Wirtuoz wiolonczeli

Już drugi raz dał w Gdańsku koncert holenderski wirtuoz wiolonczeli, artysta światowej sławy, Mirel Jancovici. Towarzyszyła mu, jak poprzednio, Cappella Gedanensis.

Koncert odbył się w bazylice św. Brygidy i to miejsce w znacznym stopniu decydowało o kształcie programu.
Usłyszeliśmy prawie wyłącznie muzykę sakralną, m.in. Claude Saint-Saensa, Ericha Korngolda, Maxa Brucha, Johna Tavenera, Franciszka Schuberta. A także perełkę tego koncertu, utwór Mirela Jancoviciego "Kaddish". On właśnie był chyba tonacyjnie najciemniejszym punktem całego koncertu. Koncert bowiem ułożony został w porządku spowiedzi: rachunku sumienia, wyznania grzechów, żalu i wreszcie odpuszczenia. Albo: zejścia do głębi smutku i wydobywania się ku radości. To następujące po "Kaddish" Jancoviciego - wywierający ogromne wrażenie "Święty" Tavenera, a także jedna z ośmiu mszy Schuberta, mianowicie "Msza G-dur". Msza, zaznaczmy, wykonana bez udziału Jancoviciego, co nie znaczy, że właśnie dlatego melomani rozstawali się w pogodniejszym nastroju. Mirel Jancovici jest również człowiekiem wielkiej pogody.
Zwróciła na siebie uwagę ponadto solowa partia Agnieszki Tomaszewskiej (na codzień - Panienka z Okienka, mężatka zresztą) w "Ave Maria" Cacciniego oraz zauważalna obecność przedstawicieli głównego sponsora koncertu, Banku Polskiego PKO. Jak nam powiedział na pokoncertowym koktajlu Kazimierz Jaśkiewicz, zastępca dyrektora, nazwa zobowiązuje. Program sponsorski banku pod hasłem "Kulturze narodowej" jest tam traktowany z należytą powagą. Co na naszym terenie zostało dostrzeżone i uhonorowane Pomorską Nagrodą Artystyczną w dziedzinie mecenatu kulturalnego. Obecność przedstawicieli sponsora na koncercie świadczy, że nie sponsorują w ciemno.
Impreza odbyła się w ramach cyklu Wielkie Dzieła - Sławni Wykonawcy. Nic dodać, nic ująć.