Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Waldemar Kucharski: Nowe media muszą zburzyć obecny porządek

Redakcja
Waldemar Kucharski
Waldemar Kucharski fot.grzegorz mehring
Pokornie obserwujemy trendy, mody, podążamy za nimi i staramy się je zrozumieć - z Waldemarem Kucharskim, prezesem zarządu Young Digital Planet SA, rozmawia Jacek Klein

Edukację odbierał Pan zapewne w sposób tradycyjny?

Tak, kajet i książka. Zgłębiałem wiedzę ze źródeł pisanych, podobnie jak moi koledzy i koleżanki. Wykształcenie wyższe zdobyłem natomiast indywidualnym tokiem studiów. I była to jedyna innowacja, na jaką można było sobie wówczas pozwolić.

Skąd pomysł, aby edukację przenieść w inny wymiar?

Od razu się nie zrodził. Z wykształcenia i zamiłowania jestem elektronikiem. Nasza firma początkowo zajmowała się wytwarzaniem aparatury pomiarowej. Z kolejnymi latami, z kolegami z Politechniki Gdańskiej obserwowaliśmy, jak nowe media zyskują na znaczeniu w codziennym życiu i obiegu informacji. Z czasem postanowiliśmy wejść w niszę związaną z edukacją, aby coś zmienić w metodach nauczania. Przypomina mi się film "Hibernatus" z Louisem de Funesem. Twórcy filmu doszli do wniosku, że aby obudzić zahibernowanego przez wieki człowieka i aby przy okazji nie doznał szoku, należy odtworzyć kawałek jego środowiska. Lepszym wyjściem byłoby obudzenie go w klasie. Szkolna klasa od przynajmniej 100 lat się nie zmienia. Nowe media muszą zburzyć pewien porządek. Te działania nie powinny się jednak ograniczać wyłącznie do postawienia komputerów na ławkach i napisania nawet bardzo dobrego programu komputerowego. Muszą się pojawić korzystne warunki skłaniające ludzi do korzystania z nowych rozwiązań. Trzeba wymyślić od nowa sposób na edukację. Z jednej strony pokazujemy, jak można stworzyć produkty edukacyjne, z drugiej strony bardzo silnie staramy się uświadamiać, gdzie jest potrzebna zmiana.

I jakie są efekty?

W niektórych krajach udaje nam się dotrzeć do najwyższych władz. Zauważamy u nich zrozumienie, ale także społeczną akceptację zmian.
To duży sukces, że polska firma może i potrafi wpłynąć na zmianę podejścia do nauczania w innych krajach.

Podwalinami tego sukcesu są promocja nowoczesnych rozwiązań oraz trafne odczytanie oczekiwań klientów. To musi iść w parze i mieć na celu pokazanie, że w dzisiejszej rzeczywistości można coś zrobić inaczej. Próbujemy pokonywać bariery, jakie stawia rzeczywistość, bo to ona jest największym ograniczeniem dla zmian. Gdybyśmy to robili, sami bylibyśmy skazani na niepowodzenie. Wspierają nas setki milionów uczniów na świecie, którzy mają już zmienioną percepcję. Ludzie zastanawiają się, dlaczego dzieciaki nie są w stanie przeczytać kilku stron. Naukowo udowodnione zostało, że dzieci z pokolenia Digital Natives nie lubią linearnego pojmowania wiedzy, po linijce od początku do końca. Muszą mieć tę wiedzę poszatkowaną. Niektórzy twierdzą, że odwrót od książek przyczyni się do spłycenia wyobraźni. Ja się zaliczam do obozu, który uważa, że to tylko zmiana sposobu percepcji i wyobraźnia się do niego przystosuje. Przeżywamy rewolucję podobną do przejścia z przekazu mówionego do słowa drukowanego dzięki wynalazkowi Gutenberga. Obecne pokolenie wychowuje się już na szybkim, wielokierunkowym przekazie, czyli zaprzeczeniu tego, czym jest dzisiaj podręcznik.

Zatem istotą sukcesu jest sprzężenie zwrotne między firmą a adresatami jej wyrobów?

Musi być jasna interakcja. To, co część osób zalicza do konfliktu pokoleń, wynikającego z braku akceptacji przez uczniów obecnego sposobu nauczania, jest motorem rozwoju. Nowe pokolenia są naszymi sojusznikami.

Ten konflikt pokoleń dotyka całą ludzkość? Jesteście w stanie to ogarnąć?

Staramy się. Działamy tam, gdzie potrzebują naszych rozwiązań. Najbardziej ofensywne zmiany w podejściu do edukacji zachodzą nie w Europie czy USA, ale w Azji. W Malezji nastąpił skok w inną rzeczywistość. Pięć lat temu każdy nauczyciel dostał rzutnik, notebook i pakiet oprogramowania do nauczania.

Kilka osób nie jest w stanie dostrzec i odpowiedzieć na sygnały ze świata.

Wiele podejmowanych przez naszych pracowników działań ma charakter autorski. Delegowanie kompetencji na niższe szczeble jest zatem niezbędne. Równie ważna jest wiedza o rynku, na który chce się wejść. Na pewno każdy, kto próbował sprzedać swoje wyroby w innym kraju, przeżył kilka zimnych pryszniców. Nam też się to zdarzało. Okazywało się, że znaczenie mają szczegóły. Ilustracje czy grafiki nie mogą być takie same dla odbiorców na całym świecie. Zanim zacznie się produkować na dużą skalę, trzeba tego wszystkiego dopilnować.

Firma powoli staje się kreatorem przyszłości?

W jakiejś części na pewno. Większym kreatorem jest jednak młodzież i internet. My pokornie obserwujemy trendy, mody, podążamy za nimi, staramy się je zrozumieć i adaptujemy je do opracowywanych przez nas rozwiązań. Nie pretendujemy do roli wyroczni, ponieważ moglibyśmy się pomylić. Zawsze przygotowujemy kilka scenariuszy wydarzeń i w zależności, który się ziści, staramy się mieć zawczasu przygotowane rozwiązania.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto