Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wstrzymali się, a teraz są coraz bardziej przeciw. Kolejni radni PiS zmieniają zdanie ws. budżetu Gdańska po krytyce posła Płażyńskiego

Rafał Mrowicki
Rafał Mrowicki
Kacper Płażyński
Kacper Płażyński Karolina Misztal
Niemal połowa gdańskich radnych Prawa i Sprawiedliwości zmieniła zdanie ws. głosowania budżetowego. Choć większość klubu wstrzymała się od głosu, a jeden radny zagłosował za przyjęciem uchwały, przyznają teraz, że zagłosowaliby przeciwko.

Podczas ostatniej sesji Rady Miasta Gdańska (19 grudnia) przyjęto budżet na 2020 rok. Dochody miasta mają wynieść ponad 3 mld zł, a wydatki ponad 4 mld zł. Rekordowo wysoki będzie deficyt budżetowy, który wyniesie 490 mln zł.

Budżet został przegłosowany przez radnych Koalicji Obywatelskiej i klubu Wszystko dla Gdańska. Opozycyjni radni z Prawa i Sprawiedliwości byli podzieleni. Większość wstrzymała się od głosu, radna Joanna Cabaj jako jedyna zagłosowała przeciwko, a Waldemar Jaroszewicz poparł budżet (jak się okazało - przez pomyłkę).

Po Świętach Bożego Narodzenia poseł PiS Kacper Płażyński (do niedawna szef klubu gdańskich radnych) zaapelował do obecnego szefa klubu Kazimierza Koralewskiego o wyjaśnienia. Poseł wskazywał, że zdziwieni wyborcy pytają go o przyczyny takiego zachowania radnych.

W ciągu kilku dni kilkoro radnych ogłosiło publicznie, że zagłosowałoby inaczej. Jako pierwszy napisał to Przemysław Majewski. Po nim był Andrzej Skiba, który podał, że podobnego zdania jest Barbara Imianowska. Waldemar Jaroszewicz poinformował, że poparł budżet przez pomyłkę. Także Romuald Plewa przyznaje, że zagłosowałby przeciwko.

- Gdańskie Prawo i Sprawiedliwość musi być bardziej wyrazistą i konsekwentną opozycją. W ostatnich tygodniach dostałem od gdańszczan wiele pytań, o przyczynę wstrzymania się radnych PiS od głosu przy głosowaniu nad przyjęciem projektu budżetu. Z perspektywy czasu uważam, że należało bardziej wyraziście zdystansować się od złego projektu budżetu i głosować jednoznacznie przeciwko - mówi radny Andrzej Skiba.

- Gdańszczanie oczekują od nas zdecydowanych merytorycznych i konsekwentnych działań. Tak było w sprawie nagłaśniania przez nas nieprawidłowości w Gdańskich Nieruchomościach, tak też powinno być w sprawie budżetu i tak też będzie przy parkingu kubaturowym przy Podwalu Staromiejskim, czy kontrowersyjnych podwyżkach cen biletów. Tworzymy w Gdańsku merytoryczną, konsekwentną i zdecydowaną alternatywę dla politycznej rodziny pani prezydent Aleksandry Dulkiewicz - dodaje radny PiS.

Sprawę komentuje poseł Kacper Płażyński.

- Dziś co najmniej połowa klubu twierdzi, że wstrzymanie się od głosu nad uchwałą budżetową było błędem, a więc podziela mój pogląd na tę sprawę. To świadczy o tym, że przedstawione – niestety już po sesji budżetowej – argumenty przemawiające przeciwko projektowi budżetu są trafne. Być może gdyby zostały wcześniej rozważone przez kierownictwo klubu, udałoby się uniknąć niedobrej sytuacji, jaką jest swoiste "podżyrowanie" przez PiS złego dla gdańszczan budżetu prezydent Dulkiewicz - mówi nam parlamentarzysta.

Pytany o komunikację z kolegami partyjnymi za pośrednictwem mediów społecznościowych odpowiada:

- Jestem otwarty na rozmowę z każdym radnym, to przecież oczywiste. Jeśli będę mógł jakoś wesprzeć klub PiS w dobrych dla mieszkańców działaniach, zawsze będę się starał to zrobić. Dlaczego skomentowałem sprawę publicznie? Po pierwsze, zanim to nastąpiło wyraziłem swe zdanie w bezpośrednich rozmowach z kolegami z rady miasta. Po drugie, głosowanie było działaniem publicznym. Postawa zaprezentowana przez radnych PiS była niezrozumiała dla wielu mieszkańców Gdańska, którzy oddali swój głos na Prawo i Sprawiedliwość. Pytania od naszych zwolenników trafiały w tej sprawie nie tylko do mnie, ale i do radnych. Szanuję gdańszczan, chcę by PiS budowało coraz szersze poparcie w mieście i regionie – moim obowiązkiem było więc zabrać głos publicznie - mówi Kacper Płażyński.

Obecny szef klubu radnych, Kazimierz Koralewski, nie chciał komentować sprawy.

- Myślę, że nie wypada. Nie będę komentował wypowiedzi koleżanek i kolegów radnych. My jako radni rozmawiamy codziennie - mówi radny Kazimierz Koralewski.

Podobnego zdania jest Grzegorz Strzelczyk, wieloletni gdański radny, szef PiS w Gdańsku, który zapowiedział rozmowy zarówno z posłem Płażyńskim jak i z radnymi.

Z kolei szef partii na Pomorzu, wiceminister infrastruktury Marcin Horała jest zdania, że sprawy partii powinny być rozwiązywane wewnątrz.

- Każdy w formacji ma swoje funkcje i zadania. O nich można dyskutować w przeznaczonych do tego forach, niekoniecznie są to media. Powinniśmy rozmawiać ze sobą, nie za pośrednictwem mediów - mówi nam Marcin Horała.

Z sytuacji po stronie opozycji zadowolona może być frakcja rządząca w Radzie Miasta.

- To wewnętrzna sprawa PiS, ale patrząc na to nieco z boku uważam, że to niepoważne. Trudno jest traktować poważnie sytuację, w której po kilku tygodniach dana osoba wypowiada się inaczej niż zagłosowała - mówi szef klubu radnych Koalicji Obywatelskiej Cezary Śpiewak-Dowbór.

- To jedna z najważniejszych uchwał w ciągu roku jeśli nie najważniejsza. To poważne głosowanie. Mam wrażenie, że poseł Kacper Płażyński nie może pogodzić się z tym, że nie jest już szefem klubu radnych i próbuje na nich wpływać. Formalnie ta rola jest oczywiście ważniejsza niż radny, ale jeśli chodzi o wpływ na codzienną rzeczywistość pan poseł mógł czuć się lepiej w poprzedniej rol - komentuje radny KO.

Zdaniem psychologa społecznego z sopockiego Uniwersytetu SWPS doktora Wiesława Baryły, sytuacja może świadczyć o walce o wpływy w gdańskich strukturach PiS.

- Komunikowanie się polityków jednego ugrupowania, z jednego miasta za pomocą mediów społecznościowych świadczy o tym, że w istocie jest to komunikacja poszczególnych polityków z wyborcami a nie wewnętrzna komunikacja pomiędzy politykami. Z sytuacji tej można wnosić, że mamy do czynienia z naturalną w każdym ugrupowaniu walką o władzę i wpływy, tu na naszym lokalnym gdańskim podwórku. Interesującym aspektem tej sytuacji jest to, że opinia publiczna otrzymała rzadką okazję zobaczenia takiego konfliktu niemal na żywo - komentuje dr Wiesław Baryła.

Jak mówi ekspert, widoczna sytuacja może powodować niepokój wśród wyborców formacji.

- Wyborcy oczekują, że ugrupowanie polityczne, na które głosują jest spójne wewnętrznie i posiada jasną wizję tego co jest dla tych wyborców korzystne a co szkodliwe. Ujawniony konflikt pomiędzy politykami PiS-u uderza w to oczekiwanie a tym samym wprawia wyborców PiS-u w niepokój i - przynajmniej chwilowe - wątpliwości dotyczące sensowności głosowania na PiS w wyborach lokalnych. Konkurencja polityczna może próbować przechwycić tych zaniepokojonych i chwilowo zagubionych wyborców. Obawiam się, że w imię spójności z centralą, zgodnie z napomnieniem posła Płażyńskiego, lokalni politycy PiS-u bardziej skupią się teraz na byciu przeciw niż na pracy dla dobra mieszkańców Gdańska. Z drugiej strony, takie dość bezrozumne działanie może skłaniać niektórych radnych PiS-u do zmiany barw klubowych - ocenia psycholog społeczny.

POLECAMY w SERWISIE DZIENNIKBALTYCKI.PL:

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto