Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wojciech Cejrowski w roli głównej, czyli afera na Jarmarku

Ewelina Oleksy
Ewelina Oleksy
Sławomir Mielnik
Publicysta i podróżnik Wojciech Cejrowski twierdzi, że władze Gdańska nasłały na niego “sześciu umundurowanych na czarno ludzi” i wygoniły z Jarmarku św. Dominika, na którym od lat spotykał się z fanami. Miasto dementuje.

- Stałem na ul. św. Ducha, ale przyszła władza. Gdańsk powiedział won!- mówi znany z kontrowersyjnych poglądów podróżnik i publicysta Wojciech Cejrowski w nagraniu opublikowanym 2 sierpnia w swoich mediach społecznościowych.

Cejrowski rozstawił stoisko podczas Jarmarku św. Dominika. Sprzedawał tam książki i pozował do zdjęć z fanami - zdjęcia grupowe za “Ojcze nasz”, zdjęcia indywidualne za Pacierz. Twierdzi, że został przez władze Gdańska przegoniony. Rzecznik prezydent miasta dementuje i wzywa podróżnika do “zaprzestania kłamstw”.

- Prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz przysłała sześciu umundurowanych na czarno ludzi, którzy “na życzenie pani prezydent” usunęli Pana Cejrowskiego z terenu kościelnego, na którym rozmawiał z fanami, robił zdjęcia i podpisywał książki. (...) Zapraszamy (póki się da) na zdjęcia, rozmowy i po autografy. Dziękujemy za obecność oraz wyrazy wsparcia i niezgody na urzędowy faszyzm - czytamy na oficjalnym profilu Cejrowskiego. Podróżnik twierdzi, że zgodę na rozstawienie swojego stoiska na tyłach Bazyliki Mariackiej miał od proboszcza. A mimo to Straż Miejska nakazała mu opuszczenie tego miejsca.

Daniel Stenzel, rzecznik prezydent Gdańska tą wersją zdarzeń jest zaskoczony.

- Wzywam Pana Cejrowskiego do zaprzestania pomawiania prezydent Dulkiewicz, jakoby “przysłała na niego sześciu umundurowanych ludzi”. Jest to kłamstwo. Prezydent nawet nie wiedziała o tym, że pan Cejrowski sprzedaje w tym miejscu książki.Był to rutynowy patrol, który kontroluje wszystkich nielegalnie handlujących, szczególnie teraz w okresie jarmarku. Pan Cejrowski , który rozłożył stoisko w okolicach Jarmarku Dominikańskiego, na tyłach Bazyliki Mariackiej zrobił to nielegalne, bo nie wniósł stosownej opłaty i nie miał pozwolenia. Mimo to został pouczony i poproszony o zmianę miejsca. Mandatu nie dostał - podkreśla Stenzel.

Cejrowski miejsca na jarmarku rzeczywiście nie wykupił. Dlaczego?

- Ha! Chciałbym, ale Miasto Gdańsk mi od lat odmawia. Dlatego staję na miejscach użyczonych mi przez kogoś innego. Obecnie przez księdza proboszcza.W tym roku, gdy aplikowałem, ujęli to tak: postać Pana Cejrowskiego nie pasuje do pozytywnego wizerunku Jarmarku, jaki chcemy kreować - mówi Cejrowski.

Po całej aferze, jak informuje Daniel Stenzel, miasto zaproponowało Cejrowskiemu wykupienie miejsca na Moście Stągiewnym. Ten jednak propozycji nie przyjął, tłumacząc, że nie będzie tam miał zaplecza na swoje książki.

- Ostatecznie udało nam się dojść do porozumienia. W środę z panem Cejrowskim zostanie podpisana umowa, na mocy której będzie mógł legalnie i za opłatą prowadzić swoją działalność na ul. św. Ducha, czyli w miejscu, w którym początkowo stał. Dajemy mu to pozwolenie tymczasowo, ponieważ obecnie jest tam zmieniona organizacja ruchu - mówi Stenzel.

To nie pierwsza tego typu, trójmiejska historia z Wojciechem Cejrowskim w roli głównej. W 2012 roku na łamach “Dziennika Bałtyckiego” opisywaliśmy, że podróżnik bez wymaganych pozwoleń postawił namiot w hawajskie wzory na sopockim molo, a w Gdańsku porozwieszał nielegalne banery.

Parę lat temu w Sopocie w kolorowym namiocie podróżnik handlował ubraniami, książkami i dawał przechodniom możliwość zrobienia sobie z nim zdjęcia za odmówienie modlitwy “Ojcze nasz”. Władze kurortu tłumaczyły wtedy, że nie ma w nim miejsca dla takiej pstrokacizny i zwróciły się do Kąpieliska Morskiego Sopot, dzierżawcy mola, o rozwiązanie umowy z Cejrowskim.

- Nie może być sytuacji, kiedy jedna osoba jest inaczej traktowana niż pozostali. Zalecenie jest takie, aby wszystkie namioty były pastelowe, z delikatnym brandingiem - informowała wtedy Magdalena Jachim, rzecznik sopockiego magistratu. Ostatecznie hawajski namiot Cejrowskiego przeniósł się do Gdyni. Z kolei gdańscy urzędnicy już 7 lat temu walczyli z nielegalnymi banerami podróżnika. Samowolnie rozwieszono je m.in. na przystanku tramwajowym przy Operze Bałtyckiej czy na pętli w Oliwie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto