Nie ma co ukrywać - miniony sezon w wykonaniu i Wybrzeża, i Piotra Świderskiego był kiepski. Gdańszczanie spadli z ligi, zaś sam zawodnik długo zmagał się z urazem i jeździł kiepsko.
Władze klubu mają jednak zastrzeżenia co do umowy. Świderski zdaniem prokurenta Roberta Terleckiego nie był gotowy do jazdy przez pełen sezon w momencie parafowania kontraktu. Żużlowiec zmagał się bowiem z urazem, ale miał być gotowy na początku rozgrywek. Ale jego powrót na tor wydłużał się, w efekcie wystąpił dopiero na początku lipca.
Obie strony negocjowały, ale nie udało się dojść do porozumienia. W tej sytuacji Wybrzeże skierowało sprawę do Trybunału Polskiego Związku Motorowego, który w ciągu dwóch miesięcy powinien wydać werdykt.
- Informacja, że nie chciałem się zrzec pieniędzy nie jest prawdziwa. Prezes Polny nie miał zastrzeżeń co do kontraktu. Sprawa niewypłacenia mi pieniędzy pojawiła się w momencie, gdy prokurentem został Robert Terlecki - stwierdził w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Piotr Świderski, który zdradził, iż chciał się zrzec o 1/3 kwoty, bo poczuwa się do spadku.
Według nieoficjalnych informacji nasz klub ma 300 tysięcy złotych zaległości wobec żużlowca.
- Mowa tu o pieniądzach na przygotowanie do sezonu. Do dnia dzisiejszego otrzymałem 30, może 40 procent tej kwoty, a są do mnie wysyłane pisma, w których żądane są wydatki na sprzęt w pełnej kwocie, którą miałem otrzymać! To są świńskie i niesmaczne numery - dodał Świderski.
Źródło: SportoweFakty.pl
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?