Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Właściciele kamienic kontra miasto

Dariusz Łomowski
Kilkanaścioro gdańszczan od 13 lat walczy o zwrot nielegalnie zabranych im kamienic. Odbudowane po wojnie i obiecane im na własność ostatecznie skonfiskowano.

Kilkanaścioro gdańszczan od 13 lat walczy o zwrot nielegalnie zabranych im kamienic. Odbudowane po wojnie i obiecane im na własność ostatecznie skonfiskowano. Mimo, że po latach dawni właściciele uzyskują korzystne dla nich wyroki wszystkich instancji - władze miasta nie oddają im własności.

- Wielokrotnie przyrzekano nam oddać kamienice, ale nic z tego nie wynika - mówi jeden z właścicieli kamienicy w centrum Gdańska. Nie chce podać swych personaliów, boi się, gdyż od kiedy właściciele zaczęli wygrywać sprawy we wszystkich sądach - władze miejskie zaczęły traktować ich jak natrętów.
- Przekazanie nieruchomości wymaga podstawy prawnej - mówi Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska. - Będzie ona służyć wszystkim, także potencjalnym właścicielom kamienic.
Potencjalni - jak ich nazywa prezydent - właściciele są na najlepszej drodze, by swe mienie odzyskać. Wygrali z miastem w sądach wszystkich instancji, a blisko trzy tygodnie temu miasto przegrało ponownie. Wyrok Sądu Najwyższego nakazuje miastu zapłatę jednemu z właścicieli odszkodowania w kwocie 400 tys. zł. Szereg podobnych spraw czeka na rozstrzygnięcie.

Kamienica przy ruchliwym rondzie naprzeciwko dawnego Żaka. Wielu z przechodniów nie zdaje sobie pewnie sprawy, że została odbudowana po wojnie przez Działakiewiczów. Po odbudowie rodzina została z niego wyrzucona i przesiedlona do Radomia. Nieco dalej kamienica przy Chmielnej 95, w 1945 roku odbudowana ze zgliszcz przez rodzinę Janikowskich. W 1952 roku zamieniono - nielegalnie - dzierżawę wieczystą w 20-letnie użytkowanie a w 1972 roku budynek przejęło miasto. Rodzina Czerepaków odbudowywała kompletnie zrujnowaną wskutek wojennej zawieruchy kamienicę na Grunwaldzkiej 66. Gdy w 1952 roku dom został odbudowany, Czerepaków wyeksmitowano i wysiedlono na południe Polski. W ich domu zamieszkał wojskowy dygnitarz. Podobnych historii o gdańskich pionierach odbudowujących miasto a następnie wyzutych z własności jest wiele. Wszystkie sądy przyznają im rację w domaganiu się o swoje, choć nic pozytywnego z tego dla nich nie wynika. Miasto czeka aż sprawa rozwiąże się w sposób naturalny, naszą śmiercią - mówią właściciele kamienic.

- Stanowisko Sądu Najwyższego jest w naszej sprawie jednoznaczne. Dalsze kontynuowanie procesów sądowych jest bezcelowe, zwiększa tylko koszty sądowe, które poniesie Zarząd Miasta Gdańska - zauważa Edward Działakiewicz, prezes Stowarzyszenia na rzecz Odzyskania i Ochrony Własności Nieruchomości w Gdańsku.
W sądach znajduje się kilkanaście spraw o zwrot nieruchomości. Sąd Najwyższy uwzględnił już pięć kasacji, wniesionych przez kamieniczników. Dotychczas najważniejsza instancja sądowa w kraju orzekała jedynie o naruszeniach procedur, 21 lutego wydała wyrok o pierwsze pieniądze.
- Rozpoznanie kasacji oznacza, że na mocy wyroku Sądu Najwyższego gmina Gdańsk została zobowiązana do zapłaty Tadeuszowi S. 400 tys. zł odszkodowania z tytułu wydania niezgodnych z prawem decyzji administracyjnych - mówi mec. Roman Nowosielski, pełnomocnik rodzin właścicieli kamienic.
Jak dodaje mec. Nowosielski wyrok w tej sprawie jest reprezentatywny dla kilkunastu podobnych spraw. Właściciele odbudowanych nieruchomości apelują o zaniechanie dalszych postępowań i zawarcie z nimi ugód pozasądowych mocą których miasto oddałoby kamienice.

- Wydawanie lekką ręką pieniędzy podatników nie zasługuje na aprobatę. Nie wyciągamy rąk po cudze, chcemy jedynie zwrotu naszego mienia, mienia naszych ojców - mówi Edward Działakiewicz. - Ludziom, którzy przyczynili się do odbudowy naszego miasta, należy się choć odrobina szacunku.
- Jak wynika z ustnych motywów Sądu Najwyższego podzielił on w wyroku pogląd, że gmina Gdańsk jest zobowiązany do wyrównania szkody za kamienicę, którą miasto sprzedało innym osobom - mówi mec. Nowosielski. - Sprawa wraca teraz do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku, który ma obowiązek respektować poglądy prawne wyrażone przez sędziów Sądu Najwyższego i orzec zgodnie z brzmieniem wyroku wydanego przez nich.

Odszkodowania po latach

Po II wojnie światowej mieszkańcy Gdańska odbudowali ze zniszczeń budynki, które miały stać się ich własnością. Władze - opierając się na niewłaściwych przepisach - oddały je tymczasem w 20-letnie użytkowanie. W latach 90. wadliwe decyzje administracyjne uznano za nieważne, właściciele kamienic domagają się w związku z tym odszkodowania. Sądy - najpierw okręgowy, potem apelacyjny w Gdańsku wypowiedziały się, że należy je kierować do Skarbu Państwa. Z takim wyrokiem nie zgodził się pan Tadeusz S., a jego kasacja została uwzględniona. W ten sposób - po ponownym rozpatrzeniu sprawy przez Sąd Apelacyjny - Gdańsk stanie się dłużnikiem swego obywatela na 400 tys. zł

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto