Przeczytaj także: Jest zgoda na wypłatę odszkodowań za wywłaszczenia działek pod budowę Nowej Łódzkiej
- Baner stoi na tym fragmencie mojej działki, który akurat nie został wykupiony - mówi Ewa Zdeb, jedna z właścicieli gruntów na Oruni. - Chcemy, by ludzie dowiedzieli się o problemach, jakie przechodzimy ze spółką Gdańskie Inwestycje Komunalne, o ciągłym odwlekaniu sprawy i o niezrozumiałych dla nas argumentach, że to nie oni są płatnikiem. W związku z tym, że polskie instytucje, Urząd Wojewódzki czy Ministerstwo Infrastruktury, nie potrafią załatwić sprawy, rozważamy skierowanie jej do organów Unii Europejskiej - dodaje.
Dlatego też pod napisem znalazł się numer telefonu właścicieli - na wypadek, gdyby ktoś chciał dowiedzieć się więcej o walce właścicieli ziemi i urzędników. Mąż Ewy Zdeb wczoraj w południe zawiesił też dodatkowy napis "teren prywatny", by nikt nie zniszczył banera. - Będzie tu stał tak długo, aż dostaniemy pieniądze - mówi.
Pracownicy GIK odpowiadają, że nie czują się winni, bo brak wypłat nie wynika z opóźnień spółki, a jeśli ktoś chce powiesić sobie baner , to przecież może to zrobić. - Minister przychylił się do naszej argumentacji dotyczącej nieprawidłowości sporządzenia operatu szacunkowego wyceny działek i uchylił decyzję wojewody pomorskiego o wysokości odszkodowania, przekazując sprawę do ponownego rozpatrzenia przez wojewodę - tłumaczy Magdalena Skorupka-Kaczmarek, rzecznik prasowy spółki GIK.
Właściciele podkreślają jednak, że nie zamierzają już słuchać o kolejnych odwołaniach. Gdy dobrowolnie zgadzali się na wywłaszczenia, nie przypuszczali, że zostaną bez ziemi i bez pieniędzy.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?