Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Z Warszawy do Gdyni: Droga przez mękę

Aneta Niezgoda
Aneta Niezgoda
Godzinne opóźnienie, tłok, zapchana toaleta - tak wyglądała ...
Godzinne opóźnienie, tłok, zapchana toaleta - tak wyglądała ... Robert Bujniewski
Godzinne opóźnienie, tłok, zapchana toaleta - tak wyglądała niedzielna podróż interRegio z Warszawy do Gdyni.

O problemie poinformował nas nasz Czytelnik Robert Bujniewski, który w niedzielę wracał z Torunia do Trójmiasta z festiwalu gier i fantastyki Copernicon. Pociąg z czterema wagonami przyjechał z Warszawy Wschodniej. Miejsc siedzących i w korytarzach już nie było, więc pan Robert ze znajomymi usiadł w przejściu między składami, obok wejść i ubikacji.

"Oddychało się ciężko, ciało bolało"

- W Iławie albo Malborku docisnęła się, zwierzęcą wręcz siłą, niemożliwa do logicznego ogarnięcia ilość osób - relacjonuje Robert. - Tak jak wcześniej sądziłem, że tłok jest duży, tak teraz musieliśmy stać niemożliwie wręcz ściśnięci w niewygodnych pozach. Oddychało się ciężko, ciało bolało, w powietrzu unosił się zapach potu i ubikacji, ludzie mdleli, ktoś gdzieś wymiotował, o wejściu do ubikacji nie było mowy, bo fizycznie wręcz się nie dało. Na dodatek pociąg miał niemal godzinne opóźnienie w Gdyni - podkreśla.

Udało nam się porozmawiać z przedstawicielem przewoźnika.

- Pociąg interREGIO z Warszawy Wschodniej do Gdyni Głównej 16 października przyjechał do stacji docelowej opóźniony o ok. 53 minuty z powodu usterki rozjazdu na stacji początkowej - przyznaje Michał Lipiński, rzecznik spółki Przewozy Regionalne. - Tak więc pociąg wyruszył z opóźnieniem nie z winy przewoźnika, tylko zarządcy torów (PKP Polskie Linie Kolejowe - dop. red.).

Zaświadczenie nie jest wymagane przy reklamacji

Jednak największym problemem dla Roberta i jego znajomych okazało się uzyskanie zaświadczenia o opóźnieniu pociągu. Nasz Czytelnik chodził od jednego konduktora do drugiego, prosząc by któryś z nich wydał mu pismo. Ci odmówili, więc grupa udała się do kierownika stacji, który także stwierdził, że nie może pomóc.

- Ostatecznie udało się załatwić jakieś nieczytelne potwierdzenie od kierownika pociągu na odwrocie biletu. Mężczyzna mówił, że nic nie wie, że nie umie nam pomóc - tłumaczy Robert.

Jak się okazuje konduktorzy i kierownicy pociągu nie mają obowiązku wydawania takiego zaświadczenia, bo jest ono wymagane przy reklamacji. Co zatem mamy robić w takiej sytuacji?

Prawo do reklamacji. Ale jak go dochodzić?

- Oczywiście pasażerom zawsze przysługuje prawo do reklamacji jakości wykonanej przez nas usługi, czyli nie tylko z powodu opóźnienia, ale także np. jeśli mają zastrzeżenia do zachowania drużyny konduktorskiej lub warunków panujących w pociągu - wyjaśnia rzecznik Przewozów Regionalnych. - Jeśli z powodu niewłaściwie wykonanej usługi pasażer ponosi dodatkowe koszty, wówczas powinien załączyć rachunki potwierdzające to. Poświadczenie od konduktora o opóźnieniu pociągu nie jest wymagane, gdyż tego typu informacje wpływające na treść reklamacji
weryfikujemy podczas rozpatrywania reklamacji - tłumaczy Lipiński.

Jednak jak się okazuje, w Przewozach Regionalnych nie otrzymamy odszkodowania z powodu opóźnienia.

- Co do odszkodowania, pragnę przypomnieć, że w przeciwieństwie do połączeń
przygranicznych z krajami Unii Europejskiej oraz pociągów ekspresowych, EuroCity i InterCity, w przypadku pozostałych połączeń krajowych pasażerom nie przysługuje odszkodowanie z tytułu opóźnienia pociągu - wyjaśnia rzecznik spółki.

Czytaj też:

Kliknij w zdjęcie, żeby zobaczyć fotogalerię:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto