Kiedy dostałem nagrodę PAN, zapytałem Jurka, co pisał Szekspir na temat sukcesu. Jurek wybrał świetną myśl, która mówiła o samotności człowieka w obliczu uzyskania nawet wielkiej nagrody...

***

- Uważają mnie za salonowca? Mnie to zadziwia! - załamuje ręce profesor. - Bo ja jestem zawodowym żebrakiem! Tego się nauczyłem i tego się nie wstydzę. Ta żebranina nie służy mnie osobiście, ja z tego żadnych profitów nie mam. Służy miastu, jego mieszkańcom, służy młodzieży.
Mnie fascynuje teatr. Szekspir jest jedynie dobrym pretekstem, dobrym przykładem z przeszłości, z którego warto czerpać, ile się da. Warto odgrzebać tradycje teatru elżbietańskiego w Gdańsku po to, żeby stworzyć teatr, który jest odrębną dziedziną sztuki. Celem, jaki sobie stawiamy jest sprowadzanie do Gdańska teatru w całej jego różnorodności stylistycznej i estetycznej, także edukacja młodzieży, którą chcemy uczyć jak czytać scenę, jak czytać teatr, ale nie jak czytać Szekspira. Szekspira to mogą sobie w szkole omawiać.

***

Władysław Zawistowski - poeta, dramaturg: - Jurek urodził się w Malborku, mieszkał w Nowym Stawie, potem w Sopocie, teraz mieszka w Gdyni, a pracował całe życie w Gdańsku. Ten sam Jurek jest równocześnie światowcem, powiedziałbym, bywalcem salonów. Bo to nie tylko pisarz, tłumacz, teatrolog, autor książek naukowych, ale przede wszystkim znakomity anglista, który spędził za granicą - jakby tak policzyć wszystkie jego wyjazdy, stypendia, wykłady gościnne na uniwersytetach angielskich i amerykańskich - dobrych parę lat. Mówi po angielsku znakomicie, jak rodowity oksfordczyk! Jego pozycja naukowca i pisarza powoduje, że ma naprawdę zupełnie niesamowite kontakty. Można by tu wymienić wiele nazwisk znakomitych, wybitnych pisarzy i naukowców, ale również przedstawicieli arystokracji. Przypomnę, że przecież to właśnie profesor Limon spotkał się z księciem Walii Karolem i na tyle go zainteresował projektem gdańskiego teatru szekspirowskiego, że książę już w początkach istnienia Fundacji Theatrum Gedanense, zgodził się zostać patronem tego przedsięwzięcia i jest nim do dzisiaj. W St. James's Palace pod Londynem książę Karol dwukrotnie urządzał popołudniowe coctaile, spotkania poświęcone prezentacji fundacji, razem z Jurkiem pełnili honory domu. Jurek w tym środowisku porusza się jak ryba w wodzie. Naprawdę niewielu jest ludzi w Polsce, którzy są tak słuchani w Wielkiej Brytanii. Także przez dziennikarzy, którym zawsze potrafi powiedzieć o Gdańsku nie tylko coś ciekawego, ale i piękną angielszczyzną. Ma niesamowity talent zjednywania sobie ludzi. Wiem też, że otrzymał bardzo atrakcyjne propozycje pracy w Ameryce, mógł objąć katedrę na bardzo dobrym uniwersytecie z pensją dziesięć razy taką jak w Polsce i tam sobie spokojnie żyć, ale zawsze te propozycje odrzucał i wracał do Gdańska.

***

- Na szczęście bywanie na salonach zupełnie mi nie przeszkadza - twierdzi profesor. - Choć uważam protokół dyplomatyczny i jakieś kryteria zachowań za dziwactwo, bo przecież nie może być wzorem dobrego wychowania dla normalnych ludzi, sposób sadzania gości przy stole. Oczywiście, z racji prowadzenia fundacji, a teraz instytucji kultury, jaką jest Gdański Teatr Szekspirowski, moim obowiązkiem jest bywanie i tworzenie zarówno atmosfery wokół projektu, jak i zdobywanie sponsorów, czy uciszanie wrogów, bo nasz projekt też ma wrogów - dodaje profesor rozsiadając się na szezlągu w swoim gabinecie. - Ale przecież żyjemy w wolnym kraju. Nie wszystko musi się wszystkim podobać i są ludzie którym się nie podoba. Nie zapominajmy, że żyjemy w kraju w którym zawiść jest cechą narodową i gdzie każdy sukces drażni.

***

Justyna Limon: - Wszyscy myślą, że mój mąż jest opętany Szekspirem, ale to nie Szekspirem jest opętany, tylko teatrem. Fascynują go książki, pisanie. Tak naprawdę to pisaniem jest opętany. Dziś obudził się o czwartej nad ranem - wtedy ma największe natchnienie - pisał przez dwie godziny. Tworzenie to jego największa pasja. W słowniku mojego męża nie istnieją pojęcia "wakacje", ani "święta". Trudno mi powiedzieć, co robi, kiedy nic nie robi, bo właściwie pracuje non stop. Więc na siłę wyciągam męża na wakacje, nie za bardzo lubi, no, ale rozumie, że czasem trzeba gdzieś wyjechać, odpocząć. Co dziwne, bardzo często zdarza się, że on na wakacjach choruje. Nagle! Z powodu nadmiaru wolnego czasu, zapewne. Pamiętam nasze pierwsze wakacje, gdzieś w Muszynie, dostał takiego zapalenia gardła, że wywołał sensację w tym małym miasteczku. Jego żywiołem jest praca i musi pracować, żeby być zdrowym.

***

Władysław Rosiek, wydawca: - Jerzy Limon uważa, że książka nigdy się nie kończy. Książka dla niego to dzieło w nieustannym ruchu. Nie ma więc granic, ani ram czasowych. Autor książki „Między niebem a sceną” gotów jest do pracy o każdej porze dnia i nocy.

***

Justyna Limon: - Każdy, kto pisze jest samotny, ale mąż nie jest samotnikiem, przeciwnie - człowiek z niego bardzo towarzyski. Nasz dom zawsze był pełen gości. Kiedy jako młoda mężatka zaczęłam gotować, mąż strasznie mnie krytykował. "Taka cienka ta zupa, co to za rosół?!" - krzywił się. I sam postanowił kucharzyć. Nie miałam nic przeciwko temu. Jurek lubi karmić ludzi. Razem z córką uwielbiają robić zakupy, jak się wypuszczą do sklepów, to kupują nieprawdopodobne ilości jedzenia! I zawsze jest problem, kto to wszystko zje?! Dlatego jak już Jerzy szaleje w kuchni, to wtedy mówi: Może kogoś zaprosimy? Ale nawet jak zaprosimy sześć osób, to jedzenia jest na dwunastu. Na półkach książki kucharskie z całego świata, chińskie, hinduskie, włoskie, greckie, meksykańskie. Mąż ma swoje ulubione przepisy. A jak mu brakuje jakichś składników to improwizuje. Niestety, nie lubi deserów, toteż ich nie robi. No jakąś wadę musi mieć. Jestem pewna, że Jerzy trafił przez żołądek do mojego serca.

***

- Jestem smakoszem win, chyba umiem cieszyć się życiem - wyznaje profesor. - Ta radość skażona jest jednak świadomością upływu czasu, przemijania. Ale chwilą można też się cieszyć, może dlatego, że ona jest tylko chwilą?

***

- Ja nigdy nie jestem po pracy - wyznaje spoglądając przez okno gabinetu, za którym wiosną zakwitnie biało czereśnia. - Nie ma sytuacji, że przychodzę do domu i mówię sobie, że teraz jest czas po pracy. Ja wciąż nad czymś pracuję, wciąż mam coś do zrobienia i przez to czuję wieczne niespełnienie. Wakacje to jest niebezpieczny temat. Nie odczuwam potrzeby wakacji. To też wynika z mojego dzieciństwa spędzonego w Sopocie w domu przy ulicy Bieruta. Najlepszy czas w Sopocie zawsze był latem. Absurdem byłoby wyjeżdżać na lato z Sopotu, dlatego nigdy nie odczuwałem potrzeby wyjeżdżania gdziekolwiek.

***

Justyna Limon: - Najpiękniejsza chwila w naszym życiu, to pewnie ta, gdy poszliśmy na pierwszą randkę. Znaliśmy się ze studiów, on był asystentem, ja studentką. Zaprosił mnie na kawę w kawiarni Turecka w Poznaniu. Nie wiem, ale to chyba było jakieś magiczne miejsce, bo myśmy sobie w tej kawiarni zaplanowali całe nasze życie. Powiedzieliśmy sobie, że już zawsze będziemy razem. W jednym momencie zapadły wszystkie decyzje, z oświadczynami włącznie.

***

- Moja córka, Julka, gdy była mała - uśmiecha się profesor - najbardziej lubiła bajki, które sami wymyślaliśmy, z Henrysiem w roli głównej. Henryś był dziewczynką o chłopięcym imieniu i męskim charakterze. Od kołyski strasznie rozrabiał. Jak się urodził, świat zadrżał, że zjawił się taki rozbójnik. Henryś miał rozliczne przygody. Narodził się stąd, że kiedyś oglądając zdjęcia córki w wieku niemowlęcym zażartowałem, że na jednym wygląda ona jak Jimi Hendrix. I tak od Hendrixa do Henrysia powstał cykl krótkich bajeczek, które wymyślaliśmy z Julcią. Poza tym mieliśmy klasyczny spis lektur. Przeczytaliśmy wszystko od „Kopciuszka” i „Pinokia” do braci Grimm.
Julka uwielbia swojego dużo starszego brata. Tomek jest historykiem. Mamy jedną wspólną cechę - spokój.

***

Fragment przemówienia wygłoszonego z okazji przyznania prof. Jerzemu Limonowi nagrody Heweliusza:
"Nazywam się Julia Limon, mam 11 lat i chciałabym wam opowiedzieć coś o moim Tacie.
Tata i kot
Nasza kotka zakochała się w tacie, uwielbia go. Kompletnie straciła dla niego głowę. Uwielbia się z nim pieścić. Najbardziej lubi, kiedy tata głaszcze ją pod szyjką. My to nazywamy „szyjknięciem”. Mówimy też, ze tata jest dla kici „dobrym człowiekiem”. A tak nie chciał mieć kota!
Tata, kino i teatr
Tata obejrzał ze mną chyba dwa tysiące filmów i sztuk teatralnych. Razem chodzimy, prawie co sobotę do kina. Lubię oglądać filmy z tatą, bo nie marudzi tak jak mama przy ich oglądaniu, np. „to nie dla dzieci”, „zamknij oczy”, „idziemy spać”. Czasem chodzimy do kina dwa razy na ten sam film.
Co poniedziałek oglądamy z tatą sztuki teatralne w telewizji. Najmniej z nich lubię "Hamleta", bo tam się zabijają, a najbardziej „Komedię omyłek”
Biedny tata, trafiła mu się córka , która nie lubi Hamleta i żona, która nie lubi gotować.
Tata i nasza rodzinka
Bardzo fajnie jest robić różne rzeczy z tatą np. czytać książki lub rozmawiać o Gnaciku, czyli o tym co robi, myśli i czuje nasz kot. Według mnie tata powinien napisać bestseller o kotach. Nasz Gnacik występuje nawet w ćwiczeniach matematycznych, które tata układa dla mnie".

Jerzy Limon - teatrolog, pisarz, tłumacz.

Ukończył Uniwersytet poznański. W bardzo młodym wieku uzyskał tytuł profesora zwyczajnego. Obecnie w Instytucie Anglistyki Uniwersytetu Gdańskiego jest kierownikiem Zakładu Historii Literatury i Kultury Brytyjskiej. Autor czterech powieści. Obecnie pracuje nad nową, której sensacyjna akcja rozgrywa się na początku XVII wieku w Londynie, Gdańsku i Braniewie. Wykłada na Uniwersytecie Gdańskim (po polsku i po angielsku) oraz na wielu uczelniach zagranicznych. Od lat jest prezesem Fundacji Theatrum Gedanense. Tydzień temu został też dyrektorem Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego. Jerzy Limon jest inicjatorem powstania Polskiego Towarzystwa Szekspirowskiego. Także z jego inicjatywy, co roku w Gdańsku, odbywa się Międzynarodowy Festiwal Szekspirowski.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto