Konkurs wygrało biuro Ponting, ale do tej pory umowa na realizację projektu nie została podpisana.
Powodem są negocjacje dotyczące opracowania przez biuro dokumentacji projektowej wraz z uzyskaniem pozwolenia na budowę i innych dokumentów, bez których projekt nie może powstać. Zwycięskie biuro miało za to otrzymać niespełna milion złotych, ale samo wyceniło tę usługę dwa razy drożej.
Rozmowy trwają, tymczasem w środowisku architektów zaczęły krążyć pogłoski o rozpisaniu nowego konkursu. Ostrzą sobie na niego zęby ci, którzy w poprzednim nie znaleźli uznania. Jeden z nich powiedział nam, że chorwacki projekt jest banalny, stosowany w wielu innych krajach i nie będzie stanowił żadnej atrakcji turystycznej. Dopiero ten, w którego opracowaniu on uczestniczył, spowodowałby, że turyści przyjeżdżaliby do Gdańska nie tylko po to, by obejrzeć Neptuna, ale też kładkę na Motławie.
Mimo to, wyspa Ołowianka to w dalszym ciągu miejsce, gdzie przedostać się nie jest łatwo.
Kładka to absurd!
Na ogłoszony przez gdański magistrat konkurs wpłynęło 68 prac m.in. z Hiszpanii, Wielkiej Brytanii i Holandii. Wśród zgłoszonych pomysłów znalazł się na przykład obrotowy most wiszący lub przeprawa gondolowa umieszczona na łuku.
Prof. Andrzej Januszajtis, znawca dziejów Gdańska, od lat protestujący przeciw tej inwestycji, uważa, że i sama kładka, i ewentualny nowy konkurs na nią to wyrzucanie pieniędzy. Według niego jest ona po pierwsze nieopłacalna, po drugie: nieuzasadniona ze względów historycznych.
- Ta kładka nie może powstać, bo ingeruje w historyczny krajobraz miasta, narusza go, a jest on pod ustawową ochroną, tak jak całe śródmieście Gdańska - przekonuje. Połączenie z filharmonią jest ważne, ale można je zapewnić o wiele taniej i bez naruszania historycznej tkanki miasta.
A może tunel?
Według profesora, dla polepszenia komunikacji z Ołowianką wystarczy, by prom spod Żurawia kursował codziennie od rana do wieczora, a do powstających przystanków miejskiego tramwaju wodnego dodać jeszcze jeden, właśnie przy Ołowiance.
Inna jeszcze grupa przeciwników kładki lansuje pomysł tunelu wydrążonego pod Motławą. W liście do prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza tak widzą konsekwencje wybudowania kładki: "Pieszym nieustanne otwieranie i zamykanie przejścia wydłuży czas dotarcia na drugi brzeg i zafunduje częste utykanie w swoistym korku. Nie stanie się atrakcją, tylko źródłem nerwów - podniesienie/obrócenie mechanizmu może i trwa 2 minuty, ale bezpieczne przepłynięcie statków to już o wiele dłuższa chwila. Cieszące się popularnością miejsce umrze śmiercią naturalną. Po kilku miesiącach niedogodności oraz narastających emocji, będziemy mogli się pożegnać z wielowiekową tradycją kursowania statków i łodzi po falach Motławy".
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?