Do głosowania pozostało 10 miesięcy. To szmat czasu, ale strategiczne myślenie każe politykom z wyprzedzeniem planować kampanie wyborcze, które - przynajmniej z założenia - mają porwać mieszkańców Trójmiasta.
Grunt pod reelekcję przygotowuje w Gdańsku prezydent Paweł Adamowicz. 2014 rok oznacza dla mieszkańców miasta symboliczne - średnio nie- przekraczające 1 procenta - podwyżki podatku od nieruchomości, środków transportu czy opłaty klimatycznej. Wiosną czeka ich także obniżka stawek za odbiór śmieci. - Jest za wcześnie, by mówić o kwotach, najpierw musimy podsumować miniony rok, ale na pewno możemy zapowiedzieć, że stawki będą niższe - mówi Michał Piotrowski z biura prasowego Urzędu Miejskiego.
W lutym po raz pierwszy w historii gdańszczanie zagłosują nad przeznaczeniem 9 mln zł z budżetu obywatelskiego, najprawdopodobniej w rocznicę Porozumień Sierpniowych otwarte zostanie Europejskie Centrum Solidarności, we wrześniu Teatr Szekspirowski, a w październiku ukończona zostanie budowa tunelu pod Martwą Wisłą.
W Sopocie w marcu odbędą się Halowe Mistrzostwa Świata w Lekkoatletyce - pierwsza tak prestiżowa impreza w historii Polski. Także w tym roku oddanych zostanie 50 nowych mieszkań komunalnych dla młodych sopocian i prawdopodobnie nowy dworzec z kompleksem usługowo-handlowym. Również w kurorcie mieszkańcy nie muszą się obawiać poważniejszych podwyżek.
Nieco mniej spektakularnie zapowiada się 2014 r. w Gdyni. Tutaj w ramach atrakcyjnych pożyczek z unijnej inicjatywy Jessica trwać będzie budowa Gdyńskiej Szkoły Filmowej przy placu Grunwaldzkim (zakończenie inwestycji planowane jest na połowę 2015 r.) i przebudowa Dworca Morskiego do potrzeb Muzeum Emigracji, które otwarte ma zostać na przełomie 2014 i 2015 r. Samorządowcy zaplanowali też na ten rok kolejne cięcia (o jedną trzecią) budżetów zarówno wydziałów Urzędu Miasta Gdyni , jak i innych podległych mu komórek.
W żadnym z miast nie próżnują politycy opozycji, którzy po cichu przygotowują listy grzechów i niedopatrzeń władz.
Latem i wczesną jesienią porażki, wyraźnie wypunktowane na ulotkach, staną się niezastąpionym orężem w walce "o lepszą przyszłość".
Zanim zasłuchamy się w obietnice wyborcze wszystkich kandydatów rywalizujących o nasz głos, warto rzucić okiem na statystyki sprzed trzech lat. W wyborach samorządowych na Pomorzu frekwencja wyniosła wtedy niespełna 47 proc. Na prezydentów Trójmiasta - jak skrupulatnie wyliczyli ich przeciwnicy - zagłosowało od 21 do 40 procent ogółu uprawnionych.
Jak tłumaczy dr Konrad Maj, psycholog społeczny ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, mimo mobilizacji politycznych i prób z jednej strony wykrzesania entuzjazmu, z drugiej "katastroficznego krzyku", w jesiennych wyborach szanse na poprawę frekwencji są marne.
- Powodów jest bardzo wiele. Polacy nie najlepiej odnajdują się w sprawach kraju czy regionu, nieco lepiej w sprawach miasta, ale tak naprawdę dużo ich energii pochłaniają najbliższe im sprawy - rodzina, obowiązki z nią związane, kwestie zawodowe... Zaangażowanie w codzienne życie sprawia, że często nie mają już siły na szerszy obraz. Z jednej strony to negatywne zjawisko, bo pokazuje, że zamykają się w czterech ścianach domów, nie interesują się życiem społecznym. Z drugiej - ma także dobre strony - dowodzi, że nie mamy do czynienia z dramatyczną sytuacją, która wymusza aktywność. Tak zdarza się w przypadku rewolucji, zrywów społecznych. Jeśli nie ma silnego bodźca, który wymusza zaangażowanie, nie widzimy takiej potrzeby - zaznacza dr Maj.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?