Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Za co tak naprawdę płacimy kupując paliwo?

Michał Kij
Połowę ceny litra paliwa i jedną trzecią ceny nowego samochodu zabiera budżet państwa. Ale tak naprawdę, to każda okazja jest dobra, aby sięgnąć kierowcom do kieszeni.

Państwu płaci się za posiadanie auta, jazdę nim, a nawet pozbycie się go. Rząd nie traci żadnej okazji, aby zarobić na kierowcach. VAT to za mało. Mnożą się opłaty, które w teorii mają służyć polepszeniu stanu dróg. I zawsze tak jakoś wychodzi, że nie służą.

Drogie paliwo zmusi kierowców do przesiadki do SKM i komunikacji miejskiej?

Polska Izba Paliw Płynnych ocenia, że obecnie ponad połowę ceny litra benzyny na stacji stanowią różne formy podatków, w tym VAT, akcyza i opłata paliwowa. Tyle oficjalnie. Kierowcy płacą również za wydatki właściciela stacji, którego fiskus też nie oszczędza. Jest wśród nich między innymi opłata koncesyjna, opłata za korzystanie ze środowiska oraz koszt legalizacji dystrybutorów. Cena surowca i marża rafinerii to 46% ceny paliwa.

Od 2005 roku obowiązuje akcyza na gaz do napędu samochodów. Popularność instalacji LPG spadła po jej wprowadzeniu, ale wraz ze wzrostem cen benzyny i oleju napędowego znów rośnie. Gaz póki co kosztuje mniej, ale również drożeje. Obawy budzi proponowana przez Komisję Europejską podwyżka opodatkowania gazu. Do 2018 r. miałoby ono wzrosnąć ze 125 do 500 euro za tonę. Jest to część projektu uzależniającego podatek od wartości energetycznej i emisji CO2. W cenie paliw byłoby więc swoiste "podymne". W Polsce przełożyłoby się to na podwyżkę ceny litra autogazu na stacji o mniej więcej 1 zł. Na razie polskie Ministerstwo Gospodarki deklaruje sprzeciw wobec projektu dyrektywy, a kierowcy nie ustają w przerabianiu aut na LPG.

Ściąganie wpływów do budżetu przez opodatkowanie paliwa jest bezpieczniejsze niż opodatkowanie samochodów. Łatwiej zrezygnować z kupna auta, niż z jeżdżenia nim, gdy już jest. Jednak polski rząd i na tym polu ma "zasługi". Na początku lat 90. minionego wieku obłożył akcyzą samochody luksusowe. Jak wódkę i papierosy. Pod koniec dekady objął nią wszystkie auta. W 2000 roku stawka akcyzy wzrosła. Przyczyniło się to do pogłębienia załamania sprzedaży nowych samochodów. Teraz akcyza za auta z silnikiem o pojemności do 2. litrów wynosi 3,1%, a za większe - 8,6%. Na początku wieku myślano, aby zysk z akcyzy przeznaczyć na drogi. Zarzucono jednak ten pomysł. Ostatnia podwyżka akcyzy na "luksusowe" samochody z silnikami powyżej 2. litrów miała być przeznaczona na Fundusz Solidarności Społecznej. Ten fundusz jednak nigdy nie powstał, a środki finansowe się rozpływają.

Kierowcy hojnie wspierają budżet, ale niewiele z tego mają. Pieniądze zbierane na drogi rząd regularnie wydaje na... kolej. Przy ich pomocy reguluje również swoje zobowiązania wobec kolejarzy. W 2012 roku przeznaczy 350 mln zł z opłaty paliwowej, żeby kupić od PKP akcje spółki PKP PLK zarządzającej siecią kolejową.
Pod koniec lat 90. zniesiono podatek drogowy. W zamian rząd podniósł akcyzę. Przyjęto, że co najmniej 36,6% akcyzy będzie przeznaczane na utrzymanie i budowę dróg. Później plany wielokrotnie się zmieniały, aż w 2004 roku wprowadzono opłatę paliwową. Jest naliczana od ceny detalicznej litra paliwa jak akcyza. Te pieniądze miały dopiąć budżet przeznaczony na drogi. Szybko jednak zrodził się pomysł, aby część wpływów przekazać na Fundusz Kolejowy, który dba o drogi, ale żelazne. Wkrótce wcielono go w życie i w tym roku kierowcy znów dołożą się do wydatków na sieć kolejową.

Jeździj optymalnie - to bezpieczne i opłacalne

Tymczasem większość inwestycji drogowych została sfinansowana w ostatnich latach przez Unię Europejską i pożyczki. Rząd zaciągnął je w Europejskim Banku Inwestycyjnym oraz sprzedając obligacje drogowe za pośrednictwem Banku Gospodarstwa Krajowego. W tym roku wyda z budżetu 3 mld złotych na drogi. Mniej więcej tyle samo pochłonie spłata zaciągniętego wcześniej zadłużenia.

Również budząca tyle emocji opłata recyklingowa nie trafia do celu, a przynajmniej nie w całości. Wprowadzono ją w 2006 roku w wysokości 500 zł. Idea była prosta: kupujesz auto - zapłać za sprzątanie. Opłatę utrzymano, choć oponenci twierdzili, że jest formą cła i blokuje swobodny przepływ towarów. Pojawiła się wkrótce po tym, gdy po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego rząd wycofał się z pobierania pięćsetzłotowej opłaty za wydanie karty pojazdu dla auta sprowadzonego z zagranicy. Dziś wystarcza na to 75 zł.

500 złotych dla Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej ma zagwarantować, że po zużyciu stary samochód zostanie ekologicznie zutylizowany. W oficjalnym piśmie Narodowy Fundusz tłumaczy, że nie jest to podatek, ale "danina" (!) która ma - tu cytat: "raczej charakter opłaty za skorzystanie z określonych usług (systemu recyklingu pojazdów wycofanych z eksploatacji)". Nie przeszkodziło to jednak Funduszowi pożyczyć część wpływów za ową usługę na pilne inwestycje wodno-ściekowe. Wcześniej zaś, w 2008 roku, sfinansował z nich rządową konferencję klimatyczną w Poznaniu.

W 2010 roku państwo zarobiło 24 mld zł na akcyzie od paliw oraz środków smarnych. Do tego około 12-13 mld z podatku VAT zawartego w cenie paliwa.
Ogółem blisko 1/5 budżetu państwa pochodzi z kieszeni kierowców. Dla Ministerstwa Finansów są to po prostu dochody, którymi można dowolnie dysponować.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto