Wrzeszcz: A płot nadal stoi...

Tematem zajmowaliśmy się już pięć miesięcy temu, wówczasudało nam się dowiedzieć, że teren jest własnością prywatnego dewelopera, który tłumaczył się, że jest to tylko prowizoryczny płot na krótki czas. Mija kilka miesięcy i ogrodzenie wygląda identycznie - z tym, że zdobi je ogromne ogłoszenie: "Nieruchomość na sprzedaż".

Tragedia

- Tragedia jakaś, próbowaliśmy kontaktować się z miastem, ale nie dało rady nic osiągnąć - mówi nam Agnieszka Krawczyńska, mieszkanka pobliskiej kamienicy, z którą rozmawialiśmy także w październiku. - Proszę zobaczyć, chcą to sprzedać, kto wie co teraz tu powstanie? Może kolejny market? - zastanawia się gdańszczanka.

Płot jak stał, tak stoi.

Przypomnijmy, że o przyszłości tego miejsca nie wie nic ani Zarząd Dróg i Zieleni, ani Urząd Miasta. Dyrektor ZDiZ, Mieczysław Kotłowski, poinformował nas tylko, że od czasu przejęcia terenu przez Telekomunikację Polską w 2003 roku, miasto nie może bezpośrednio wpłynąć na to, co powstanie na placu przy ul. Partyzantów. Tym bardziej, że w zeszłym roku teren stał się własnością wspomnianej firmy, Omegi AM z Pruszcza Gdańskiego.

- Dopóki nie sprzedamy tego terenu pod budowę czy inną inwestycję, parking będzie funkcjonował - powiedział nam przedstawiciel inwestora. - Mamy nadzieję, że szybko to nastąpi - dodaje.

Mieszkańcy nie chcieli parkować

Parking przypuszczalnie nie jest opłacalny i firma postanowiła sprzedać ten teren. Miejsce ogrodzone siatką i taśmą, nie mogło spełniać wymogów bezpieczeństwa, więc mieszkańcy woleli parkować swoje samochody w innym strzeżonym miejscu.

- Nie ma co się dziwić, że parking był nierentowny - zastanawia się Marcin Kowalczyk, mieszkaniec bloku przy ul. Batorego. - Przyczepa kempingowa a wokół metalowa siatka, ja zdecydowanie preferuje inne parkingi, nawet jeśli są dalej od mojego domu - dodaje.

Czytaj też:

• Mieszkańcy Wrzeszcza: Brakuje tylko bydła