Wiceprezydent Gdańska Szczepan Lewna winny

Na pół roku więzienia w zawieszeniu skazał wczoraj sąd wiceprezydenta Gdańska Szczepana Lewnę za popełnienie tzw. przestępstwa urzędniczego.

W 2004 roku Lewna usunął z miejskiego lokalu poważnie zadłużonego restauratora. Według sądu, zrobił to bezprawnie. Wyrok nie jest prawomocny i wiceprezydent niemal na pewno będzie się od niego odwoływał. Tuż po ogłoszeniu wyroku, pytany przez dziennikarzy, czy zrezygnuje ze stanowiska, Szczepan Lewna odpowiedział, że w tej sprawie "wyda osobne oświadczenie".
O urzędniczej przyszłości Lewny rozmawialiśmy wczoraj z prezydentem Gdańska Pawłem Adamowiczem. - Nie zamierzam go dymisjonować - powiedział zdecydowanym tonem Adamowicz. - Usuwając z lokalu zadłużonego na 150 tysięcy złotych niesolidnego restauratora pan Lewna działał w interesie miasta. Dziwi mnie ten wyrok. On się na pewno od niego odwoła.
Na skazujący Lewnę werdykt zareagował natychmiast gdański poseł PiS Jacek Kurski. W imieniu partii wydał oświadczenie z żądaniem natychmiastowego zdymisjonowania wiceprezydenta. "Dzisiejszy wyrok - napisał Kurski - to kolejny dowód na skrajną patologizację i nieudolność rządów gdańskiej Platformy Obywatelskiej, a medialne próby rozgrzeszania Lewny przez Pawła Adamowicza są zwykłą kpiną z gdańszczan".

Choć, zdaniem Kurskiego, ewentualna dymisja Lewny niewiele zmieni, ponieważ "korupcja, nadużycia, nieudolność rządów i marazm, w jakim tkwi Gdańsk pod rządami PO, są stanem trwałym".
Jest niemal pewne, że skazany wczoraj na więzienie w zawieszeniu wiceprezydent Gdańska Szczepan Lewna odwoła się od wyroku. Blisko dwa lata temu Lewna zdecydował o wyeksmitowaniu z lokalu zadłużonego restauratora. Zdaniem sądu, złamał prawo.

Szczepan Lewna, zanim podejmie ostateczną decyzję chce się zapoznać z pisemnym uzasadnieniem werdyktu. W ustnym sędzia Tomasz Zieliński powiedział, że wiceprezydent Lewna działał bezprawnie. - Sam wykonał egzekucję, a powinien był zwrócić się do komornika - mówił sędzia. - Miał obowiązek dbać o interesy miasta ale w zgodzie z prawem.
O co jest oskarżony wiceprezydent Lewna. W listopadzie 2004 roku podjął decyzję o zajęciu lokalu restauratora Sławomira S., który prowadził przy ul. Długiej restaurację Karczma Staropolska. Lokal był bowiem zdaniem urzędników opuszczony, nieogrzewany, zaniedbany i zadłużony.

S. winny był gminie 142 tys. zł plus odsetki. Zadłużenie wobec gminy to nie jedyny "grzeszek" restauratora. Urzędnicy ustalili też, że od trzech lat nielegalnie sprzedawał w restauracji alkohol, a w sezonie letnim bez zgody magistratu prowadził przy lokalu ogródek gastronomiczny.
Prokuratura uważa jednak, że wiceprezydent Lewna dopuścił się przekroczenia uprawnień jako funkcjonariusz publiczny - mówi o tym art. 231 Kodeksu karnego. Zdaniem oskarżenia, decyzję podjął wprawdzie w interesie miasta, ale bez prawomocnego nakazu sądowego.

Kilka miesięcy temu Lewna tłumaczył, że wielokrotne wezwania do zapłaty zaległego czynszu wysyłane na adres restauracji oraz w miejsce zamieszkania Sławomira S. pozostawały bez odpowiedzi. Restaurator nie odbierał również wysłanego w maju 2004 r. pozwu o eksmisję z lokalu. Tym samym sprawa nie mogła trafić do sądu, który mógłby ostatecznie zdecydować o eksmisji. W grudniu 2004 r. odebrany Sławomirowi S. lokal przejął inny gdański restaurator. Ten spłacił długi po byłym najemcy a także przekazał miastu inny wyremontowany przez siebie lokal zainstalowany w centrum Gdańska.