Grudzień. O tych rocznicach warto pamiętać
Tragiczne wydarzenia z Grudnia 1970 r., a szczególnie ich trójmiejski przebieg, miały wpływ na tysiące ludzi, którzy po tych wydarzeniach dorastali, szli do pracy i prowadzili życie w PRL. Pamięć o krwawych zbrodniach ekipy Gomułki, potrzeba ich upamiętnienia, restrykcje, które spotykały robotników, kształtowały spojrzenie młodych pokoleń na prawdziwe oblicze komunistycznych władz. Jeśli ktokolwiek sądził, że ekipa rzekomo "nowoczesnego" Edwarda Gierka będzie inna, całkowicie się mylił. Przemoc stosowana w 1976 r., rosnąca siła Służby Bezpieczeństwa, powodowały, że lata 70-te wcale nie były czasem wolności. A opowieści, że Polska była "najweselszym barakiem w obozie" mogły poprawiać humor na zasadzie takiej, jak uśmiechamy się, słysząc niezbyt lotny dowcip, ale cały czas byliśmy barakiem w obozie.
13 grudnia 1981 r., wprowadzając stan wojenny, po kilkunastu miesiącach działalności NSZZ Solidarność, po okresie gdy odżyły nadzieje na odbudowanie choćby części wolności obywatelskich i związkowych, tym razem ekipa Wojciech Jaruzelskiego sięgnęła po przemoc wobec rodaków. Stan wojenny i okres bezpośrednio po nim przyniósł kolejne ofiary. Każdy, kto interesuje się historią choćby w stopniu podstawowym, zna dramat górników z kopalni "Wujek", zna historie przemocy wobec ludzi protestujących przeciwko wojskowemu reżimowi Jaruzelskiego. Znamy historię morderstwa księdza Jerzego Popiełuszki. Ale takich aktów przemocy wobec własnego społeczeństwa było znacznie więcej.
Ktoś spojrzy wstecz i rzuci hasło: "było, minęło, po co wspominać". To absolutnie błędne spojrzenie. Powinniśmy bowiem powtarzać: "było, na szczęście minęło, nie zapomnijmy".
Bo jeśli zapomnimy jako społeczeństwo o Grudniu 1970 r. i stanie wojennym, to zostaniemy postawieni z absolutnie fałszywym obrazem PRL. Wśród lewicującej młodzieży już dziś słychać opowieści, że "wprawdzie nie było wolności, ale była praca, wczasy dla wszystkich i dostępne mieszkania". W domyśle powstaje wizja całkiem spokojnego życia w realnym socjalizmie. Bo nikt nie wspomina, że zarobki przy "pełnym zatrudnieniu" wynosiły odpowiednik 20 dolarów. Oczywiście w cenach wolnorynkowych, bo oficjalnie kursy były inne. Ale właśnie cały PRL opierał się na oszustwie — fałszywych kursów walutowych, fałszywej wolności, fałszywego bezpieczeństwa socjalnego. Był to narzucony siłą bandycki system, a nie społeczny raj. Bez tej świadomości będziemy nadal oglądali w mediach wystąpienia polityków rodem z PRL, z korzeniami w Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, którzy bez cienia wstydu pouczają nas dzisiaj w sprawach wolności i praworządności. Wyciągnięci z politycznego niebytu, bez żenady udają ekspertów od demokracji i wolności i szydzą z ludzi, którzy o tę wolność naprawdę walczyli. Jeśli zapomnimy o ofiarach Grudnia 1970 r. i o stanie wojennym, polityczni potomkowie Leszka Millera zawładną wyobraźnią młodych lewicowców, kreując wizję PRL jako socjalnego raju, bez przemocy. A to jest głębokie kłamstwo. Nie pozwólmy, by taki obraz komukolwiek przyszedł do głowy. Dlatego upamiętnianie ofiar grudnia, tych z 1970 i 1981 r., jest takie ważne.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?