MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Walka o stołki na zgromadzeniu pomorskich przedsiębiorców

(JKL)
Wizytą policji zakończyło się piątkowe Walne Zgromadzenie Członków Pomorskiej Izby Przemysłowo-Handlowej w Gdańsku. Funkcjonariuszy wezwano w celu zabezpieczenia dokumentów.

Wizytą policji zakończyło się piątkowe Walne Zgromadzenie Członków Pomorskiej Izby Przemysłowo-Handlowej w Gdańsku. Funkcjonariuszy wezwano w celu zabezpieczenia dokumentów. Zaistniało bowiem podejrzenie, że mogły zostać sfałszowane. Stróże prawa zapieczętowali siedzibę izby.

Przy okazji podsumowania jej czteroletniej kadencji ostro starły się dwa obozy pomorskich przedsiębiorców. Jeden chciał zmian personalnych we władzach izby, drugi - nie. Biznesmeni nie doszli do porozumienia. Zamiast wymiany sensownych argumentów przed i podczas samych obrad dochodziło tylko do częstej i ostrej wymiany zdań.

W kuluarach padały nieoficjalne wypowiedzi, że podejmowane są próby wprowadzenia do izby "tylnymi drzwiami"... organizacji związanych ze światem przestępczym. Przed wejściem na salę obrad, jak przed dyskoteką, stało kilku postawnych ochroniarzy pilnujących porządku. Nie wiadomo, czy mieli oni ewentualnie zapanować nad emocjami przedsiębiorców, czy byli tam w innym celu. Na pytanie czy takie środki bezpieczeństwa są na każdym walnym zgromadzeniu prezes izby, Jerzy Kowalski, stwierdził:
- Od dłuższego czasu byliśmy bardzo mocno naciskani co do pewnych działań, na które się nie zgodziliśmy.
Nie chciał jednak ujawnić, kto naciskał i do jakich działań miała być nakłaniana izba.

Żenujący spektakl. Tak krótko można nazwać piątkowe Walne Zgromadzenie Członków Pomorskiej Izby Przemysłowo- Handlowej podsumowujące czteroletnią kadencję. Zakończyło się ono wizytą policji, która zaplombowała siedzibę gospodarczego samorządu.

Na walnym zgromadzeniu miało dojść do wyborów nowych władz na kolejną kadencję: prezydenta, rady regionu i zarządu. Część zrzeszonych przedsiębiorców zamierzała zgłosić wniosek, aby nowym prezesem izby został Marek Eron, szef firmy Erontrans. Pozostali obstawali przy obecnym prezesie, Jerzym Kowalskim.

Bałagan na sali

Już przed obradami atmosfera była gorąca. Kilka razy w kuluarach dochodziło do ostrej wymiany zdań. Padały niecenzuralne słowa. Zgromadzenie rozpoczęło się z półtoragodzinnym opóźnieniem. Tyle trwało bowiem rozdawanie mandatów uprawniających do głosowania. Na listach mandatowych zabrakło firm z okręgu gdyńskiego, w tym spółki Erontrans. Padły zarzuty, że część osób zostało w ostatniej chwili dopisanych "długopisem na kolanie". Atmosfera zagęściła się jeszcze bardziej, kiedy podważona została legalność głosowań, a tym samym również zgromadzenia.

Niektórzy obecni mieli po siedem czy osiem mandatów. Tymczasem statut izby mówi, że głosować można tylko za siebie i jako pełnomocnik jednego podmiotu. Komisja skrutacyjno - mandatowa nie potrafiła jednak zweryfikować, kto za kogo głosował. Sama komisja nie ukonstytuowała się i nie była w stanie wybrać ze swojego grona przewodniczącego. Na sali panowało coraz większe zniecierpliwienie. Pojawiły się głosy, że walne zgromadzenie przypomina sceny z filmu "Rejs" Marka Piwowskiego.

Wkracza policja

Przedsiębiorcy popierający Marka Erona zgłosili w związku z tym formalny wniosek o zamknięcie zgromadzenia i zwołanie go w innym terminie. Został on jednak odrzucony. Ostra wymiana zdań trwała jeszcze dobrych kilkanaście minut po czym jedna trzecia z obecnych, domagających się zmiany zarządu, opuściła salę.
- Nie wiem jakie zarzuty mają te osoby i nie wiem czego chcą - mówi Jerzy Kowalski. - Mamy wiele osiągnięć, mamy program, który konsekwentnie realizujemy. Może komuś przeszkadzamy mówiąc o pewnych niewygodnych tematach.

Pozostali na sali zgłosili kandydatów na członków do rady regionu. Osób tych nie było jednak na sali, a musiały one wyrazić pisemną zgodę na kandydowanie. Kiedy jedna z osób poprosiła o przedstawienie pisemnej zgody od nieobecnych, stwierdzono, że te za chwileczkę będą. Po czym jeden z zebranych wyszedł i za pięć minut wrócił z pisemnymi zgodami.

Wszystko skończyło się na interwencji policji. Wezwano ją w celu zabezpieczenia tych dokumentów i sprawdzenia, czy nie zostały one sfałszowane i napisane przez osoby trzecie. W rezultacie siedziba PIPH została przez policję... zapieczętowana.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom - fałszywe strony lotniska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto